W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

W każdej podróży jestem pielgrzymem

W każdej podróży jestem pielgrzymem

Zdjęcia, filmy, Internet zmieniły podróżowanie, jakie towarzyszyło nam jeszcze 50 lat temu. Bo dzisiaj, zanim zaczniemy pakować walizki, plecaki, mamy w głowie już tysiące zdjęć i obrazów. Oczywiście zostawiamy za sobą codzienność (o ile potrafimy uwolnić się od komórek, komputerów i przekonania, że musimy ciągle być dostępni, a świat, który zostawiamy na chwilę bez nas się nie zawali), to jednak nie wyruszamy jak kiedyś ku nieznanemu. Zniknęły krańce świata; granice, o które zahaczały marzenia, wydają się - i są - na wyciągnięcie ręki. Zmierzamy ku obrazom, przestrzeniom, które mamy w głowie i teraz tego co odległe, chcemy dotknąć, posmakować. Poczuć zapach odwiedzanych miejsc, wsłuchać się w muzykę, wczuć się w emocje odwiedzanych miasteczek, wsi, spotkanych na drodze ludzi.

Wraz z wiekiem moje podróżowanie się zmieniło. Już nie gonię, pędzę, byle dalej i dalej. Dziś cenię sobie te chwile, kiedy mogę się zatrzymać, skupić na tym, co mnie zachwyca, nie chcę tylko zwiedzać, chcę kontemplować czas i przestrzeń. Każdy mój wyjazd to pewnego rodzaju pielgrzymowanie, bo wbrew powszechnie serwowanym opiniom nie jest prawdą, że z wiekiem mamy coraz mniej pytań i wątpliwości o sens tego, co robimy, dokąd zmierzamy, w co wierzymy.

Eric Emanuel Schmitt napisał, że „dzisiejsze pielgrzymowanie znacząco rożni się dzisiaj od tego, co było wczoraj. Wtedy pielgrzym utwierdzony w wierze, zakorzeniony w głębokim religijnym świecie, pielgrzymował, aby otrzeć się o to, co już wiedział. Współczesny pielgrzym jest zdecydowanie bardziej chwiejny, często osamotniony, wychowany w zsekularyzowanym społeczeństwie, na ogół ateistycznym, okazuje się bezradny wobec nieznanego źródła, co do którego ma wielkie oczekiwania wzmocnienia, odnowy czy przebudzenia wiary”.

Nie mam wątpliwości, że jestem zdecydowanie pielgrzymem z dzisiaj niż wczoraj. Nie mam gotowych stałych odpowiedzi, które by mnie zadowalały, wciąż muszę na nowo szukać, wsłuchując się w głos tych, co wątpią. Moje kolejne spotkanie z Toskanią tak też się zapowiadało.

Bo zakochałem się w Toskanii.

Zakochałem się w Toskanii, uwiodły mnie jej pagórkowate krajobrazy, porozrzucane między polami kamienne wille, (jakby żywcem wyjęte z „Gladiatora”), wijące się pomiędzy polami oliwek i winogron kręte drogi (niekoniecznie asfaltowe). Mógłbym godzinami siedzieć wieczorem przed domem i zamiast kojącej muzyki, słuchać niepowtarzalnych koncertów cykad. Zwiedzanie toskańskich miast to zdecydowanie coś więcej niż tylko podziwianie i oglądanie cudów architektury, malarstwa, etc.

Msza w Katedrze we Florencji w języku włoskim to zupełnie nowe doświadczenie, jedyne niepowtarzalne dotknięcie sacrum w nieznanej dotąd postaci. „Gdybym mówił językami, ludzi i aniołów” - te Pawłowe słowa wracają do mnie wciąż od nowa, kiedy stoję przed bazyliką Santa Croce. Wieczory w toskańskich restauracjach, migających tysiącem świateł, z dobiegającymi ze wszystkich stron gwarem i radosną muzyką rozmów dopełniają całości.

Siedzimy na tarasie przed naszą (tylko chwilowo, niestety) toskańską willą, cykady znów grają, domowe wino naszej gospodyni smakuje wybornie, może jeszcze napiszę coś więcej, ale nie dzisiaj.

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart