Już za dwa miesiące czekają nas wybory samorządowe. Wybierzemy radnych, którzy będą naszymi przedstawicielami w sprawach miasta. Czy jednak radni rzeczywiście zajmują się sprawami miasta czy tylko swoich dzielnic?
Choć radnych wybieramy w okręgach obejmujących poszczególne dzielnice, reprezentują oni całe miasto. Tymczasem, obserwując aktywność naszych przedstawicieli w Radzie Miejskiej można mieć wrażenie, że ich aktywność nie wykracza poza własne osiedle, a w najlepszym wypadku okręg wyborczy.
Przykłady można mnożyć. Najlepiej widać to w interpelacjach. Te często dotyczą spraw drobnych, takich jak: instalacja kosza na śmieci przy „Jadłodzielni” na terenie osiedla Złote Łany, przeprowadzenia prac porządkowych na pasie zieleni wzdłuż ulicy Św. Andrzeja Boboli, konieczności oczyszczenia zapchanego rowu przy posesji nr 443 ulica Sobieskiego czy popękania i pokruszenia asfaltu z prawej strony włazu kanalizacji deszczowej znajdującego się przy końcówce sięgacza ul. Tarnowskiej na skrzyżowaniu z sięgaczem ul. Skowronków (zapisy oryginalne z treści tematów interpelacji). Większość interpelacji dotyczy takich właśnie spaw. Oczywiście to tematy ważne, które trzeba „załatwić”. Wydaje się, że w takim przypadku wystarczy telefon radnego do odpowiedniego wydziału Urzędu Miejskiego. Wszak urzędnicy wiedzą, że muszą się liczyć z wnioskami – wybranych w powszechnym głosowaniu – przedstawicieli mieszkańców. Radnym jednak zależy na nagłośnieniu ich działań, a do tego interpelacje nadają się świetnie: wszystkie zamieszczane są na stronie internetowej Rady Miejskiej, a dodatkowo przewodnicząca Rady Miejskiej odczytuje je na początku każdej sesji. Radnym zależy więc, aby ich sprawy nie tylko były „załatwione”, ale aby o tym także jak najszerzej informować.
Szkoda tylko, że ci sami radni równie chętnie nie zabierają głosu w sprawach ogólnomiejskich. W niedawnych spotkaniach w ramach konsultacji „Planu zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego dla miasta Bielska-Białej” udział wzięło zaledwie dwóch radnych. Niewielkie zainteresowanie radnych towarzyszy też toczonym podczas sesji Rady Miejskiej dyskusjom dotyczącym strategicznych dla miasta dokumentów. W tego typu debatach głos zabiera zwykle tylko kilku radnych, najczęściej zresztą to te same osoby. Można odnieść wrażenie, że większość radnych nie ma pomysłu na całościowe funkcjonowanie naszego miasta. A przecież właśnie tworzenie i realizacja wizji Bielska-Białej przyjaznej dla mieszkańców jest głównym celem działania radnych.
Tym bardziej, że sprawami lokalnymi zajmować się mają rady osiedli. To właśnie one mają podejmować inicjatywy w zakresie rozbudowy infrastruktury miejskiej i jej napraw, zgłaszać do Urzędu Miejskiego nowe inwestycje potrzebne mieszkańcom dzielnic oraz dbać o czystość i poprawę bezpieczeństwa na terenie swojego działania, zgłaszając do odpowiednich służb miejskich swoje uwagi i spostrzeżenia.
Obserwując działania większości radnych Rady Miejskiej można odnieść wrażenie, że są oni nie radnymi miejskimi, a właśnie osiedlowymi. Na takie sformułowanie nie chcą się jednak zgodzić. – Gdy używam określenia radni osiedlowi [nazywając tak członków rad osiedli – przyp. red.], to część radnych miejskich się oburza, że radni to wy, a tamci to, co najwyżej, członkowie rad osiedli – mówił podczas jednej z sesji Tomasz Wawak (Niezalezni.BB).
Już niebawem rozpocznie się kampania przed kwietniowymi wyborami samorządowymi. Wybierzemy w nich 25 naszych przedstawicieli do Rady Miasta. Zwróćmy uwagę czy zasługują oni na funkcję radnego miejskiego czy tylko osiedlowego. Wszak jeszcze w tym roku, jesienią, odbędą się też wybory do rad osiedli.