W czwartek drzewo miało być ścięte. Wcześniej, w poprzedzającą wycinkę noc, zaplanowano czuwanie i pożegnanie. Dzięki apelowi społecznika drzewo jednak uratowano. Pozostaje otwarte pytanie: dlaczego wcześniej zapadła decyzja o wycince?
Kasztanowiec rosnący na skwerku przy zbiegu ulic Adama Mickiewicza i Henryka Sienkiewicza miał być usunięty ze względów bezpieczeństwa. Drzewo już w 2017 roku był przeznaczony do wycinki; stracił wtedy kilka głównych konarów, a pozostałe groziły odłamaniem podczas kolejnej wichury. Jednak podjęto próbę jego uratowania, konary zostały przycięte i drzewo odżyło. Ostatnio odłamał się kolejny konar, a wykonana na zlecenie Galerii Bielskiej BWA, do której należy skwerek, ekspertyza tomografem sonicznym wykazała, że drzewo jest w środku spróchniałe. Zapadła decyzja o jego wycince.
Galeria BWA postanowiła pożegnać drzewo, które rosło tutaj przez ponad 100 lat.. W noc poprzedzającą wycinkę zaplanowano czuwanie, podczas którego miały być czytane wiersze i opowiadane historie związane z tym miejscem. Dorota Wiewióra z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej przypomnieć miała dzieje bielskiej synagogi, a historyk dr Jacek Proszyk opowiedzieć o symbolicznym znaczeniu drzew w judaizmie i Biblii hebrajskiej.
Równocześnie społecznicy apelowali o zachowanie drzewa. Jeden z nich, Jacek Zachara ze Stowarzyszenia Olszówka napisał do prezydenta Jarosława Klimaszewskiego: Nie mnie sądzić, czy ekspertyza, na której oparto decyzję o wycince, została wykonana rzetelnie. Trudno jednak sobie wyobrazić, że fachowcy bez zastrzeżeń wskazali jako jedyną możliwość rozwiązania problemu, właśnie wycinkę. Jest wiele metod na pochylenie się nad tym problemem. Wcale nie musi nim być całkowite usunięcie drzewa. Proszę o zachowanie choćby tylko części drzewa, aby czuwać, wypatrywać i cieszyć się każdą gałązką, która się zazieleni wiosną na kasztanowcu. Nie musimy dawać przyzwolenia na wycinkę, by sobie popłakać nad pniem drzewa.
Apel spotkał się z pozytywnym odbiorem. Jarosław Klimaszewski zdecydował, że kasztanowiec pozostanie. Usunięto jedynie konary zagrażające bezpieczeństwu ludzi, a samo drzewo pozostawiono jako tzw. świadek. – Mimo wewnętrznego wypróchnienia, warstwy zewnętrzne drzewa są zdrowe i jest szansa, że wypuszczą nowe gałęzie – mówi Agata Smalcerz, dyrektorka Galerii Bielskiej BWA.
Zaplanowanego czuwania nie odwołano, pożegnano się tylko z częścią kasztanowca, z jego potęgą, która teraz ograniczy się do czterometrowego pnia i niewielkich bocznych gałęzi. Podczas wydarzenia przypomniano co działo się wokół drzewa przez około 150 lat, jakich wydarzeń było świadkiem.
foto: Julia Ogińska / Galeria Bielska BWA