Bielsko-Biała jako miasto u podnóża Beskidów może wydawać się idealnym miejscem do życia, choć z tym stwierdzeniem pewnie nie zgodzi się większość młodych mieszkańców. Obecnie jesteśmy świadkami niepokojącego zjawiska ‘’uciekania młodych z BB’’; pod pojęciem młodych ludzi mam na myśli osoby, które właśnie ukończyły szkołę średnią i są w wieku studenckim, ponieważ to właśnie po nich najbardziej widać to niepokojące zjawisko.
W 2020 roku liczba studentów w Uniwersytecie Bielsko-Bialskim (wtedy pod nazwą ATH) wynosiła 6700, a już dwa lata później liczba ta zmniejszyła się aż o dwa tysiące, do 4079. Można bronić ten fakt tezą, iż młodzież po prostu woli podjąć się pracy zamiast studiować, jednak problem potwierdza liczba mieszkańców, która w 2020 roku przekraczała 170 000, natomiast teraz jest już to niewiele ponad 166 000. Problem ten dotyczy Bielska-Białej szczególnie: na przykład w Zielonej Górze, która ma mniej mieszkańców, można spotkać ponad 8 tysięcy studentów na Uniwersytecie Zielonogórskim. W tym przypadku trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje, co Bielsko-Biała robi źle, albo czego nie robi, by przyciągać do siebie studentów.
Romantyzowanie studenckiego życia jest trwale zakorzenione w naszej kulturze, większość młodych decydujących się na dalszą naukę wyczekuje akademickich imprez, miejsc do świętowania po zdanych egzaminach, możliwości pracy dodatkowej czy nawet publicznych lokali do nauki. Niestety nasze miasto nie spełnia żadnego z tych oczekiwań. Nawet jeśli koszty utrzymania nie są tak wysokie jak w większym mieście, to faktem jest, że ciężko znaleźć pracę dodatkową przyjazną studentom uczącym się stacjonarnie. Brak dużych firm czy korporacji również nie zachęca do powrotu do Bielska-Białej po studiach, ponieważ możliwości rozwoju są małe, a zwykła praca w markecie zabija ambicje młodych ludzi.
Często mówi się o Bielsku-Białejjako o mieście emerytów i ciężko się z tym kłócić, bowiem miasto wcale nie tętni nocnym życiem, nie oferuje rozrywki, tracąc atrakcyjność w oczach młodych. Studenckie lokale tworzyłyby miejsca do nauki, a także nowe miejsca pracy. Zostanie w rodzimym mieście nie oferuje korzyści, które mogą zapewnić większe miasta, takie jak Katowice czy Kraków, do których wcale nie jest daleko.
Bielsko-Biała nie przyciąga studentów niemalże niczym, brak perspektyw rozwoju, słaba oferta mieszkaniowa, ledwo żywy rynek pracy czy niedobór możliwości wybawienia się w ostatnich latach młodości sprawia, że absolwenci szkół średnich uciekają z naszego miasta. Oczywiście nie wszystko jest stracone, wprowadzenie zmian w mieście przyniesie długofalowe skutki, jednak trzeba podjąć działania już teraz.