Cichociemni to elitarna grupa spadochroniarzy podczas II wojny światowej, przygotowana w Wielkiej Brytanii i wysłana do Polski w celu utrzymania kontaktu rządu londyńskiego z podziemiem działającym w kraju. Do Cichociemnych należeli m.in. gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, major Jan Piwnik „Ponury”, Jan Nowak-Jeziorański. Byli to prekursorzy polskich sił specjalnych, przerzucani do kraju w latach 1941-44. W czasie wojny i w wyniku powojennych represji zginęło ponad stu z nich.
Co wspólnego z tą heroiczną historią ma nasze miasto? W czasie wojny dwumiasto znalazło się w granicach III Rzeszy, odrębność Białej zlikwidowano i wcieloną ją do Bielitz jako BielitzOst. Ze względu na liczną mniejszość niemiecką, sprzyjającą nazistom, działalność ruchu oporu toczyła się w warunkach o wiele trudniejszych niż w Krakowie czy Warszawie, leżących w Generalnej Guberni. Jednak losy Cichociemnych przeplatały się z naszym regionem już od pierwszego lotu.
Przerzut miał miejsce w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku, nosił kryptonim… „Adolphus”. Z powodu błędu nawigacyjnego pilotów i braku zgrania procedur, zamiast na Kielecczyźnie skoczkowie zostali zrzuceni na Śląsku Cieszyńskim, w okolicach wsi Dębowiec, gdzie nikt na nich nie czekał. Kapitan Stanisław Krzymowski „Kostka”, rotmistrz Józef Zabielski „Żbik” oraz kurier Czesław Raczkowski „Włodek” musieli sobie radzić sami, w dodatku czekało ich przekroczenie granicy do Generalnej Guberni. Wynajętą furmanką dostali się do Skoczowa, stamtąd pociągiem do Bielska, skąd dopiero udali się – przez granicę znajdującą się na Skawie – do Krakowa i dalej. Bielsko było zatem na trasie pierwszej operacji Cichociemnych.
Taki był początek. Ale koniec tej historii też jest związany z Bielskiem-Białą. Ostatnim żyjącym Cichociemnym był kapitan Aleksander Tarnawski „Upłaz”, zrzucony do kraju w nocy z 16 na 17 kwietnia 1944 roku. Służył w AK na Wileńszczyźnie, przeżył wojnę a po niej osiadł w Gliwicach i poświęcił się studiom a potem karierze inżyniera chemika. O swojej służbie jako Cichociemny mówił po latach w dość nieszablonowy sposób: „Kierowała mną przede wszystkim chęć przygody. Wielką ideologię dopowiedziały kolejne pokolenia. Oczywiście byłem patriotą. Ale to było coś naturalnego. Bez wielkich haseł, bez podniosłych słów i egzaltacji”. Jego pęd do przygód dawał o sobie znać nawet w podeszłym wieku – w 2014 roku, dla uczczenia pamięci Cichociemnych, wykonał skok spadochronowy w tandemie z żołnierzem JW „Grom”. Miał wówczas 93 lata.
Aleksander Tarnawski zmarł rok temu, 4 marca 2022 roku. Został pochowany z żołnierskimi honorami w Bielsku-Białej, na nowym cmentarzu w Starym Bielsku.
I tak historia Cichociemnych zatoczyła koło. Tu się zaczęła i tu się skończyła.