W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
RozmowaBB

Celem jest 100%

Celem jest 100%

 

Ks. Kamil Kuchejda, Diecezjalny Duszpasterz Młodzieży w Diecezji Bielsko-Żywieckiej, w rozmowie z LuBBie.pl komentuje opublikowane przez nasz portal dane dotyczące odsetka uczniów w bielsko-bialskich szkołach uczęszczających na lekcje religii. Jak przyznaje, celem jest 100% uczniów na katechezie „bo wszystkim chciałby powiedzieć o Jezusie”.

– Portal luBBie.pl otrzymał od Urzędu Miasta dane dotyczące katechizacji dzieci i młodzieży. Wynika z nich, że około 80% uczniów szkół podstawowych i 60% szkół średnich uczęszcza na lekcje religii. Jak ksiądz ocenia te informacje?

– Jeśli chodzi o konkretne dane, badanie tej sprawy, to komórką, która w diecezji się tym zajmuje, jest Wydział Katechetyczny. Ale te dane, które pan przedstawił, zgadzają się mniej więcej z tymi, które ma diecezja. Ja natomiast osobiście pracuję z młodzieżą głównie w inny sposób, koordynuję prace młodzieżowych grup parafialnych w diecezji bielsko-żywieckiej, chociaż uczę też w szkole.

– Czy zdaniem księdza te 80 i 60% to wyniki dobre czy kiepskie?

– I dobre i kiepskie. Biorąc pod uwagę całą Polskę, to jest to dobry wynik. Przyjęło się mówić, że południe kraju jest bardziej religijne, także jeśli chodzi o młodych. Natomiast ciągle jest niedosyt. Chcielibyśmy 100%. Chodzi mi o to, że chciałbym mieć na katechezie wszystkich młodych ludzi, bo wszystkim chciałbym powiedzieć o Panu Jezusie i o tym jak wspaniale jest być chrześcijaninem. Natomiast nie ma ich. Brakuje do tych 100%. Więc mój niedosyt bierze się bardziej z misji ewangelizacyjnej, którą, jak sądzę, mamy wobec młodych ludzi.

– Gdy ktoś nie poznaje wiary w domu i sam nie ma jej w sobie, to potem łatwiej mu zrezygnować z katechezy. I tu rodzi się pytanie ściśle dotyczące działalności księdza. Jak wygląda działalność grup na terenie diecezji bielsko-żywieckiej? Bo to jest także coś, co może zachować młodych ludzi przy wierze i pośrednio także przy lekcjach religii.

– To jest bardziej skomplikowane. Jeśli chodzi o udział młodych osób w katechezie, to ich udział lub brak udziału wiąże się czasami z kilkoma czynnikami. Młody człowiek czasami może nie mieć ochoty chodzić na lekcje religii, ale jako niepełnoletni jest zależny od decyzji rodziców, np. decyzji, że będzie chodził na katechezę, więc się na lekcji pojawia. Dla mnie jako dla katechety i księdza pracującego z młodzieżą, odpowiedzialnego za młodzież, ale także mającego w sobie dryg ewangelizacyjny, to szansa. Ja robię wszystko, żeby wykorzystać fakt, że ten młody człowiek jest na lekcji. I czasami dostaję informacje od rodziców czy uczniów, że człowiek nie chciał chodzić, ale coś mu się pootwierało w sercu, coś usłyszał i nawet jeśli nie wzbudziło to jakiejś wielkiej wiary, to pojawiło się zainteresowanie.

Może być też w drugą stronę. Ktoś wierzący może na lekcje religii nie chodzić z różnych powodów. Na przykład ma religię na początku lub na końcu planu lekcji, a dojeżdża z daleka i chce sobie zaoszczędzić czas. Na pozór to błahy powód, ale tak jest. Ja to widzę na podstawie jednej z klas, którą prowadzę w szkole średniej. Tam ponad połowy uczniów nie ma na religii. To totalne tąpnięcie, gdyż w szkole około 80% uczniów chodzi na lekcje religii. Ale faktem jest, że w tym przypadku obie lekcje są pod koniec zajęć. Okoliczności wpływających na udział w katechezie jest więc więcej niż tylko kwestia wiary lub braku wiary. 

– Czyli nie można powiedzieć, że jeśli 60% uczniów szkół średnich nie chodzi na religię, to 40% jest niewierząca?

Tak, zdecydowanie. Tym bardziej, że czasami mamy sytuację, gdy na religię chodzi 100% uczniów – są takie klasy – a ja wiem, że na pierwszej lekcji religii w pierwszej klasie liceum pojawili się wszyscy, gdyż zostali zaciekawieni moją działalnością w internecie. Wiem, że w tym gronie są ludzie deklarujący się jako niewierzący. Ale na lekcje religii chodzą, bo chcą, bo coś ich zaciekawiło. Ja też uczę w bardzo dobrym liceum i często prowadzimy z uczniami rozmowy i dyskusje. Młodzi ludzie to lubią. Mają coraz mniej przestrzeni, gdzie są wysłuchani, próbuję się ich zrozumieć, a ja staram się dać im tę przestrzeń.

Natomiast jeśli chodzi o wspólnoty w parafiach, to są wspólnoty ludzi, którzy oczekują już czegoś więcej, jeśli chodzi o Kościół. Oni się tam formują, doświadczają żywej wiary. To poziom wyżej. My pragniemy dać im coś więcej, formować ich, dawać narzędzia do osobistego spotkania z Panem Bogiem. I próbujemy ewangelizować, wyjść do tych, których we wspólnotach nie ma, żeby im pokazać, że to może być bardzo ciekawe doświadczenie. I to jest trudne, ewangelizacja jest trudna. Najtrudniej jest pokazać, dać sygnał: przyjdźcie, spróbujcie, w tym jest jakiś sens.

– A skąd bierze się różnica, że w szkołach podstawowych w Bielsku-Białej na religię chodzi 80% uczniów, a w szkołach średnich już 60? Czy to efekt logistyki, tego, że szkoła średnia bywa daleko od domu, czy widzimy tu procesy odchodzenia od wiary, procesy znane w całym kraju?

Na pewno czynnik miejsca zamieszkania ma wpływ. Ale w szkole podstawowej dokonuje się także przygotowanie do dwóch sakramentów: do Pierwszej Komunii Świętej i do Bierzmowania. To mobilizuje. Ale inna jest też religijność dziecka. Dziecko jest ufne. Jeśli ktoś mówi, że Pan Bóg istnieje i kocha człowieka, to dziecko to przyjmuje. Gdy dziecko staje się nastolatkiem, to zadaje trudniejsze pytania i zaczyna wiele rzeczy kwestionować. A zakwestionowanie przestrzeni duchowej jest dziś łatwiejsze niż kiedykolwiek. Ponadto młody człowiek może w świecie znaleźć zjawiska próbujące zastępować wiarę. I tu zaczyna się tąpnięcie. Rodzice mają też coraz mniejszy wpływ na dziecko, więc gdy młody człowiek usilnie prosi, by go wypisać z religii, to niekiedy rodzice ulegają nawet wbrew sobie i cierpią z tego powodu.

– Może niektórzy rodzice sami tego chcą? Wiara dzieci jest poniekąd pochodną wiary rodziców.

Oczywiście. Ja uważam, że dużo lepiej jest ewangelizować rodziców niż dzieci, dlatego, że rodzic wierzący sprawia, że dziecko najczęściej też jest wierzące. Natomiast na poziomie podstawówki funkcjonuje jeszcze tradycyjna mentalność. Pierwsza Komunia i Bierzmowanie to jej elementy, więc nawet jak rodzice są zdystansowani, to chcą, żeby dziecko przeżyło sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego. A potem już nie ma tej mobilizacji do utrzymania religijności.

– Czyli w Bielsku-Białej ma zastosowanie powiedzenie, że Bierzmowanie to uroczyste pożegnanie z Kościołem?

Tak, ten trend jest wszędzie. U nas też. Aczkolwiek, tak jak mówię, na mniejszą skalę niż w innych częściach Polski, szczególnie w centrum i na północy kraju. Ale też się z tym borykamy, próbujemy temu zaradzić. Wdrażamy w diecezji bielsko-żywieckiej nowy system przygotowania młodzieży do Bierzmowania. Wszystko po to, by odpowiedzieć na to zjawisko.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Michał Wałach

 

foto: Facebook

 

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart