Kto wie, może w weekend skończył się w Bielsku-Białej piłkarski „niedasizm”. Podbeskidzie wygrało, Rekord wywiózł punkt z trudnego terenu w Kaliszu, BKS zanotował czwartą wygraną w lidze, a Zapora Wapienica podzieliła się punktami z LKS Ligota.
O ile „Stal” Bielsko-Biała była wymieniana w roli faworyta w starciu z LKS Krzyżanowice w piątoligowej batalii, to już o drugoligowcach spod Szyndzielni w ten sposób nie mówiono. W wielu kibicowskich głowach pojawiały się myśli, że skoro z łatwiejszymi rywalami się nie dało, to w ostatni weekend tym bardziej punktów nie będzie. Pesymizm i niedasizm brały górę. U mnie na pewno…
Rekord pojechał do Kalisza. Tamtejszy KKS to bardzo solidny drugoligowiec, który w tym sezonie wygrał już cztery spotkania. I jeśli czasami mówi się o jakiś meczach założycielskich, takich, które na jakimś etapie cementują zespół, dają „kopa” na następne tygodnie, to ten niedzielny mógłby kandydować do miana takowego. Drużyna przyjezdna, będąca niżej w tabeli, przez ekspertów czy bukmacherów skazywana na porażkę, przegrywająca w ostatniej minucie meczu 1:2… strzela wyrównującego gola. Ba, robi to bramkarz, debiutujący między słupkami! Tamte obrazki obiegły serwisy sportowe w całym kraju. Kibice przesyłali sobie linki z decydującą akcją meczu. Biało-zieloni udowodnili, że się da. Że da się grać do końca, że można wydzierać punkty teoretycznie silniejszym. Że w tej drugiej lidze nie muszą być Kopciuszkiem, który ciągle „płaci frycowe”, bo akurat znalazł się w takim towarzystwie.
Z Podbeskidziem było podobnie…
O Wieczystej Kraków i jej polityce budowania klubu słyszymy od dawna. Głośne transfery, „Peszkin” na ławce trenerskiej. Nie tak odlegli czasowo reprezentanci Polski z Michałem Pazdanem i Jackiem Góralskim w kadrze – to musiało i robiło wrażenie. Do tego po siedmiu ligowych meczach to Krakowianie zdobyli więcej punktów. TSP, nawet grające u siebie, nie było faworytem meczu. Bo, spoglądając na wyniki i tabelę, chyba też płaciło jakąś formę frycowego w 2. Lidze. Ale podobnie jak w przypadku „Rekordzistów” tak i „Górale” udowodnili, że mogą bić się z najsilniejszymi. Że się da.
Mam tylko nadzieję, że teraz obaj drugoligowcy złapią wiatr w żagle i popłyną ku górze tabeli. I że w Bielsku-Białej w ostatnią niedzielę skończył się piłkarski „niedasizm”. I tego wszystkim bielskim klubom, z całego serca, życzę!