Jest lepiej, chociaż nie idealnie; wystarczy przypomnieć sobie jak wyglądał okres okołoświąteczny pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Obecnie strzelamy nieporównywalnie rzadziej.
W Bielsku-Białej obowiązuje zakaz używania materiałów pirotechnicznych w miejscach publicznych na terenie miasta oraz zakaz ich sprzedaży w handlu okrężnym, lecz oczywiście nie jest to zakaz bezwzględny. Nie obowiązuje on bowiem: w Wigilię Bożego Narodzenia, Święta Bożego Narodzenia, sylwestra i w Nowy Rok, Święta Wielkanocne, Święto Niepodległości oraz Dni Bielska-Białej. Poza tym możliwe są jeszcze inne dni głośnego wyrażania swej radości za pomocą fajerwerków, o ile odpowiednią zgodę na to wyda Prezydent Miasta Bielska-Białej. Tak było chociażby, gdy swoje urodziny w restauracji koło lotniska zorganizował pewien wpływowy bielski radny PO. Poza tym niezależnie od tego czy można odpalać fajerwerki w miejscach publicznych, czy też nie, obowiązuje całkowity zakaz ich sprzedaży osobom poniżej 18 roku życia. Normy te ujmuje prawo miejscowe w postaci uchwały Rady Miejskiej w sprawie ograniczeń w używaniu i handlu materiałami pirotechnicznymi na terenie miasta Bielska-Białej z dnia 5 września 1995 r.
No cóż, czas leci, od czasu przyjęcia uchwały minęły już prawie trzy dekady i jak pokazuje świat za oknem, wiele się zmieniło. Wtedy nie mówiło się jeszcze o cierpiących zwierzętach, o przerażonych ptakach zrywających się na oślep do lotu czy o uwalnianych do atmosfery raczej niekorzystnych dla zdrowia ludzi i zwierząt sporych ilości chemicznych związków. Fakt, znakomita większość samorządów z bielskim na czele zrezygnowała z fundowania mieszkańcom pokazów sztucznych ogni chociażby na powitanie Nowego Roku, chociaż trzeba przyznać, że nie wszystkie. Ale jest też wielu indywidualnych fanów wyrażania radości w ten właśnie sposób. A może by tak wrócić do tematu?
Fot. pixabay