Zimowe przedpołudnie, mróz siarczysty daje się we znaki, wiec kto tylko może szuka cieplejszych miejsc, i raczy się gorącą kawą lub tzw, zimową herbatą, i jeśli jeszcze kilka dni temu marzył o zimie, to teraz to marzenie jakby trochę zelżało. Kawiarnie i knajpy na Krupówkach pękają w szwach. Widać z tego, że nawet hiobowe wieści o paragonach grozy nie działają.
Siadam w kąciku z kubkiem kawy pokaźnych rozmiarów i delektuje się majaczącym w oddali Giewontem. Obok kilku facetów prowadzi ożywioną dyskusję, którą chcąc nie chcąc podsłuchuję. A im dłużej słucham tym bardziej się wkurzam. Już wiem, że moi sąsiedzi to z pewnością nie są zwolennicy obecnie rządzących w Polsce i raczej nie kochają UE, a w każdym razie polityki prowadzonej przez nią w ostatnich dziesięcioleciach. To oczywiście mnie nie rusza, sam mam sporo zastrzeżeń i nie dziwię się, że ludzie powoli maja dość. Jednak towarzystwo stolikowe podnosi mi ciśnienie, kiedy słyszę jak zachwycają się Trumpem i tym co ten amerykański satrapa wyprawia. Z czego się śmiejecie – myślę sobie. Jak to możliwe, że w kraju w którym jeszcze niedawno w każdej rodzinie, żył ktoś kogo dotknęła II wojna światowa, i faszyzm, a później bolszewizm mogą być ludzie. którym podoba się polityka i działania tego faszyzującego dyktatora.
Kiedyś, jeszcze za moich belferskich czasów, ktoś mnie zapytał dlaczego tyle wciąż poświęcamy czasu II wojnie światowej. Już dość tej martyrologii i powracania do historii, która jest zamkniętym rozdziałem. Przypomniała mi się wówczas wypowiedź jednego z historyków; po to to robimy, żeby ludzie pamiętali i nie ulegli czasem chwytliwym hasłom faszyzmu. No jak widać nie udało się. Można udawać i zaklinać rzeczywistoś ale prawda jest brutalna, faszyzm wraca na salony, a teraz ma w Ameryce swojego guru.
Z czego się śmiejecie - myślę sobie. Mnie do śmiechu nie jest. Nie godzę się na to, żeby o mojej Europie i świecie decydowali dwaj emeryci o zapędach dyktatorskich z wybujałym ego. Tylko czy moja Europa jeszcze istnieje?
Być może właśnie doczekaliśmy się momentu, gdzie dotychczasowy znany nam porządek świata właśnie się wali i sypie z hukiem.
Mam wrażenie, ze panowie obok kompletnie nie kumają, że ten ich idol za chwilę sprawi, ze w zielonych mundurkach będą szykować się do wojny.
Ja w przeciwieństwie do nich liczę na to, że UE a przynajmniej Polska nie sprzeda Ukrainy, nie pozwoli na wyrzucenie ze strefy Gazy jej mieszkańców, i nie przyjmie dyktatu Trumpowskiej Ameryki.
Notabene Niemcy, kiedy wygrywał po raz pierwszy Hitler też się cieszyli, że udało im się odsunąć od władzy lewaków. Oby powiedzenie, że historia lubi się powtarzać, nas nie dopadło.