W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Jesteśmy tam, gdzie nasze miejsce

Jesteśmy tam, gdzie nasze miejsce

Dobrze się stało, że piłkarska reprezentacja Polski wreszcie spadła do dywizji B Ligi Narodów. Dobrze, bo przez ostatnie lata tą grą z najlepszymi na Starym Kontynencie, tylko zakrzywialiśmy rzeczywistość.

Nie jesteśmy tak silni, jak chcielibyśmy być. W blisko czterdziestomilionowym kraju, w którym – czy ktoś chce, czy nie – futbol jest sportem narodowym, oczekiwania kibiców pewnie i są spore, nierzadko wręcz oderwane od rzeczywistości. Ale boiskowe realia szybko je weryfikują. W tegorocznej edycji Ligi Narodów zdobyliśmy 4 punkty, strzeliliśmy 9 bramek i… straciliśmy aż 16. Selekcjoner Probierz chyba stanął w opozycji do Czesława Michniewicza czy Fernando Santosa i chce udowodnić, że ofensywę mamy w piłkarskim DNA. Tyle że kompletnie „podziurawiła” nam się defensywa (u Michniewicza i Santosa było odwrotnie, momentami broniliśmy całą jedenastką we własnym polu karnym, ale kulał atak). Nie mamy w grze kadry czegoś pomiędzy. Balansu, jak to mawiał Adam Nawałka, „zarówno w ofensywie, jak i defensywie”. 

Taka postawa taktyczna trenera Probierza może mieć, przynajmniej częściowo, przyczynę w… mediach. Polscy dziennikarze sportowi, wraz z rozwojem technologii, zaczęli mieć coraz większy wpływ na reprezentację. Jerzy Brzęczek nie pasował części z nich, bo choć był do bólu skuteczny i zdobywał punkty, to nie doczekał wywalczonego Euro. Czesław Michniewicz po mundialu w Katarze też nie miał dobrej prasy. W obu przypadkach na czoło wysuwały się zarzuty dotyczące stylu gry bazującego na obronie. Potem dochodziły inne zarzuty czy kreacje – słynne memy z „Wują” albo afera premiowa. Nawet jeśli obaj panowie postawione cele zrealizowali, to medialna narracja – i tu szczególnie w przypadku Brzęczka – po części miała wpływ na zwolnienia. Notabene, ci sami dziennikarze na konferencji prasowej, tej z ostatniego zgrupowania, potrafili zadać pytanie, czy spodenki Łukasza Skorupskiego, które na meczu z Portugalią założył Marcin Bułka, miały wpływ na jego grę. Albo o zdjęcie Zielińskiego i Zalewskiego z Ronaldo, piłkarzem-legendą, przeciwko któremu ci dwaj zawodnicy zagrali być może po raz ostatni w karierze. No zrobili sobie. I co z tego? Niejeden z nich, gdyby tylko spotkał na swojej drodze światowego guru swojego zawodu, ot takiego Fabrizio Romano, też pewnie strzeliłby z nim selfie…

Wygląda to trochę jak czepialstwo. Albo… kopanie leżącego.

***

Polska piłka reprezentacyjna od 2016 roku zalicza systematyczny regres. A mam wrażenie, że prawdziwe wstrząsy, typu odejście Lewandowskiego, jeszcze przed nami (jak ta kadra radzi sobie bez „Lewego” widzieliśmy w ostatnich meczach). Spadamy tam, gdzie tkwiliśmy całe dekady. W sumie to na swoje miejsce – miejsce europejskiego średniaka. Jeszcze osiem lat temu na Euro graliśmy z Portugalią jak równy z równym. Dziś w dwumeczu przegrywamy 2:8. Od lat nie potrafimy wygrać z topowymi kadrami Starego Kontynentu. Jakieś tam remisy z Anglią, Włochami, Francją i Chorwacją się nam przytrafiły, ale triumfować w starciu z tego kalibru przeciwnikiem zwyczajnie nie umiemy. Za to coraz częściej przytrafiają się nam wpadki. Pamiętacie mecz z Mołdawią albo Albanią? Dywizja A to nie nasze miejsce. A i o kolejne awanse na duże turnieje będzie nam trudniej.

Przykre jest też to, że nikt nie chce wziąć nawet cienia odpowiedzialności za ten proces na siebie…

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart