Przed Galerią Sfera stanęła skocznia narciarska. To nie żart. Wypróbował ją nawet trener kadry polskich skoczków Thomas Thurnbichler. W ten sposób ruszył projekt Polskiego Związku Narciarskiego pod nazwą Akademia Lotnika.
Skocznia została zbudowana w Witkowicach koło Kęt przez firmę Vrobel. W poniedziałek jej możliwości testował osobiście Adam Małysz, a wczoraj stanęła pod Sferą obok Bolka i Lolka. To był jej chrzest bojowy i pierwszy z cyklu eventów, które do końca roku mają być organizowane jeszcze w wielu miastach Polski.
Sportowa zabawa przeznaczona była dla uczniów klas I-VIII. Jej uczestnicy mieli do wykonania 7 różnych ćwiczeń w 4 różnych strefach, które powiązane były z poszczególnymi etapami skoku narciarskiego: pozycji dojazdowej, odbicia, lotu i lądowania. Młodzi naśladowcy Małysza i Stocha po zaliczeniu wszystkich zadań i potwierdzeniu tego faktu odpowiednimi pieczątkami mogli ubrać kask i oddać skok. Z tym bywało różnie, zdarzały się również upadki, ale nie przeszkodziło to w dobrej sportowej zabawie.
Niezwykłą niespodziankę uczestnikom Akademii Lotnika, jak i widzom, a także przypadkowym przechodniom sprawiła wizyta części polskiej kadry skoczków narciarskich wraz z trenerem Thomasem Thurnbichlerem. Trener oddał dwa skoki, z czego jeden zachwiany, ale też potwierdził swoją sprawność fizyczną, wykonując bez problemów zadania w strefach ćwiczeń. Spośród zawodników Akademię Lotnika odwiedzili m. in. Jakub Wolny, zwycięzca Letniego Grand Prix 2024 Paweł Wąsek i Kacper Juroszek, a także aktualny mistrz Polski w skokach Klemens Joniak. Był czas na autografy i selfie z kadrowiczami.
- Wnioski z pomysłu ze skocznią mobilną będziemy mogli wysnuć pod koniec grudnia, kiedy to w Krakowie zakończymy pierwszą edycję Akademii Lotnika – mówił Jakub Kot. – Jesteśmy dopiero po paru godzinach pierwszego eventu i widzimy, jakim zainteresowaniem cieszą się ćwiczenia i skoki. Przed nami jednak dużo pracy, żeby to dalej funkcjonowało. Oczywiście pomysł jest taki, żeby przyciągnąć dzieciaki do uprawiania sportu, w tym przypadku skoków. Ale zawsze powtarzam, nawet jak nie skoki, to po prostu dzieci – wyjdźcie z domu, zza komputerów.
- Wiem, że w innych krajach prowadzi się podobne eventy jak ten, ale to, czego nie ma gdzie indziej, to zabawa, w której możemy przygotować wszystkie elementy skoku narciarskiego od początku do końca. Jest to bardzo przemyślany projekt, który jest dziełem ludzi posiadających doświadczenie w pracy z dziećmi. W Polsce, jak i w innych krajach mamy problem z tym, że zainteresowanie skokami narciarskimi jest ograniczone tylko do pewnych regionów, a ten projekt wychodzi ponad to ograniczenie – powiedział Thomas Thurnbichler.