Wystarczy tuż przed stojącą tu „od zawsze”, pamiętającą wielogodzinne kolejki stacją benzynową, skręcić w lewo w ulicę Górską. I jechać delikatnie wznoszącą się prostą aleją, ujętą w karby dwóch szpalerów wiekowych drzew. Za tym, po lewej stronie drogi, na całej praktycznie jej długości, drodze towarzyszy również uwięziony w kamiennym korycie potok. Samochód jedzie w górę, woda w potoku spływa w przeciwnym kierunku. Spotkanie mechaniki z grawitacją. A na nadrzecznych bulwarach spotkanie pozostawionych z tyłu, przy ulicy Żywieckiej, Leszczyn ze Straconką. Dziś przez Bulwary Straceńskie po prawej stronie potoku spragnionych ruchu i wysiłku czeka plenerowa siłownia i boisko. Wzdłuż potoku biegnie spacerowa alejka, wznosi się skatepark, plac zabaw, stół do ping-ponga, wzdłuż alejki przycupnęły, kusząc chwilą odpoczynku, ławki.
Z pamięci wyłania się obraz wydeptanej ścieżki, dzikiej, nadrzecznej, czasem koszonej łąki. I dzikiego jak ta łąka boiska do siatkówki, gdzie w zeszłym wieku latem oazowicze z Leszczyn rozgrywali swoje turnieje. Lub już w okolicach matury, wiele lat i kilogramów temu, biegało się spod starego leszczyńskiego kościoła, aż na ostatni przystanek „jedenastki”.
Po prawej stronie mijało się funkcjonującą po dziś dzień pocztę. I gdzieś tam zaczynał się trochę inny świat, przetykany drewnianymi beskidzkimi chatami, których dziś w zasadzie tu już nie ma. Dalej w górę po prawej stronie drewniany krzyż, pod którym i dziś codziennie płoną świece, po lewej piekarnia, w której poprzednim właścicielom, prawdziwym piekarzom, chciało się piec prawdziwy chleb. Dziś takiego już tu nie ma. Dalej łagodnie w górę, po lewej stronie, już blisko serca Straconki, trochę ogród a trochę nieużytek, dziś stoi na nim karczma. I już jesteśmy w samym sercu, kościół, szkoła i kultowy „Strumyczek” z jego wonią papierosów i piwa. Kościół mieścił niewielu wiernych, nie było szansy, by w niedzielę usiąść w ławce. W ławkach, w chustach kolorowych jak polne kwiaty odmawiały różaniec straceńskie babcie. Zarys starego kościółka celowo pozostawiono w nowym, rozbudowanym, na posadzce. Ze starego kościoła została wieża. Spotkanie tradycji z nowoczesnością, w dobrym, nienachalnym stylu, z piękną kolorystyką wnętrza.
Dalej, mijając zaraz za kościołem budynek Straży Pożarnej można było skręcić w prawo do Małej Straconki i ulicą Borsuczą wyjść na przełęcz, nazywaną Siodełkiem, i dalej na Magurkę. Jak przez mgłę pamiętam, że była tam kiedyś „wyrwirączka”, taki grożący kalectwem rodzaj wyciągu narciarskiego. Ale zazwyczaj, już na studiach, wraz z naszą paczką zostawałem poniżej, w domku letniskowym rodziców mojego przyjaciela, dziś ojca chrzestnego mojego syna. Jeśli nie skręcało się w prawo, w dolinę Małej Straconki, można było też iść dalej w kierunku Przegibka, atakując Magurkę ze szlaku rozpoczynjącego się w okolicach pętli autobusowej.
Jako chłopak z sąsiedztwa, z Leszczyn, zamieszkałem tu 21 lat temu, na miniosiedlu wybudowanym w ramach jednej z pierwszych deweloperskich inwestycji. Osiedle „Panorama”. Adekwatna nazwa, ze względu na ówczesny niczym nie zasłonięty widok na stok „Sahary” na zboczu Szyndzielni.
Straconka… w jej pięknie można się zatracić. Nie tylko w pięknej przyrodzie. Jeszcze piękniejsza jest nasza straceńska społeczność, oparta na filarach parafii Matki Bożej Pocieszenia, Rady Osiedla, Szkoły Podstawowej nr 26, Przedszkola nr 36, Ochotniczej Straży Pożarnej, naszej Filii Biblioteki. Naszego sklepu – Wiwisamu, Apteki Agaty, Przychodni, Karczmy, Kwiaciarni, Poczty. Mojej parafialnej charyzmatycznej Wspólnoty Odnowy Wiary, Akcji Katolickiej, Służby Liturgicznej, Oazy, młodzieżowej wspólnoty „Chęci +”, parafialnej Scholi. Naszych dwóch lokalnych stowarzyszeń: „Straconka moim domem” i Koła Gospodyń i Gospodarzy Miejskich.
To u nas jest zawsze najwyższa frekwencja w wyborach. Tu najpełniej wykorzystywany jest Budżet Obywatelski. To do nas ciągną tłumy na Góralską Pasterkę. Po niedzielnych Mszach nie rozchodzimy się chybcikiem i milczkiem spod Kościoła. To u nas urządza się charytatywne kiermasze, parafialne imprezy pachną ciastem i grochówką. W sklepie jestem pytany” „Co podać, Panie Adamie? To co zawsze?”
Straconka mej młodości i wieku dojrzałości. Raj utracony i odzyskany. Moje miejsce na ziemi. Tu chcę się zestarzeć, umrzeć i tu być pochowany. Jakże piękny jest widok na góry z naszego cmentarza. A z nich już tylko krok do Nieba…