Jadę sobie wczoraj samochodem i słucham w radiu debaty o II wojnie światowej, słucham i nie wierzę w to co słyszę. Moja wiedza historyczna „legła w gruzach”, bo oto jeden z debatujących usilnie lansował tezę, że wojnę rozpętali i prowadzili nie Niemcy tylko naziści. Ta idiotyczna i kłamliwa teza mocno mnie rozsierdziła. Niestety w imię właściwie nie wiem do końca czego, jesteśmy skłonni przyjmować i opowiadać tak historię by zyskać uznanie, poklask, podziw, akceptację. Prawda, wzbudza coraz częściej emocje jedynie w debatach filozofów. A w życiu króluje „postprawda”.
Przy tej okazji przypomniała mi się historia, którą prawie 100 lat temu opisał Napoleon Hill: o Sagdluku i Mitku.
Sagdluk
„Pewien Eskimos z Grenlandii, przed wieloma laty został członkiem jednej z amerykańskich ekspedycji polarnych. W nagrodę za swą wierną służbę zabrano go na krótką wizytę do Nowego Jorku. Wspaniałe widoki i dźwięki miasta zachwyciły go. Po powrocie do rodzinnej wioski opowiadał o budynkach, które wyrastały aż pod same niebo, o pojazdach, które opisywał jako domy na kółkach, o ogromnych mostach, o sztucznym oświetleniu i wszystkich innych cudownościach metropolii.
Jednak jego współbracia patrzyli na niego chłodno i bez zrozumienia. Od tamtej pory cała wioska mówiła o nim „Sagdluk”, co oznacza kłamca. Ten wstydliwy przydomek towarzyszył mu aż do śmierci, a na długo, zanim ona nastąpiła, wszyscy zapomnieli, jak się naprawdę nazywał.”
Mitek
„Do wyprawy Knuda Rasmussena z Grenlandii na Alaskę dołączył inny Eskimos o imieniu Mitek (czyli Kaczka). Odwiedził on Kopenhagę i Nowy Jork, gdzie ujrzał wiele nieznanych sobie cudów. Po powrocie na Grenlandię przypomniał sobie smutną historię Sagdluka i doszedł do wniosku, że powiedzenie prawdy byłoby nieroztropne. Postanowił, że dla ochrony swojego honoru będzie opowiadał historię, którą jego bracia będą w stanie zrozumieć.
Powiedział im więc, że wraz z doktorem Rasmusennem zacumowali kajak przy brzegu wielkiej rzeki Hudson i każdego ranka wypływali na polowanie. Kaczki, gęsi i foki żyły tam w obfitości, tak więc wizyta w odległej krainie była dla nich niezwykle przyjemna.
Mitek w oczach swoich pobratymców jest uczciwym, prawdomównym człowiekiem. Wszyscy jego sąsiedzi traktują go z wyjątkowym szacunkiem.”
Tischnerowska prawda
Dzisiaj nie musimy nigdzie wyjeżdżać, wystarczy, że siądziemy przed ekranem komputera i już serfujemy po świecie tylko pozornie nam znanym. W zależności na których stronach i w których grupach jesteśmy, kształtujemy i kupujemy taki obraz świata, opis wydarzeń, i żyjemy w swoich „bańkach” . Prawda mało kogo interesuje, bo każdy ma swoją. Tischnerowska „prawda”, „tyż prawda” i „gówno prawda” na dobre zagościła w naszych głowach.