W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
HistoriaBB

Rebelia w Lipniku

Rebelia w Lipniku

W połowie XVIII wieku mieszkańcy Lipnika, Straconki i Międzybrodzia mieli tak serdecznie dosyć despotycznych i pazernych rządów lipnickiego starosty, że zdecydowali się na zbrojną rebelię. Ich ruch odbił się w Warszawie silnym echem - najpierw pod Beskidy skierowano regiment wojska, a potem królewską komisję.

Starostwo lipnickie, obejmujące wsie Lipnik, Straconka i Międzybrodzie, było tak zwaną królewszczyzną czyli należało do polskiego monarchy. Tyle, że król nie bawił się w zarządzanie nim lecz oddawał je - oczywiście nie za darmo - na określony czas w prywatne ręce. To u lipnickich starostów rodziło pokusę osiągnięcia z posiadanego majątku maksymalnych zysków, aby zrekompensować poniesione wydatki i jeszcze zarobić. Mistrzem w takim właśnie działaniu okazał się niejaki Zygmunt Linowski, który funkcję starosty lipnickiego objął pod koniec lat trzydziestych osiemnastego wieku. Pomysłów na zysk przez drenowanie kieszeni poddanych miał on bez liku, a były one dokuczliwe nie tylko dla mieszkańców Lipnika, Straconki i Międzybrodzia ale również dla mieszkańców Białej, która wówczas była już samodzielnym miastem, jednak mocno zależnym od starosty.

I tak Linowski wprowadził monopol solny czyli zmusił mieszkańców czterech wymienionych wyżej miejscowości, do kupowania wielickiej soli za jego pośrednictwem. Oczywiście objął sól wysoką marżą. Wyjątkowo skrupulatnie egzekwował Linowski swój monopol alkoholowy. Mieszkańcy Lipnika, Straconki i Międzybrodzia musieli nabywać określone ilości starościńskiego piwa i starościńskiej gorzałki, a bialanom za raczenie alkoholem innym niż od pana starosty, groziły surowe kary. Nawet wizyta w karczmie w Komorowicach czy Hałcnowie podczas wyjazdu w interesach mogła zakończyć się wysokimi karami. A dla pewnego szewca z Białej oskarżenie o sprowadzenie wódki z sąsiedniego Bielska zakończyło się wręcz tragicznie - na zapłacenie kary musiał on zaciągnąć dużą pożyczkę i wkrótce potem zmarł z nędzy. Linowski był również bezwzględny w egzekwowaniu należnego mu czynszu, który pobierał nie tylko od zamożnych gospodarzy lecz także od biedaków żyjących z jałmużny. Sporo grosza przynosiło staroście również drogowe myto czy opłaty pobierane na trakcie wiodącym do Białej. Aby uniemożliwić kupcom i okolicznym mieszkańcom omijanie znajdującego się przy tej drodze punktu poboru opłat, inne trakty obsadzono zbrojną strażą lub przekopano. 

Nic więc dziwnego, że rządy starosty Linowskiego budziły u mieszkańców powszechną niechęć. Co prawda skierowano w tej sprawie skargę do króla, ale nic ona nie dała. Wreszcie w maju 1754 roku doprowadzeni przez Linowskiego do skrajnej nędzy mieszkańcy Lipnika, Straconki i Międzybrodzia postanowili działać i rozpoczęli zbrojną rebelię. Ponieważ Zygmunt Linowski rzadko bywał pod Beskidami, wściekłość chłopów obróciła się przeciwko jego rządcy Sędzimierzowi, który sprawował nad Niwką i Białą rządy w imieniu starosty. 

Atak nastąpił nocą. Zdesperowani poddani napadli na mieszkanie Sędzimierza i uwięzili go w ciemnej komorze. Ich jeńcami stało się także trzech starościńskich wojaków. O świcie rebelianci wraz z czwórką pojmanych ludzi ruszyli w kierunku lipnickiego kościoła, za którym rozbili się obozem. Warto podkreślić, że w wyniku nocnej akcji w ręce zbuntowanych chłopów wpadło uzbrojenie w postaci szabel, pistoletów, strzelb oraz sześciu małych armatek. Arsenał ten rebelianci zabrali ze sobą ale nic innego rządcy i jego ludziom nie zabrali. A pamiętajmy, że był to bunt bardzo biednych ludzi. Widać więc, że nie miał on absolutnie charakteru rabunkowego, po prostu chodziło o poprawę swego bytu i zmuszenie starosty do zmiany zachowania. Obóz rebeliantów był sporych rozmiarów, sięgał aż do podnóża gór. Zbuntowani chłopi mieszkali w nim przez trzy miesiące trzymając w niewoli swoich jeńców. - Sędzimierza poddali chłoście. Jednemu z żołnierzy, który był w Międzybrodziu na egzekucji, a który im za ich dobro złem odpłacał - wybaczcie  słowo - gębę gównem wysmarowali - czytamy o tych wypadkach w "Kronice miasta Białej" Wacław Chamrata.

Rebelianci nie tylko wystąpili zbrojnie przeciwko rządcy ale także wysłali swoją delegację do Warszawy, aby wyjaśniła motywy ich czynu oraz prosiła o spowodowanie zmiany zachowania starosty. Jednak Linowski był szybszy i ludziom króla przedstawił swoich poddanych jako wyjątkowo groźnych buntowników. Wysłano więc przeciwko nim regiment wojska. Przed przystąpieniem do siłowej rozprawy dowódca tego oddziału postanowił jednak dowiedzieć się o buntownikach coś więcej. Kiedy ustalił, że to nie groźne draby lecz potwornie biedni ludzie, gnębieni bez umiaru przez starostę, udzielił im nawet jakiejś pomocy i zawrócił swój regiment do koszar.

To oczywiście nie zakończyło sprawy. Delegacja rebeliantów w królewskim sądzie w Warszawie złożyła skargę na poczynania starosty, w wyniku czego powołano specjalną komisję. Jej zadaniem był zgłębić problem na miejscu i wydać rozstrzygnięcie. Komisja przybyła do Białej pod koniec sierpnia w eskorcie aż sześćdziesięciu żołnierzy. I w sporze starosty z poddanymi wzięła stronę tego pierwszego. Rebelianci niczego więc nie osiągnęli, a dodatkowo kilku z nich zostało ukaranych. Porażkę ponieśli też mieszkańcy Białej, którzy także wysłali swoją delegację do Warszawy ze skargą na zachowanie Linowskiego. Ich sprawę również rozpatrywała królewska komisja i podobnie jak w przypadku mieszkańców Lipnika, Straconki i Międzybrodzia, stanęła po stronie starosty. Co więcej, komisja zdecydowała, że kilku bialskich mieszczan trafi na cztery tygodnie za kratki. Była to kara za to, iż w drodze do stolicy bialska delegacja miała się kontaktować ze zmierzającą w tym samym kierunku delegacją rebeliantów.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart