Dziś będzie o słodkich stołach, bo akurat mam okazję układać dwa piękne bufety na przyjęciach weselnych.
Jeszcze nie tak dawno na weselach królowały blachy ciast, które piekły mamy, ciocie i sąsiadki. Sernik, szarlotka, może karpatka – domowe i pyszne, jednak z reguły rozstawione na stole w stylu „jakoś to będzie”. Dziś czasy się zmieniły. Na weselach, chrzcinach i komuniach królują słodkie stoły – przemyślane kompozycje deserów, które nie tylko smakują, ale i wyglądają jak z bajki.
Słodki stół to nie tylko "desery na stole". To cały koncept: od kolorystyki, przez układ, po detale, które nadają mu charakter. Musi pasować do stylu uroczystości – inny stół powstaje na rustykalne wesele w stodole, inny na elegancką komunijną uroczystość w bieli i złocie, a jeszcze inny na urodziny dziecka w klimacie „Małej Syrenki”. Jednak wygląd to nie wszystko, liczy się smak. Tego nauczyła mnie kilkuletnia praca w cukierni i w branży weselnej. Najpiękniejszy makaronik nie uratuje przyjęcia, jeśli będzie smakował jak kreda lub margarynowe „coś”.
Co może się znaleźć na takim słodkim stole? Wszystko! Wszystko co wytrzyma warunki, w których ma leżeć kilka godzin. Chociaż z mojego doświadczenia wiem, że 75% słodkiego bufetu znika jeszcze przed obiadem. Kruche z zewnątrz, delikatne w środku bezy, owocowe i delikatne tartaletki, mini deserki w słoiczkach, monoporcje, pięknie udekorowane donuciki, francuskie makaroniki, ptysie i eklerki, ale i klasyczne ciasta i kruche ciasteczka. Nowoczesność świetnie można miksować z tradycją. I to lubię. W mojej opinii różnorodność to doskonałość i zawsze się sprawdza. Tylu ilu gości tyle samo gustów, którym miło byłoby sprostać chociaż po części.
Pytanie, które często zdarzało mi się słyszeć od klientów jak i znajomych „Czy to się opłaca? Czy warto inwestować w słodki stół?”. Każdy decyduje sam za siebie, jednak jeśli zależy Ci na efekcie "wow", na chwili zachwytu, na wspomnieniach – warto. Wbrew pozorom to nie tylko słodycze, które zostaną zjedzone szybciej niż Para Młoda lub solenizant dotrą na salę. To klimat, detal, emocja. To wspomnienia.
Nie każdy musi mieć słodki stół. Ale jeśli już go robimy – niech będzie zrobiony porządnie. Z sercem, pomysłem, garścią estetyki. Żeby nikt nie musiał mówić „Może chociaż obroni się smakiem”.