W konsekwencji organizacyjnego skandalu podczas derbów Bielska-Białej jak dotąd zwolniono jednego ochroniarza z zewnętrznej firmy, a kierownik ds. bezpieczeństwa został zawieszony na czas postępowania wyjaśniającego. Dodatkowo prezes Przeradzki wyprosił z klubu jednego z najbardziej oddanych pracowników i odebrał akredytacje dziennikarskie dwóm dziennikarzom. „Koń by się uśmiał” – można by spuentować, tyle że w przypadku obecnego prezesa nawiązywanie do koni nie jest najszczęśliwsze.
Podbeskidzie, jeszcze niedawno klub szanowany i poważany, teraz dostarcza piszącym o naszej piłce kopanej powodów do krytyki, a kibicom - wstydu i zażenowania; jest potwierdzeniem tezy, że jeden człowiek w kilka miesięcy może totalnie zniszczyć to, na co pracowały całe pokolenia.
To że Podbeskidzie swoją grą nie zachwyca od wielu miesięcy, to żadna nowość. Wierni kibice dotychczas załamywali ręce, narzekali, wychodzili sfrustrowani ze stadionu, ale nadal zdzierali gardła i stali murem za swoją drużyną, bo kibic prawdziwy to taki na dobre i złe. Jednak po derbach miarka się przebrała. Efekty zobaczyliśmy na stadionie w ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin. Puste trybuny tego zbudowanego za ponad sto milionów stadionu sprawiały przygnębiające wrażenie. To na meczu Podbeskidzia nie zdarzyło się od ponad 20 lat.
W sektorze kibiców (młynie) tych najgłośniejszych i najbardziej oddanych tym razem zamiast okrzyków i dopingu wisiał jedynie transparent z napisem: Chociaż nie ma nas na trybunie, by was dopingować, zrozumcie nasze intencje, musimy ten klub ratować.
Transparent co prawda długo nie wisiał, bo został zdjęty przez pracowników ochrony, ale jeśli prezes myślał, że nikt go nie zauważył, to był w głębokim błędzie.
Smutne. Teraz, kiedy piłkarze, może bez fajerwerków ale jednak zaczęli zdobywać punkty, główny boss robi wszystko, żeby ten klub do końca skompromitować.
Sprawa Piotra Ossowskiego
W sobotę Piotr Ossowski jak zwykle przyszedł do pracy. Po derbach coś w nim pękło i złożył wypowiedzenie, ale zostały mu jeszcze dwa dni pracy i chciał normalnie obsłużyć mecz. Ci, którzy Podbeskidzie trochę znają i obserwują, wiedzą że relacje Piotra z meczów i nie tylko z meczów, to absolutny top poziom. W czasach kiedy piłkarze nie dawali ludziom z działu promocji jakichkolwiek atutów, filmy, relacje i zajawki Piotra utrzymywały ten klub na powierzchni i podtrzymywały zabijany przez piłkarzy i działaczy wizerunek. Toteż kiedy w sobotę Piotr został wyprowadzony przez ochroniarza ze stadionu, na polecenie prezesa Przeradzkiego, rozdzwoniły się telefony. Granica została przekroczona.
Im też zabrał akredytacje
Jak się okazało, nie były to jedyne w sobotę gwiazdorskie popisy prezesa, który był bardzo niezadowolony z krytyki dziennikarskiej. Postanowił więc pokazać pełnię swojej władzy i odebrał akredytacje na mecz Jakubowi Fudali z goal.pl oraz Piotrowi Grygierczykowi z serwisu To My Górale.
Prawie 1400 podpisów
Tymczasem kibice zebrali prawie 1400 podpisów pod petycją żądającą odwołania prezesa Przeradzkiego i jutro zaniosą ja do Ratusza. Dosyć tej sytuacji ma też radny Rafał Leśków, w młodości zawodnik TS, który zapowiada złożenie na ręce prezydenta interpelacji, w której wzywa do udzielenia radnym informacji o sytuacji Podbeskidzia, o ocenie pracy zarządu i o tym, jakie kroki prezydent zamierza podjąć w sprawie tej miejskiej spółki.
Nieoficjalnie dowiadujemy się, że posiedzenie Rady Nadzorczej TS Podbeskidzie SA odbędzie się 29 lub 30 października.
Foto: TS Podbeskidzie