Jako ksiądz bardzo często rozmawiam z osobami nawróconymi. Jedni swojej przemiany doświadczyli w mniej, inni w bardziej spektakularny sposób, ale jeżeli miałbym wskazać jeden wspólny mianownik dla każdego nawrócenia, to byłoby to słowo: doświadczenie. Każdy kto podjął trud przemiany swojego życia, musiał wpierw czegoś doświadczyć. Dla niektórych był to człowiek, który stanął na ich drodze, dla innych książka, która wpadła w ich ręce albo może trudne życiowe doświadczenie, które ich spotkało. Każdy może wskazać co było impulsem do nawrócenia.
Dlaczego o tym piszę?
Otóż coraz częściej spotykamy się z sytuacją, w której rodzice mówią: Nie! Nie będziemy chrzcili naszego dziecka, nie będziemy posyłać go na lekcje religii. Kiedy będzie starszy to sam zdecyduję. Nie chcę przywoływać tutaj tego najbardziej rozpowszechnionego przykładu, który mówi, że równie dobrze mogliście go nie uczyć języka i pozwolić wybrać w jakim chce mówić, ale chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt.
Jak ma wybrać coś czego nigdy nie doświadczył?
To tak jakby Tobie dziś kazali wybrać bank i ulokować w nim lokatę na swoje życie, ale nic byś o tym banku nie wiedział. Skoro chcesz mu dać wybór, bardzo proszę, najpierw daj mu konieczną wiedzę. Poślij na religię albo sam wytłumacz. Pokaż, co religia daje, czego ludzie dzięki niej doświadczają i pozwól mu wybrać, kiedy już nie będzie musiał „kupować kota w worku”.