Voluntarius z łaciny oznacza dobrowolnego. Współcześnie tym słowem określamy kogoś, kto robi dobrowolnie coś bardzo konkretnego: niesie pomoc.
A że świat jest niedoskonały, to pomocy potrzebuje wielu. I nieść ją można w naprawdę setkach, tysiącach miejsc. Nie inaczej jest oczywiście w Bielsku-Białej. Miasta wszak nie omijają typowe dla ludzkości problemy, choroby, ból i cierpienie. I dziś, w Międzynarodowym Dniu Wolontariusza, warto o tym pamiętać.
Na szczęście nie brakuje też ludzi, którzy dobrowolnie, z natchnienia własnego z serca i zarazem nieodpłatnie niosą pomoc potrzebującym i ułatwiają pracę tym, którzy zawodowo i w sposób najbardziej fachowy troszczą się o nich: lekarzom, psychologom, pielęgniarkom.
Jak powiedziała nam pani Ewa Haura, psycholog i koordynator wolontariatu w Hospicjum im. św. Jana Pawła II w Bielsku-Białej Salwatoriańskiego Stowarzyszenia Hospicyjnego, ludzie, którzy zgłaszają się do nich, by zostać wolontariuszem, czują, że chcą zrobić coś dobrego.
– Chcą uczynić coś dobrego, pomagać. Wielu chce dobrze wykorzystać i spożytkować swój wolny czas. Nie brakuje także ludzi, którzy czują pewną powinność. Wiedzą, że w życiu im się ułożyło, wiedzie im się, wiele otrzymali i chcą oddać to dobro – zauważa.
Warto jednak przy tym zauważyć, że nieodpłatne niesienie pomocy nie dokonuje się „za darmo”. Rzecz jasna nie mówimy o pieniądzach, jednak wolontariusze także wiele otrzymują.
– Radość, zadowolenie, satysfakcja, spełnienie osobiste. Szczęście z dawania, niesienia pomocy. Dowartościowanie, to, że ktoś podziękuje. Nikt tego nie oczekuje, nikt nie czeka na to, jednak wolontariusze poprzez swoją pracę nabierają energii – mówi nam pani Ewa.
Czy jednak dziś, we współczesnym świecie zdominowanym, jak się zdaje, przez egoizm, konsumpcjonizm i materializm, jest w ogóle miejsce na niesienie pomocy, na wyciąganie ręki do drugiego człowieka, na troszczenie się o niego bez oczekiwania na zapłatę? Okazuje się, że tak! Hospicjum im. św. Jana Pawła II w Bielsku-Białej nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony wolontariuszy.
– Ludzie sami chcą przychodzić. Wszyscy wolontariusze, który są u nas obecnie, zgłosili się sami. Ludzie tego poszukują, nie musimy ich rekrutować. Sami wpadają na taki pomysł lub gdzieś się zainspirowali, coś usłyszeli, na przykład słowa księdza w kościele, zobaczyli jakiś program lub film. Przyjście do jednak ich wola, ich intencja, ich pomysł – mówi nam pani Ewa Haura.
Widzimy więc wyraźnie, że opinia, jakoby współczesny świat był wyzuty z sumienia czy pozbawiony empatii, nie musi być zawsze prawdziwa i uzasadniona. A może to właśnie życiowa gonitwa i wszechobecny kult pieniądza oraz młodości kieruje ludzkie myśli w stronę refleksji nad prawdą, dobrem i pięknem rozumianymi w sposób najgłębszy? Wydaje się to szczególnie ważne w okresie tuż przed zbliżającym się Bożym Narodzeniem, gdy pewnie wielu z nas w pogoni za zakupami, porządkami i organizacją, może stracić z oczu kluczowy sens tego święta: miłość. Miłość rozumianą po chrześcijańsku, której praktykowanie wykracza jednak niekiedy nawet poza granice światopoglądowe czy religijne.
Jeśli więc ktoś z państwa, naszych czytelników, rozważa zaangażowanie się w wolontariat, w niesienie pomocy potrzebującym – zachęcamy! Należy jednak pamiętać, że powinna być to decyzja przemyślana, a nie podjęta pod wpływem impulsu. Wolontariat nie jest i nie może być też formą ucieczki od własnych problemów ani hobby, spędzaniem wolnego czasu. To coś dla ludzi dojrzałych i gotowych do poświęceń.
Ostateczna decyzja musi zostać poprzedzona pogłębionym rozważeniem sprawy i poważnym jej potraktowaniem, z uwzględnieniem obowiązków, jakie bierze na siebie wolontariusz. Dobrą praktyką jest także wcześniejsza rozmowa przedstawicieli danej instytucji z kandydatem pragnącym się zaangażować w dzieło pomocy.
Jednocześnie nie każda forma wolontariatu to poświęcenie 100 procent swojego wolnego czasu. Wiele instytucji charytatywnych otwiera się także na osoby pragnące pomagać w bardziej ograniczonym zakresie. Sporo tu zależy od obszaru, jakiego dotyczy misja danej organizacji.
W Bielsku-Białej jest ich jednak sporo i każdy może znaleźć miejsce, w którym będzie mógł nieść pomoc innym w sposób, któremu podoła. Tak więc jeszcze raz: zachęcamy!