Dziś o godzinie 17:30, w hali im. Zbigniewa Pietrzykowskiego, siatkarki BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała zainaugurują rozgrywki ligowe. Jak przebiegały przygotowania do sezonu, jakie są cele bielszczanek, co z grą „na dwóch frontach” – między innymi na te pytania odpowiedział nam trener bielszczanek, Bartłomiej Piekarczyk.
Tomek Sowa: Czas pomiędzy sezonami, chyba w każdej dyscyplinie sportu, to najpierw moment na odpoczynek, a później już tylko pracę. Jak trener Bartłomiej Piekarczyk będzie wspominał okres przygotowawczy przed sezonem 2023/2024?
Bartłomiej Piekarczyk: To był intensywny czas, zresztą, jak zwykle. W tym roku zagraliśmy sporo sparingów. Wszystkie wygraliśmy. Nie chcę mówić, że „udało nam się zwyciężać”, bo tak nie było. W spotkaniach kontrolnych zaprezentowaliśmy naprawdę dobry styl. Jestem zadowolony z postawy zespołu. Ale dziś zaczynamy gry ligowe, a to już zupełnie inna rywalizacja. Jako sztab szkoleniowy powtarzamy dziewczynom, że teraz trzeba oddzielić sparingową przeszłość od ligowej przyszłości. I to grubą kreską!
- Dziś kibice w Bielsku-Białej otrzymają odpowiedź, czy to się udało…
- Tak. Cała drużyna, podobnie jak ludzie trzymający za nas kciuki, cieszymy się, że ligowe zmagania wreszcie ruszają. Jesteśmy ciekawi, jak będziemy wyglądać przeciwko zespołom, które w końcu wyjdą w pełnym zestawieniu. Bo w sparingach nie zawsze grają zawodniczki najlepsze. Niektóre są nieobecne, chociażby z powodu wyjazdów na spotkania reprezentacyjne. Na ligę gotowi będą już wszyscy.
- Tęsknił pan za dniem meczowym?
- Na pewno! Wszyscy tęskniliśmy. Ten czas oczekiwania osłodziła mi postawa Polek w kwalifikacjach olimpijskich. Ale dzisiaj już do tego nie wracam. Nie mogę doczekać się pierwszego gwizdka sędziego. Mam nadzieję, że w starciu z UNI Opole dopisze publiczność, że atmosfera będzie fantastyczna i że to będzie ciekawe spotkanie.
- Jakie nowe zawodniczki zaprezentują się dziś bielskim kibicom? Wielkiej rewolucji kadrowej w BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała raczej nie było…
- W tym roku udało nam się utrzymać większość kluczowych zawodniczek. Na pewno dużymi wzmocnieniami będą Joanna Pacak, grająca na pozycji środkowej, atakująca z Estonii - Kertu Laak i Regiane Bidias, przyjmująca, która na boisku podzieli się z koleżankami swoim dużym doświadczeniem. Myślę, że obecny skład jest jeszcze bardziej wyrównany i mocniejszy, niż ten z ubiegłego sezonu. Nie zapominajmy jednak, że cała liga się wzmocniła. Ale ja wierzę w pracę, którą wykonaliśmy wspólnie z dziewczynami. Wierzę, że jeśli przełożymy formę treningową na ligowe parkiety, to w tym sezonie będziemy naprawdę dobrze wyglądać.
- Kibice siatkówki w Bielsku-Białej długo czekali na awans drużyny do europejskich pucharów. W tym roku zagracie „na dwóch frontach”. Podołacie wyzwaniu?
- Jeżeli zdrowie dopisze, a na razie tak jest, to na pewno się postaramy. Chyba nie jest tajemnicą, że granie na rodzimym podwórku i w Europie jest sporym wyzwaniem. Do tego dochodzi jeszcze Puchar Polski, więc tych meczów trochę będzie. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale kolokwialnie mówiąc, w tym roku „mamy kim grać”. Tak jak wspomniałem, kadra jest mocna i wyrównana.
- A cele na najbliższy sezon? Jakie są te realne, a jakie pozostają w sferze pańskich marzeń?
- Ktoś kiedyś powiedział, że każdy zespół, który bierze udział w rozgrywkach, walczy o tytuł mistrzowski. I my też o ten tytuł walczymy. W ostatniej edycji biliśmy się o medale, ostatecznie zajmując czwarte miejsce. W tym roku chcemy powtórki, walki o najwyższe lokaty. Nawet bardzo jej chcemy! Byłoby przecież czymś nierozsądnym, gdyby po zeszłorocznej postawie, dziś powiedzieć, że siatkarki BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała grać będą o utrzymanie. Albo, że wystarczy nam miejsce w „ósemce”. Apetyt rośnie w miarę jedzenia…
- Najlepiej więc dobrze wystartować. Dzisiejszy rywal, zespół UNI Opole, wygrywał już w Bielsku-Białej. Czego dzisiaj spodziewa się pan po przyjezdnych?
- Na pewno jest to solidna ekipa. Mają bardzo doświadczoną atakującą, Katarzynę Zaroślińską-Król, której kibicom siatkówki specjalnie przedstawiać nie trzeba. Wiemy też, że drużynę wzmocniło kilka zagranicznych zawodniczek. Przed sezonem nie grały w pełnym wymiarze czasowym, dlatego pozostają dla nas pewną zagadką. Nie możemy jednak skupiać się na rywalkach. Szczególnie teraz. Musimy myśleć o tym, co dzieje się po naszej stronie siatki. Wykorzystać własne atuty.
- A kto pana zdaniem będzie bił się w tym roku o medale. Oczywiście, poza bielszczankami?
- Podczas jednego z turniejów graliśmy z Grupą Azoty Chemik Police. Wówczas zespół ten nie wystąpił jeszcze w najmocniejszym składzie, a i tak zaprezentował się naprawdę dobrze. Policzanki mają najmocniejszą dwunastkę w lidze, tak myślę. Jak co roku, o wysokie pozycje powinny grać siatkarki PGE Rysice Rzeszów czy Budowlanych Łódź. Ale prawdę mówiąc, to mamy obecnie w Polsce sześć, siedem drużyn, które walczyć będą o najwyższe cele. A reszta nadal jest groźna! Dlatego spodziewam się, że sezon 2023/2024 będzie wyjątkowo ciekawy.