Kochana Polsko!
Na wstępnie mojego listu chciałbym Cię bardzo przeprosić, za to, że tak długo się nie odzywałem. Za to, że przypominam sobie o Tobie tylko raz w roku w okolicach Twojego święta i chociaż tak wiele doświadczam od Ciebie na co dzień, to nie potrafię się odwdzięczyć.
Pozwól dzisiaj, Droga Mamo, na ten nieśmiały list. Zapytać chciałabyś zapewne, dlaczego list? dlaczego w takiej formie? Otóż z dwóch powodów. Po pierwsze, tylko papier jest w stanie usystematyzować moje myśli w sposób zrozumiały, a po drugie, czego nie ukrywam, trochę mi wstyd podnieść oczy wyżej, bo nie wszystko od ostatniego roku mi się udało. Nie tak miało być. Zatem niech ten list w kluczu trzech słów: przepraszam, dziękuję i proszę, teraz wybrzmi.
Najpierw przepraszam. Znów zaraz mi zarzucą, że nie powinienem, bo to nie ode mnie zależało. Ja na nic wpływu nie miałem. Nieprawda! Przepraszam, bo to jest słowo, które buduje mosty, a nie objawia słabość. Przepraszam Cię Polsko za nas, ludzi. Za to, że nie potrafimy Cię dostatecznie uszanować. Przepraszam za każdy objaw międzyludzkiego egoizmu, który pożera nas Polaków od środka. Przez tyle lat Polsko uczyłaś nas szacunku do odmienności, zarówno kulturowej, społecznej, jak i religijnej. Tyle razy pokazywałaś, że można się pięknie różnić, a jednocześnie siąść do wspólnego stołu i porozmawiać, a co my dziś z tego zrobiliśmy? Wojnę polsko-polską, gdzie swój swego zabija, gdzie wszystkie rozwiązania są porażką.
Były wybory, podobno dla Twojego dobra. Nie wiem jak wyszło. Wiem jedno. Jedni na drugich się poobrażali, a wybierać nam kazali między niebem a piekłem. Niby łatwo, ale problem w tym, że to co jedni niebem określali, dla drugich było siedliskiem zła i na odwrót. Pomieszało się nam to białe z czerwonym. Nie chcę być złym prorokiem, ale nikomu na dobre to nie wyjdzie, a już na pewno nie nam „zwyczajnym” Twoim dzieciom.
…i jeszcze ludzie, którzy mieli łączyć, a dzielą. I nie mówię tutaj o tych, którzy roszczą sobie prawo do decydowania o tym jaka jesteś, jaki kształt powinnaś przybrać i co sobą reprezentował. Tych również jest pełno, ale to już stary biblijny kazus. Wielu chce panować, ale nikt nie chce służyć. Pisząc o rodakach, którzy dzielą mam na myśli tych, którzy taki wielki wpływ mieli bądź nadal mają na to, jak jesteś postrzegana. My dziś jesteśmy smutni. Nie potrafimy się cieszyć. Kiedy ktoś zdobywa Nagrodę Nobla i można cieszyć się, że mówią o Tobie wszyscy – my krzyczymy: Niegodni! Kiedy ktoś jest święty i słowami, które z Bożą mocą zmieniają ludzkie serca walczy o wolność – my krzyczymy: aferzysta. Widzę, jak smutna zapytałabyś, dlaczego? To pytanie, na które dziś nie znam odpowiedzi.
Kiedy budzę się rano, kiedy pierwszy oddech biorę w piersi przypominam sobie o wolności, której jestem częścią. Zatem Polsko za wolność chciałbym Ci podziękować. To wcale nie jest tak, że jej nie dostrzegam. Czasem tylko po ludzku nie rozumiem. Dziękuję Ci Mamo za rodzeństwo. Za każdego brata i każdą siostrę, którzy są dla mnie drogą do realizacji, nie własnych celów, ale drogą do pokonywania uprzedzeń i kształtowania postawy obywatelskiej, braterskiej. Dziękuję Ci za każdy Twój zakątek. Od bliskich tu gór po dalekie morza posiadłości. Za wiarę, która mnie kształtuje, ale i za niewiarę która daje do myślenia. Dziękuję za zwierzęta i kwiaty, bez których straciłabyś swoją tożsamość
Pozostało jeszcze jedno, magiczne słowo. Proszę. Powiem Ci szczerze Polsko, że nie wiem czy się odważę o cokolwiek prosić. No dobrze może tylko o jedno. Niech Cię ani czas, ani ludzie, ani żadne decyzje nie pogrążą w beznadziei. Jesteś trochę jak Bóg w którego wierzę. Wyciągasz rękę do każdego człowieka. Zatem proszę – nie poddawaj się. Mamo.
Kocham Cię.