44 lata temu, w lutym 1981 roku „Solidarność” doprowadziła do dymisji skorumpowanych władz wojewódzkich i miejskich. Nie było mnie tam wtedy, jako nastolatek wolałem inne rozrywki, historia upomniała się o mnie dopiero kilka miesięcy później. Ale co trzeba – pamiętam.
6 lutego 1981 roku rozpoczął się strajk generalny na Podbeskidziu. W proteście przeciw korupcji i bezprawiu komunistycznych władz zastrajkowało ponad 200 tys. ludzi w całym województwie bielskim! Postulaty dotyczyły przede wszystkim odwołania i pociągnięcia do odpowiedzialności przedstawicieli władz, wobec których wysunięto szereg zarzutów. 150-stronicowy raport zawierał przykłady nadużyć: nieprawidłowości przy prowadzonej przez władze miejskie sprzedaży budynków i mieszkań uprzywilejowanym osobom znacznie poniżej poniesionych wcześniej przez budżet kosztów remontów, czerpanie korzyści materialnych z racji zajmowanych stanowisk, oszustwa podatkowe i niesprawiedliwy rozdział talonów na samochody.
Strajk trwał 10 dni. Wreszcie 6 lutego, po mediacji Lecha Wałęsy i biskupa Bronisława Dąbrowskiego, osiągnięto porozumienie z rządem. Strajkujący zwyciężyli: jeszcze tego samego dnia zrezygnował wojewoda bielski Józef Łabudek oraz wicewojewodowie (w tym słynny Antoni Kobiela). Wkrótce odszedł też prezydent Bielska-Białej Marian Kałoń oraz wielu innych urzędników. Ze stanowiska dyrektora FSM odwołano Ryszarda Dziopaka. Zmieniły się władze partyjne w lokalnej PZPR a niedługo potem przed sądem stanął były komendant wojewódzki MO.
Był to największy strajk polityczny „Solidarności” w 1981 roku. Polityczny, bo strajkujący nie podnosili postulatów płacowych. Oczekiwali TYLKO sprawiedliwości. Komuniści dobrze sobie zapamiętali tę upokarzającą lekcję: nie było przypadkiem, że dziesięć miesięcy później, w stanie wojennym, na Podbeskidziu zapadały zaskakująco wysokie wyroki. Przywódca lutowego strajku, Patrycjusz Kosmowski, został skazany w 1982 roku na 6 lat więzienia.
Zastanawiam się dziś, co zostało z tamtego strajku? Komitet strajkowy miał swoją siedzibę w budynku świetlicy „Bewelany”, ale chyba nowy prywatny właściciel uznał, że tablica pamiątkowa nie pasuje do dużej reklamy urodziwej pani uprawiającej fitness. Niewielka tablica zawisła więc na dawnym biurowcu Bewelany, dziś zamiast fabryki jest tu Urząd Skarbowy…
Po największym strajkującym zakładzie, FSM w Komorowicach, zostało już tylko… Rondo Dziopaka (cóż za ironia!). Ołtarz, przy którym odprawiano msze strajkowe, zdemontowano niedawno i przeniesiono do kościoła na Os. Karpackim. Po województwie bielskim nic nie zostało, nawet rondo czy ulica. Trzyma się jeszcze Region Podbeskidzie NSZZ „Solidarność”. Kosmowski od 40 lat mieszka w Szwecji.
A postulaty strajkujących? Czy ktoś jeszcze o nich pamięta? Czy dziś też ludziom zależy na sprawiedliwości? Czy dzisiejsze pokolenie jest w stanie zaryzykować wygodę i święty spokój dla jakichś wyższych racji?
Wydaje się, że nie. Ale podobno w 1979 roku wszystkim wydawało się tak samo.