W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Malczewskiego portret Selmy Kurz?

Malczewskiego portret Selmy Kurz?

Pisałem tu kiedyś o Selmie Kurz, przywołując echa prasowe jej występów w Krakowie w latach 1909 i 1910. Feliks „Manggha” Jasieński przedstawił wówczas na łamach „Głosu Narodu” jej karykaturalny portret: „Bajeczna maszyna «od koloratury». Nic więcej. Zjawisko niebywałe, jak twierdzi J. N. Hock, pod tym względem, że «trzyma» tryl przez 56 sekund. Tego nie robiły ani Patti, ani Nilson, ani Sembrich [słynne śpiewaczki tamtego czasu: Angelina Patti, Christine Nilsson, Marcelina Sembrich-Kochańska]… A że ludzie za taką sztukę płacą chętnie po 12 koron, rada miejska i izba handlowa zainteresowały się tym tak dziwnym, a tak intratnym interesem, zwłaszcza że pani Kurz jest rodem z Bielska. A nuż się uda ją skłonić do zaśpiewania na… benefis deficytu urzędu miejskiego? Czego radzie miejskiej życzę – ale nie sobie. Maszyny mnie nie interesują”. Dodatkowo zaśpiewanie po polsku pieśni Życzenie Chopina–Witwickiego skwitował słowami: „Pani Kurz akcentem «bielskim» zapewniła (nad program), że «gdyby buła słoneczkiem na nebie, po wsistkie ciase spiewała-by tylko dla czebe»”. 

Był Jasieński znawcą sztuk plastycznych, więc może jego opinię o muzyce można potraktować z rezerwą, ale o występach Selmy w Krakowie krytycznie pisał wówczas również Zdzisław Jachimecki, wybitny znawca muzyki.

Mimo krytycznych opinii jej występy zostawiły w wyobraźni młodopolskiego Krakowa ślad silny i wyrazisty. W Szopce krakowskiej „Zielonego Balonika”, wykonanej po raz pierwszy w „Jamie Michalikowej” dnia 5 stycznia 1911 roku, którą napisali Boy & Taper (czyli Tadeusz Żeleński przy współpracy Witolda Noskowskiego) jedną z ważnych postaci jest niejaki Jacek Symbolewski, opisany w didaskaliach jako postać (lalka) o następujących cechach: „brązowy żakiet, pancerz zamiast kamizelki, koźle nóżki i ogonek”. Jeśliby nazwisko, po szopkowemu przekręcone, nic nikomu nie mówiło, ten obrazek wyjaśnia wszystko. I ten oto Symbolewski na widok lalki przedstawiającej dyrektora teatru miejskiego Teofila Trzcińskiego mówił tak:

Ale,‎ ‎ale,‎ ‎tu‎ ‎widzę‎ ‎świetnego‎ ‎modela.
Idzie‎ ‎Trzciński,‎ ‎co‎ ‎ma‎ ‎brodę‎ ‎jak‎ ‎Chochoł‎ ‎z‎ ‎wesela.
Zrobię‎ ‎go‎ ‎na‎ ‎kozackiego‎ ‎mołojca:
Będzie‎ ‎wypuszczał‎ ‎rój‎ ‎kolibrów‎ ‎z‎ ‎kojca,
Siermięga,‎ ‎płócienne‎ ‎gatki,
A‎ ‎głowę‎ ‎mu‎ ‎wieńczą‎ ‎bławatki.
Na‎ ‎dalszym‎ ‎planie‎ ‎krakowskie‎ ‎błonia,
A‎ ‎na‎ ‎nich‎ ‎w‎ ‎pełnym‎ ‎komplecie‎ ‎monachijska‎ filharmonia.
Husarz‎ ‎popija‎ ‎miodek‎ ‎z‎ ‎Ickiem,
A‎ ‎szynkuje‎ ‎Selma‎ ‎Kurz‎ ‎w‎ ‎stroju‎ ‎bronowickim.
Co?‎ ‎Chce‎ ‎pan‎ ‎panie‎ ‎Trzciński?

TRZCIŃSKI:
Może‎ ‎mi‎ ‎jeszcze‎ ‎przypiąć‎ ‎warkocz‎ ‎chiński‎‎?
Dziękuję‎ ‎bardzo‎ ‎mistrzowi,
Ale‎ ‎mam‎ ‎co‎ ‎innego‎ ‎na‎ ‎głowie.
(Jacek‎ ‎wychodzi,‎ ‎figlując).

Szkoda, że wobec obstrukcji Trzcińskiego Malczewski nie namalował takiego obrazu. Włączyłby Selmę ostatecznie w krąg kultury polskiej, z którego w Krakowie była zdecydowanie wypychana. Wyobraźmy to sobie. Husarz z Ickiem popijający miodek, Selma Kurz za barem – władze tymczasowej Polskiej Stolicy Kultury zapłaciłyby za takie dzieło krocie! Malczewski zaniedbał, ale może jakiś współczesny przedstawiciel tutejszej malarii zainspiruje się pomysłem Boya-Żeleńskiego?

PS. W felietonie Tożsamość Selmy przedstawiłem kwestię wyznania śpiewaczki jako sprawę zagmatwaną i otwartą, a tymczasem Jacek Kachel w swojej książce przedstawił precyzyjne ustalenia: mimo katolickiego ślubu z Halbanem pozostała przy religii żydowskiej, ochrzciła się dopiero krótko przed śmiercią.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart