Zatrzymało mnie hasło „Miasto Splotów”*. Dostrzegłem w nim olbrzymią pojemność. Trafne odwołanie się do sukienniczo-włókienniczej historii naszego miasta, a zarazem odniesienie się do aktualnych relacji społecznych, czyli współczesnych włókien tworzących Bielsko-Białą.
Usłyszałem w nim również dalekie echo biblijnych, metafizycznych obrazów zestawiających życie ludzkie z pracą tkacza oraz procesem powstawania tkaniny. Wieszcz w psalmach opisuje, że został cudownie utkany w łonie matki. Inni natchnieni autorzy przedstawiali dni życia jako lecące tkackie czółenko, a upływ czasu i śmierć zawierali w słowach o zwijaniu i odcinaniu nici.
Porównanie aż krzyczało o wykorzystanie. Wszak miasto jest żywym organizmem. Może się rozwijać, zmieniać charakter lub obumierać. Czółenko wytwarzające tkankę miejską może biec twórczo i równo lub plątać supły. Zaś krosnem zdają się być procesy historyczne, socjologiczne, kulturowe, a nićmi zawsze pozostają ludzie. To połączenie rozstrzyga o jakości tkaniny.
Sploty historyczne, każdy zainteresowany jest w stanie sobie odtworzyć, czy to surfując po internecie, czy też sięgając po pozycje traktujące o B-B. Na pierwszy plan oczywiście wysuwa się wspólna historia trzech narodowości, które współtworzyły historię dwumiasta nad Białką. Cieszę się, że ten okres jest stale uzupełniany i opisywany.
Materialnym świadectwem tamtych czasów pozostaje architektura naszego miasta, ale zniknęli ludzie, którzy w przeszłości współzamieszkiwali Bielsko i Białą. Przez wojnę została zerwana ciągłość pokoleniowa. Z miasta w większości zniknęli Niemcy uchodzący przed Armia Czerwoną. Wcześniej wymordowano Żydów. Diametralnie zmieniła się struktura miasta lub nawiązując nadal do porównań z branży tkackiej, spora część sukna naszego grodu została bezpowrotnie spruta. Miasto zmieniło oblicze.
Po wojnie nastąpił napływ ludności szukającej miejsca na nowy start. Miasto było nienaruszone i zdolne do zaabsorbowania nowych przyjezdnych. Pozostały majątki, nieruchomości, zakłady pracy. Przybyli ci, którzy chcieli się ukryć przed nową władzą, przybyli kresowiacy pozostawiający ojczyznę za Bugiem. Miasto posiadało nadal potencjał przemysłowy, który był do jak najszybszego wykorzystania, i tak też się stało. Przemysł przyciągał i dawał zatrudnienie okolicznej ludności. Stary charakter włókienniczego i przemysłowego miasta nadal odciskał piętno dając zatrudnienie mieszkańcom okolicznych wiosek. Czółenko zostało uruchomione i tworzyło nowe sploty.
Następnym istotnym impulsem w rozwoju miasta, a więc również gruntem dla nowych ludzkich powiązań było uruchomienie produkcji w Fabryce Samochodów Małolitrażowych. Tym razem ruszyła do Bielska-Białej istna lawina z całej Polski. Powstawały nowe osiedla. Bielsko-Biała się rozbudowywało na potęgę. Pojawiło się wtedy określenie „werbusy” na nowo przybyłych mieszkańców. To był ewidentny przełom w rozwoju miasta, także populacyjny. Powołano do życia filię Politechniki Łódzkiej, która miała być odpowiedzią na potrzeby przemysłu. Niebawem wskutek gier politycznych na szczytach władzy, które poskutkowały nowym podziałem administracyjnym kraju, B-B została zauważona i uczyniono z niej stolicę województwa bielskiego. To był awans. Krosna nadal pracowały, nici były nadal plecione.
Uruchomione procesy zaczęły także wpływać na naszą lokalną tożsamość. Pojawiła się nazwa Podbeskidzie podkreślająca centralny charakter Bielska-Białej dla regionu. Po raz pierwszy w wyraźny sposób zetknąłem się z nim w czasie strajku „Solidarności”, który wybuchł przeciwko nadużyciom lokalnej komunistycznej władzy. Mieszkańcy poczuli się odpowiedzialni za ten kawałek ziemi. Powstał NSZZ „Solidarność” Region Podbeskidzie.
Nie rozpisując się już na temat historii, wypunktuję tylko niektóre wydarzenia i wartości, które rzutują na kształt i charakter naszego miasta. Na pewno były to pierwsze wybory samorządowe. Pierwszy Prezydent Miasta (Krzysztof Jonkisz), nowa Rada Miejska, to niezaprzeczalnie wprowadziło jakość w funkcjonowaniu lokalnej społeczności. Nie można zapomnieć o bliskości gór. Do potoku straceńskiego sięgała granica góralszczyzny, nawiązaniem do tamtych czasów jest pasterka z góralską oprawą w parafii w Straconce. Trzeba również odnotować, że ewidentnym tąpnięciem dla kondycji był upadek przemysłu włókienniczego oraz utrata statusu miasta wojewódzkiego.
Jednak bardziej zafrapowały mnie współczesne powiązania. Co teraz tworzy tkankę naszego miasta? Co teraz przynosi naszemu miastu życie i rozwój? Jakie procesy społeczne zachodzą aktualnie? Czy są wspólnototwórcze? Czy dezintegrujące? Jak dziś biegnie tkackie czółenko? Jakie sukno szykujemy następnym pokoleniom? Jakie nici są aktualnie dostarczane tkaczowi dziejów? Czy jest to decyzja o powołaniu Uniwersytetu Bielsko-Bialskiego? Może pomysł na umiejscowienie w Bielsku-Białej przemysłu zbrojeniowego lub postawienie na branże informatyczną? Czy na charakter naszego miasta w większym stopniu będą określać obcokrajowcy, którzy stanowią coraz liczniejszą część mieszkańców? Kto i w jaki sposób będzie wpływał na oblicze miasta? Jakie grupy interesów? Czy będzie to z pożytkiem dla dobra wspólnego? Czy będzie dominował wąski egoizm? Przydałby się solidny kontroler jakości produkcji, który zadbałby o dobrą markę.
Kiedyś brałem udział w warsztatach i jednym z ćwiczeń na wizyjność było wyobrażenie sobie rodzinnego miasta za 100 lat, wiem to bardzo odległa perspektywa. Należało spojrzeć z lotu ptaka, tak bardzo ogólnie. Przyznaję się - stanowiło to dla mnie trudność i utknąłem w miejscu. Uważałem to za zbyt śmiałe, ale przecież projekty, plany mają swoje źródło w marzeniach. Od marzeń się zaczyna.
Kończąc ogólną refleksję, chciałbym przejść do bardziej osobistych wynurzeń. Przekaz o splotach otworzył drzwi mojej wyobraźni i przymusił, abym na nowo przypatrzył się włóknom naszego miasta z osobistej perspektywy. Rozpocząłem poszukiwania moich własnych nici. Czyli miejsc styku, ocierania się lub przenikania mojego życia z dawną historią miasta. Ale o tych moich osobistych „bielsko-bialskich splotach” już następnym razem.