Święta Bożego Narodzenia to czas, który ma w sobie coś magicznego. Choć zwykle kojarzy się z rodziną, choinką, prezentami i kolędą, to kibice też dostrzegą w nim coś szczególnego. Oto sport – codzienna pasja milionów – nagle schodzi na drugi plan. Przynajmniej w teorii…
Kibicowskie serca biją w rytm rozgrywek ukochanych drużyn, albo poczynań ulubionych zawodników. Późną jesienią i zimą, w mroźne wieczory – ostatnio coraz rzadsze – fan sportu zasiada przed telewizorem i śledzi kolejne minuty rywalizacji. Tak mijają dni. Tygodnie. I nagle przychodzi druga połowa grudnia. Sportowcy wracają do rodzin. Mają chwilę dla siebie i bliskich. A kibic? Kibic nawet przy świątecznym stole potrafi gaworzyć o ostatnim obejrzanym meczu, nieudanych podaniach i strzałach, zwolnieniach trenerów czy aktualnej dyspozycji poszczególnych sportowców. Ilu z Was, siedząc z rodziną lub znajomymi, nawet w czasie świąt dyskutuje na podobne tematy? Pewnie niejeden…
Wychodzi więc na to, że kibic okresu odetchnienia nie ma. Zawsze znajdzie sobie coś lub kogoś do „przeanalizowania”. Oby tylko w trakcie tych rozmów ość nie podeszła zbyt głęboko! Bo wiem, nawet po sobie, ile emocji potrafią wywołać. Z drugiej jednak strony, te dysputy kibicowskie są o stokroć przyjemniejsze i pokojowe, niż dyskusje o polityce. Nie generują tak skrajnych emocji. I podziałów. Z doświadczenia wiem, że częściej więcej ludzi obraża się na siebie, bo stoją po dwóch stronach politycznej barykady, niż, na przykład, mają inne zdanie na temat obecnej sytuacji Wojciecha Szczęsnego w Barcelonie. Albo aktualnej formy Kamila Stocha. Ci od sportu szybciej się dogadają. Ci od polityki… wydaje mi się, że mogą mieć duży problem. Lepiej więc debatujcie przy świątecznym stole o piłce, koszykówce, narciarstwie alpejskim i Bóg wie czym jeszcze związanym z arenami sportowej rywalizacji, a nie o polityce. Bo wymiernie, i na sport i politykę, rozmowy te naprawdę nie mają żadnego wpływu. Za to w tym politycznym przypadku niemiłosiernie wzrasta ryzyko konfliktu. To, że wujek z wujkiem wezmą na tapet, przy szopce i choince, Tuska i Kaczyńskiego, powyciągają usłyszane brudy, nazwą się od „lewaków” i „prawaków”, nie oznacza, że jutro obudzą się w nowej, sobie wymarzonej rzeczywistości. Za to przez kolejne kilka tygodni będą mijać się na ulicach, jakby się nie znali. Lepiej niech wujkowie porozmawiają o Adamie Małyszu, Formule 1, gimnastyce artystycznej albo biegach narciarskich…
I na koniec. od siebie, życzenia.
Niech te ostatnie dni grudnia będą pełne radości, nie tylko na boiskach i halach sportowych, ale przede wszystkim w waszych domach. Niech każde spotkanie z bliskimi przypomina najpiękniejszy piłkarski mecz, pełen emocji, radości i wzruszeń. Bądźcie ze sobą razem, na dobre i na złe. Kochajcie się tak, jak najwierniejsi fani kochają swoje drużyny – bezwarunkowo. Wesołych świąt, drodzy kibice i pasjonaci sportu! Spotkajmy się na bielskich (i nie tylko) trybunach, pełni energii i gotowi na kolejne sportowe przygody. I dyskusje, które są nieodłącznym elementem życia sportowych fanatyków.