Wiele epitetów można przypisać ludziom żyjącym w dzisiejszym świecie. Z socjologicznego punktu widzenia są oni jak wieża Babel, każdy inny. A jeśliby za kryterium wziąć prawdę? Któż z nas jest autentyczny? Któż z nas jest prawdziwym świadkiem?
Słuchałem ostatnio bardzo dobrego kazania. Tak, macie mnie, nie tylko głoszę kazania, ale czasem ich słucham i powiem szczerze, że bardzo lubię to robić. Kazanie to skierowane było do młodzieży w trakcie Eucharystii z udzieleniem sakramentu bierzmowania. Biskup Piotr, który je głosił pytał młodych ludzi: któż z Was jest świadkiem, tak jak święty Paweł, wydarzeń z Ewangelii? …a wyjaśniając mówił, że świadek to ten który autentycznie czegoś doświadczył i może być czegoś pewien. Nie ten, który usłyszał o czymś, a jego opinia zbudowana jest na plotkach.
Skłoniło mnie to do refleksji nad dzisiejszym światem. Któż z nas jest świadkiem? Chociażby w internecie. Często pod moimi artykułami czy ogólnie pod treściami religijnymi wylewa się morze ohydnych komentarzy na temat kleru i Kościoła. To zapytam: ilu z Was, komentujących, doświadczyło zła z mojej strony, ze strony kogoś, kogo ten czy inny artykuł dotyczy? Nie czynię nikomu wyrzutów, broń Boże, ale to tylko pytanie do osobistej refleksji: Na czym zbudowałeś swoją opinię? Na autentycznym doświadczeniu czy na tym co usłyszałeś w mediach?
…ale to nie tylko kwestie Kościoła i internetu. Niedawno mieliśmy wybory. Ilu z nas zagłosowało na kogoś, bo doświadczyłem jego dobra, doświadczyłem jego kompetencji i pomocy? Nie patrząc na wygląd, wiek, partię polityczną. Ilu z nas zadało sobie chociaż minimum trudu, żeby zapoznać się z planem danego człowieka czy z jego CV.
…a jak kupowałeś samochód, to ile marek czy modeli odrzuciłeś „na starcie” bo złe opinie o nim są, bo kolega miał i mówił, że się psuje, albo w telewizji mówili, że nie warto.
Jedno wiem na pewno. Dzisiejszy świat zarówno w kwestiach wiary jak i codzienności potrzebuje więcej świadków niż nauczycieli i mędrców.