Gdy opadł kurz po igrzyskach, zaczęły się dyskusje, dlaczego reprezentanci Polski zdobyli tak mało medali. W spolaryzowanym świecie naszej polityki zaczęto oczywiście wskazywać na przeciwników. Obóz rządzący wskazuje na poprzedników i ich skłonność do marnotrawienia publicznych pieniędzy, w odpowiedzi obecna opozycja wznosi ograny dionizyjski refren „wina Tuska”. Co bardziej przytomni wspominają o stanie sportu powszechnego i jakości lekcji wychowania fizycznego w szkołach. Nie znam się na organizacji sportu, ale pewne (zarówno w sensie „niektóre”, jak i „wiarygodne”) dane na ten temat można zdobyć choćby na porannym spacerze z psem na osiedlu Złote Łany. To oczywiście wycinek obrazu, ale przecież już starożytni mówcy wiedzieli, że część może wiele powiedzieć o całości (ten chwyt retoryczny nazwano po łacinie pars pro toto).
Po trzecim rozbiorze Polski Austriacy urządzili na Wawelu koszary. W latach 80. XIX wieku władze Krakowa i autonomicznej Galicji rozpoczęły starania o odzyskanie wzgórza wawelskiego, co ostatecznie udało się w 1905 roku. Rok wcześniej, wiosną 1904, Stanisław Wyspiański opublikował dramat Akropolis, gdzie w artystycznej formie przedstawił swoją ideę Wawelu jako polskiego Akropolu, a jesienią tego roku rozpoczął z architektem Stanisławem Ekielskim prace nad skonktretyzowaniem tej idei. W 1908, już po śmierci poety, efekty tej pracy zostały opisane w fachowym piśmie i w broszurze zatytułowanej Akropolis. Pomysł zabudowania Wawelu. Obmyśleli Stanisław Wyspiański i Władysław Ekielski w latach 1904–1907. Według tego pomysłu na wzgórzu wawelskim miały się zmieścić m.in. Sejm, Senat, Akademia Umiejętności, Muzeum Narodowe oraz oczywiście teatr plenerowy i… stadion („Stadion sokole, na którym młodzieńce po laury sięgną, bo silnym na ciele i umyśle ma być nasz naród”). Kiedy w XX wieku budowano w Europie i na świecie modernistyczne osiedla mieszkaniowe, pamiętano o zaplanowaniu miejsc na usługi publiczne, kulturę, rekreację fizyczną i amatorski sport. Cokolwiek by nie myśleć o PRL-owskich blokowiskach, i one respektowały te zasady urbanistyczne. Co mamy dzisiaj? Zobaczcie obrazki ze Złotych Łanów.
Dawny zespół kortów tenisowch został (chyba w latach 90.) częściowo zabudowany pawilonikami handlowymi.
Główny kort tego zespołu został przerobiony na parking strzeżony. Zaleta tego rozwiązania – właściciele aut mogą kibicować swoim samochodom z trybun.
W kompleksie szkolnym przy ul. Jutrzenki jest miejsce do trenowania ekstremalnego skoku w dal.
Przy tej samej szkole jest także „świetna” bieżnia.
Z chodnika koło sali gimnastycznej można by oglądać rywalizację biegaczy. Ale uważajcie – barierka nie była nigdy naprawiana, chociaż to również trasa, którą przy okazji wyborów wiele osób zmierza do urządzonych w szkole dwóch lokali wyborczych – zwłaszcza ci, którzy głosują po mszy.
Można też tam zobaczyć znakomite boisko do trawiastej koszykówki. Zagadka – gdzie jest tablica i kosz?
Przy szkole powstał Orlik (wina Tuska), ale obwisłe siatki budzą niepokój, że może niedługo pikować w stronę parkingu tenisowego.
Za unijne pieniądze na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI stulecia zbudowano na osiedlu kilka siłowni plenerowych i dwa boiska. Na zdjęciu zwróćmy uwagę na łaty na środku boiska do koszykówki. Pokrywają pojawiające się tam co kilka, kilkanaście miesięcy głębokie na 20–30 cm dziury. Czy to jakiś błąd wykonawców, czy może komuś z pobliskiego wieżowca przeszkadzają hałasujące dzieci?
Gdzie więc są polskie medale? W krzakach.