Czy to nie za mocne jak na pierwszy raz? Czy z grubej rury to dobre stwierdzenie? Możliwe. Zawsze mnie zastanawiało - a może nie zawsze, tylko od kiedy zaczęłam piec ciasta - dlaczego konsumenci wybierają ciasta z „niższej półki”. Co to w ogóle jest „niższa półka” w cukiernictwie?
W mojej opinii zaliczają się do niej produkty, które zostały wyprodukowane z niskiej jakości surowców. Możecie powiedzieć, że przecież muszą być na rynku produkty dla mas jak i produkty ekskluzywne, zgadzam się z tym. Bo te moje przemyślenia były.
Pracując ponad 4 lata z klientami cukierni, wymieniając z nimi mnóstwo spostrzeżeń, wiele zrozumiałam. Choć równie dużo do dziś nie rozumiem, no ale nie muszę wszystkiego rozumieć. Wracając do meritum: czy wiecie jak powstaje biszkopt? Mąka pszenna, jajka (a może masa jajowa?), cukier. I voilà! Nawet proszku do pieczenia nie trzeba. A czy wiecie, że można taki biszkopt zrobić z gotowej mieszanki? Wzięłam pierwszy lepszy produkt z takim oto składem: cukier, mąka pszenna, skrobia pszenna, syrop glukozowy, odtłuszczone mleko w proszku, substancje spulchniające: difosforany, węglany sodu, emulgatory: E 472b, E 472a; sól, barwnik: karoteny. Zdziwieni? Bo ja wciąż tak, do teraz... A potem problemy jelitowe, żołądkowe, skórne i inne takie. Nie polecam.
A może masa jajowa do biszkoptu? No niby tu już lepiej, bo to jednak w 99,9% jaja (reszta to zwykle kwas cytrynowy), w dodatku pasteryzowane czyli bezpieczniej, ale hmm… domyślacie się pewnie, że te jaja, to nie te od wolno biegających kurek? Nie wiem jak wy, ale ja czuję różnicę w smaku jajecznicy w zależności od jakości jajek, ale co kto lubi. Tak wiem, że w biszkopcie pewnie nie odróżnicie smaku, ale chodzi o zasadę.
Żeby nie było, że jestem taka eko, fit, krejzi, to chciałabym dodać, że są na rynku gotowce godne polecenia. Nie będę tu nic reklamować, ale są. Serio.
Stare drożdżówki zostawiam na koniec. Lubicie jak wam w domu zostanie taka pyszna chałeczka na drugi dzień? Ja też nie znam tego uczucia, ale załóżmy, że taka sytuacja ma miejsce. I okej, jeśli zostaje w domu, to jesteśmy w pełni świadomi, że jest ona z wczoraj, nie będzie już aż tak idealna, ale zrumieniona na patelni, czy lekko podgrzana w piekarniku da radę. Sprawdzony patent. Jeśli jednak przychodzicie do cukierni, kupujecie produkt za normalną cenę z myślą, że dostajecie jeszcze ciepłe drożdżowe, a dostajecie wczorajszą bułę, która jest średnia, to nie jesteście raczej zadowoleni. Dlatego zawsze dziwią mnie pytania czy te drożdżówki to dzisiejsze. No tak. Sernik kolejnego dnia jest lepszy niż pierwszego, ale nie pyszna bułeczka z cynamonem.
Smacznego!