Jakie pamiątki przywozicie z wakacji? Ja zawsze szukam jakiś nietuzinkowych rzeczy, ale zauważyłam, że od kilku lat, z każdej, przede wszystkim zagranicznej podróży, przywożę sobie jakiś nowy przepis. I jest to najczęściej przepis na cos słodkiego.
Uwielbiam podróżować. Najlepiej w niewielkim gronie, bez pośpiechu, chłonąc klimat każdego miejsca. Lubię gubić się w bocznych uliczkach, z dala od tłumu turystów, przysiąść na chwilę w lokalnej knajpce, odkrywać przypadkiem niesamowite miejscówki, niekoniecznie te z listy „najważniejszych miejsc do odhaczenia”.
A żeby w pełni poczuć klimat i atmosferę każdego miejsca, nie można ominąć aspektu kulinarnego. Nie wyobrażam sobie podróży, bez próbowania lokalnych potraw. I wtedy zazwyczaj jakiś smak tak mnie oczaruje, że zaraz szukam/zdobywam przepis, by po powrocie, już w domowym zaciszu, wypróbować go i na moment znowu poczuć beztroskie, wakacyjne flow.
Oczywiście w tym roku również wzbogaciłam swój przepiśnik w kilka nowych „receptur”. Tym razem padło na kuchnię włoską, gdyż właśnie Italia, a dokładnie wspaniała, słoneczna Toskania, była celem naszej podróży. Toskania to nie tylko winnice, cyprysowe aleje, malownicze miasteczka na wzgórzach i gaje oliwne. Ten jeden z najpiękniejszych regionów Włoch to raj dla smakoszy.
W cudownym gronie przyjaciół, miałam przyjemność kosztować wielu włoskich potraw, jedne odkrywając na nowo, a inne poznając po raz pierwszy. Niektóre smaki mocno mnie zaskoczyły np. schiaccia (taka toskańska foacacia) z gorgonzolą, miodem i… słoniną czy gelato o smaku wina. Jednak na listę „potraw do wypróbowania” trafiły tym razem ciasteczka Ricciarelli di Siena. Migdałowe, miękkie w środku i chrupiące na wierzchu, robione z migdałów, białek i cukru oraz kandyzowanej skórki pomarańczowej. W zasadzie każda cukiernia w Sienie ma swój sekretny przepis. Mimo, że są typowym świątecznym przysmakiem, to bez problemu znajdziecie je w menu wielu knajpek, serwowane najczęściej ze słodkim winem Vin Santo. Z Vin Santo podawane są również Cantuccini Toscani - twarde, migdałowe ciasteczka, przypominające wyglądem kromeczki chleba. Jest jeszcze Panforte di Siena - słodki bakaliowy placek, rodzaj piernika z orzechów, suszonych, kandyzowanych owoców, mąki, masła i przypraw korzennych.
Włosi lubią słodycze i w zasadzie każdy obiad kończą deserem.
A to przepis, który zamierzam wypróbować:
Ricciarelli di Siena
– 220 g migdałów bez skórki,
– 2 białka,
– 2 łyżeczki cukru waniliowego,
– 160 g cukru pudru,
– 2 łyżki soku z cytryny,
– łyżka kandyzowanej pomarańczy,
– otarta skórka z pomarańczy i cytryny,
– szczypta soli,
– cukier puder do obtaczania ciasteczek,
Migdały prażymy przez ok 5 minut ( 180 stopni). Studzimy a następnie miksujemy z cukrem pudrem, cukrem waniliowym i kandyzowaną pomarańczą. Schłodzone białka ubijamy ze szczyptą soli i sokiem z cytryny na sztywną pianę i partiami dodajemy zmiksowane migdały z cukrem. Ciasto, zawijamy w folię spożywczą i chowamy na ok 6 godzin do lodówki.
Z ciasta formujemy wałek i dzielimy na około centymetrowe części, z których robimy romby. Obtaczamy w cukrze pudrze i wykładamy na blachę wysypaną także cukrem pudrem.
Pieczemy w temperaturze 150 °C przez 15 minut.
Powinny być lekko chrupiące z wierzchu, popękane, ale mięciutkie w środku; nie mogą się także zarumienić.
Smacznego!