W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Refleksje na 13 grudnia

Refleksje na 13 grudnia

Coraz trudniej rozmawia się z młodymi ludźmi o stanie wojennym. Nic dziwnego: od jego wprowadzenia minęły 43 lata. To dwa razy więcej niż trwała niepodległość II Rzeczpospolitej. To tyle, ile dzieliło I wojnę światową od pierwszego lotu w kosmos. Więcej czasu niż nas, ówczesnych młodych, dzieliło od Westerplatte. I dokładnie tyle, ile wynosi dziś mediana wieku Polaków.

Dlatego tylko jedna refleksja na marginesie. 

W stanie wojennym internowano ponad 10 tysięcy ludzi. Kolejnych 12 tysięcy skazano w następnych latach w procesach politycznych. Między 60 a 80 tysięcy było represjonowanych w inny sposób (grzywny, zatrzymania, zwolnienia z pracy). Dokładna liczba ofiar śmiertelnych nie jest znana, ale prawdopodobnie obejmuje ponad 90 osób. 

Przeszłość? W Polsce tak, miejmy nadzieję bezpowrotna. Ale tuż obok, na Białorusi, po czterech latach od protestów przeciw sfałszowanym wyborom w 2020 roku, Łukaszenka wciąż więzi 1390 osób. Większość z nich ma wieloletnie wyroki i znajduje się w koloniach karnych, w tym wszyscy kontrkandydaci Łukaszenki w wyborach. Kilkadziesiąt tysięcy Białorusinów przeszło przez areszty, tortury i inne represje. A mówimy o kraju, który jest czterokrotnie mniejszy niż Polska! 

Część więźniów politycznych białoruskiego dyktatora to Polacy. Najbardziej znany to Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi. Skazany za „propagowanie faszyzmu” czyli czczenie pamięci żołnierzy AK na Grodzieńszczyźnie. W Mińsku właśnie trwa proces kolejnego Polaka, ks. Henryka Okołotowicza, oskarżonego o „zdradę stanu”. To duchowny, który jeszcze w latach 80. jako pierwszy odprawił mszę św. w Katyniu, za co też był represjonowany przez KGB. 

Za polskimi internowanymi i więźniami politycznymi w latach 80. wstawiał się cały zachodni świat. Interweniowali prezydenci, artyści, Papież i inni liderzy religijni. Presja miała sens: część wyszła przed czasem, części złagodzono wyroki, polepszono warunki odbywania kary. 

Dlatego nie rozumiem bezczynności i milczenia w sprawach więźniów politycznych na Białorusi. Skoro już obojętniejemy na cierpienie Białorusinów, to upomnijmy się choćby o tych, którzy są Polakami i za polskość obrywają! Nie rozumiem, dlaczego nie postawiono na ostrzu noża sprawy uwolnienia Poczobuta w wielkiej wymianie więźniów, podczas której wypuściliśmy z naszego więzienia groźnego rosyjskiego szpiega, Pawła Rubcowa. Zapewnienia rządu, że starają się innymi kanałami, mnie nie przekonują. Poczobut jak siedział, tak siedzi, izolowany tak, że nawet żona nie ma z nim kontaktu. Już w trakcie odsiadki dołożono mu nowe wyroki, nie wiadomo kiedy wyjdzie i czy w ogóle wyjdzie żywy. A Polska milczy. 

O stanie wojennym trzeba pamiętać, by nie zapominać o takich jak Poczobut. 

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart