Chciałbym rozpocząć ten dzisiejszy felieton nieco prowokacyjną i śmiałą tezą, która przychodzi mi do głowy każdego roku właśnie w tym czasie, który zbliża się do nas wielkimi krokami, czyli w pierwszych dniach listopada. Mianowicie mam wrażenie jakby ludzie przez te kilka dni chcieli wynagrodzić zmarłym to, że przez cały rok się nimi nie interesują. Jak ojciec wracający do domu z dalekiej podróży chciałby nadrobić stracony czas.
Pierwsze dni listopada to czas zadumy, refleksji, nostalgii. Tradycyjnie pamiętamy o zmarłych, których nie ma już pośród nas. Wszystko to wydaje się bardzo wzniosłe, ale trzeba chyba na chwilę się zatrzymać i zastanowić nad sposobem realizacji tej naszej pamięci. Po co? …a no po to, żebyśmy nie obudzili się za tydzień w rzeczywistości, w której nasza pamięć zamieniła się w tony śmieci.
Trzeba nam dzisiaj zastanowić się nad formami naszej pamięci. Nie namawiam nikogo do zaprzestania dekorowania cmentarzy kwiatami czy światłem, ale stawiam prowokacyjne pytanie: czy za tymi symbolami kryje się coś więcej? Czy za tym idzie nasza modlitwa, może próba pojednania?
Wiem, jestem idealistą, zaraz napisze mi ktoś, że głupim, ale może zamiast 5 kwiatów i 20 zniczy wystarczy jeden jako symbol pamięci, a resztę zaoszczędzonych pieniędzy przeznaczyć na spotkanie w gronie rodzinnym, na powspominanie tych, których nie ma już pośród nas, na opowiedzenie kolejnemu, młodemu pokoleniu jaki był ich dziadek albo babcia?
Drodzy czytelnicy: co jest ważniejsze? Kultywowanie tradycji czy pamięci? W szerszej perspektywie: co jest bardziej trwałe? Pamięć w sercach czy olejny wkład do zniczy, albo jeszcze lepiej mój ulubiony, elektryczny, który będzie stwarzał pozory, że często odwiedzamy to miejsce.
Proszę. Nie sprowadzajmy chrześcijańskich tradycji do pustych symboli, których znaczeń nie rozumiemy, które bez konkretnej domowej katechezy nie mają żadnego realnego sensu.
Jedna z moich ulubionych bajek Coco opowiada o meksykańskich tradycjach święta zmarłych. I chociaż są one bardzo przerysowane, wręcz przepełnione przepychem, to jest jedna rzecz, której moglibyśmy się od nich wreszcie nauczyć. To jest właśnie pamięć. Za uroczystościami na cmentarzach i rzeczami materialnymi idzie przeogromna tajemnica pamięci o wszystkich przodkach ze swojego rodu, o tym kim oni byli, co im zawdzięczamy.
Może to czas, aby się zainteresować? Może zadasz sobie dziś pytanie: kim był Twój dziadek, pradziadek? Oni zasłużyli na to, aby o nich pamiętać dużo bardziej niż na nową chryzantemę czy znicz – jaki by on nie był wielki i drogi.