W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Zbigniew Krzyżanowski. Legenda!

Zbigniew Krzyżanowski. Legenda!

Zmarły Zbigniew Krzyżanowski był jednym z tych trenerów, których w Bielsku-Białej długo będą wspominać kibice. Najczęściej pewnie ci siatkarscy, bo to z tą dyscypliną związał swoje życie. Myślę, że nie na wyrost był dla siatkarskiej „Stali” tym, kim dla piłkarskiej stał się Antoni Piechniczek. Legendą.

- To był facet-siatkówka. Ten sport znaczył wiele w jego życiu. Świetnie się z nim rozmawiało na tematy naszej dyscypliny. Miał zdolność łatwego wypowiadania się, spojrzenie do przodu i znakomity zmysł analityczny. Poza tym był człowiekiem uprzejmym, grzecznym, o wysokiej kulturze osobistej” – tak dla portalu PZPS wspominał trenera Krzyżanowskiego Włodzimierz Sadalski, mistrz olimpijski i świata. Wiele w tym racji…

Na ławce trenerskiej w Bielsku-Białej zasiadł w połowie 2002 roku. Dość niespodziewanie, bo poprzednik - Leszek Milewski - z pracy pod Szyndzielnią zrezygnował ledwie po roku. Przyjął ofertę mistrzyń kraju Nafty Gaz Piła. Krzyżanowski przychodził do klubu, który po wyśmienitym i pełnym krajowych sukcesów przełomie lat 80. i 90., próbował odbudować swoją dawną pozycję. To dlatego odmłodzono kadrę a późniejsze dwa czwarte miejsca w lidze, te z początku XXI wieku, stały się promyczkiem nadziei. Tyle że klub potrzebował mechanika, który odpowiednio naoliwi tryby siatkarskiej maszyny. Krzyżanowski, kiedy otrzymał propozycję z BKS-u, był trenerem reprezentacji. W klubie wiedziano, że będzie musiał grać na dwóch frontach. On sam też zdawał sobie z tego sprawę… i przyjął propozycję. Tak rozpoczęła się jedna z piękniejszych historii bielskiego sportu.

Miał Krzyżanowski niesamowity dar do odbudowywania drużyn. Do prowadzenia młodych zawodniczek. To on był szkoleniowcem kadetek, które w 1999 zdobyły mistrzostwo Europy. Potem, już jako sternik pierwszej kadry, wprowadzał ją do – pierwszych od 1978 roku – mistrzostw świata. Drużynę Nike Węgrów wprowadził do II ligi (w 1994), a w 1998 do najwyższej klasy rozgrywek (ówczesnej I ligi). Trzynastotysięczne miasteczko znalazło się w ten sposób w siatkarskim raju. Czy był to trener skrojony pod ówczesne możliwości „Stali”? Czas pokazał, że tak…

Zbigniew Krzyżanowski w swoim pierwszym roku w Bielsku-Białej zdobył mistrzostwo kraju. W 2004 roku obronił tytuł, a sztuka obron jest ponoć niezwykle trudna. Po drodze zdążył jeszcze zagrać ze swoimi zawodniczkami w Lidze Mistrzyń i wznieść Puchar Polski. Po drugim złocie pytano go o receptę na sukces:

- Przede wszystkim równa gra przez cały sezon. Ten zespół stopniowo się docierał i coraz lepiej rozumiał się na boisku. Dzięki temu w końcowym etapie sezonu spisał się tak dobrze i sięgnął po upragnione mistrzostwo Polski – odpowiadał.

W grudniu 2005 roku odszedł ze stanowiska trenera pierwszej drużyny. Ale nie z Bielska-Białej, bo otrzymał rolę szkoleniowca trzecioligowych wtedy rezerw. 

- Bardzo dobrze pracuje mi się z młodzieżą. Dobrze się czuję w tym, co robię. Mam swobodę działania, wszystko jest dobrze poukładane, a praca daje mi wiele satysfakcji – mówił w „Dzienniku Zachodnim”. 

I awansował z tą grupą do II ligi. Miał więc w u stóp Beskidów świetny czas. Zdobywał tytuły trenera roku. Bez dwóch zdań stał się jednym z najważniejszych szkoleniowców Bielska-Białej w ostatnich dekadach. I to bez podziału na dyscypliny. 

Jest i pewnie będzie legendą BKS-u… 

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart