Arena wielkich emocji, ale też wielkich serc. Sport wymiar ma nie jeden! Ci bardziej znani i ci mniej. Ci bogatsi i ci mniej zamożni. Ci z sukcesami oraz ci, którzy dopiero na nie czekają. Sportowcy i kibice często angażowali się w różnej maści akcje charytatywne. Ich gesty to nie tylko przelewy na konta fundacji lub potrzebujących. Często też angażują się osobiście, tworząc inicjatywy zmieniające życie ludzi na lepsze. I dające nadzieję, że w skomercjalizowanym i nastawionym na zysk profesjonalnym sporcie są jeszcze miejsca na zwykły, ludzki odruch. Nie podyktowany chęcią polepszenia wizerunku.
Roger Federer, legendarny szwajcarski tenisista, założył własną fundację, która wspiera edukację dzieci w Afryce. Przekazał na ten cel miliony dolarów, odwiedzał placówki edukacyjne i osobiście angażował się w ich rozwój. Akcja ta była/jest tak naprawdę inwestycją w przyszłe pokolenia.
Marcus Rashford, gdy grał dla Manchesteru United, walczył o darmowe posiłki dla dzieci w Wielkiej Brytanii, które z powodu pandemicznego zamknięcia szkół zostały pozbawione jedynego ciepłego posiłku w ciągu dnia. Zaangażowanie to doprowadziło nawet do zmian w brytyjskim systemie opieki społecznej. Zawodnik doskonale rozumiał problem, bo będąc dzieckiem, sam go doświadczył… LeBron James, którego chyba nie trzeba przedstawiać kibicom koszykówki, otworzył szkołę dla dzieci z biednych rodzin.
Sport ma tę niezwykłą moc, że przyciąga ludzi o różnych poglądach i potrafi ich łączyć. Kibice, inspirujący się idolami, chętniej angażują się w pomoc innym. A wielkie wydarzenia sportowe stają się platformą do zbiórek i promocji akcji charytatywnych. Ale nie tylko te największe. Lokalne również.
Ostatnio głośno było – i nadal pewnie jest – o braciach Stawickich. Kuba i Damian z Bielska-Białej pobiegli z Beskidów nad Bałtyk, aby wesprzeć chorego na dystrofię mięśniową Duchenne’a dwuletniego Kazia Sromka z Bystrej. Trasa licząca ponad 800 kilometrów, 20 dni, po to, by nagłośnić zbiórkę na leczenie chłopca i zachęcić do wpłat. A kwota jest niebagatelna – 15 milionów złotych.
W tym samym czasie losem Kazia zainteresowali się piłkarze bielskich klubów, którzy też postanowili biegać dla chłopca, tyle że w trakcie treningów. A potem nominować do wpłat i biegów kolejne drużyny. W finale okręgowego Pucharu Polski kibice BKS-u wywiesili transparent z adresem zbiórki. Na meczu Rekordu z Olimpią wśród kibiców przechadzali się wolontariusze z puszkami. W zeszłym roku, w trakcie spotkania Podbeskidzie Business Club też zbierano fundusze na leczenie Kazia.
Sport ma moc. Nieważne czy w lokalnym, krajowym czy ogólnoświatowym wymiarze, takie akcje tylko udowadniają jego ludzki wymiar. Jeśli i Ty jesteś kibicem, nieważne której dyscypliny, to zachęcam do wsparcia tego wesołego chłopca.
Zostawiam link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/kaziu-sromek