Czasem można odnieść wrażenie, że świat pęka. Że ludzie są coraz bardziej obojętni, chłodni, zamknięci we własnych sprawach. Że jedyne, co się liczy, to wyścig o pieniądze, uwagę, przewagę. Włączasz wiadomości – katastrofa. Przewijasz telefon – kłótnie. Rozmawiasz z ludźmi – zmęczenie. I łatwo wtedy pomyśleć: Może dobro już się skończyło? Może nic się nie da zrobić?
Ale gdy przyjrzeć się bliżej, to wszędzie, niemal codziennie, dzieją się rzeczy, które temu przeczą. To nie są wielkie akcje charytatywne, medialne gesty, nagrania na TikToka. To jest dobro małe, ciche, zwyczajne. Takie, które często nie ma świadków.
Jak to dobro wygląda? Najczęściej jest po prostu ludzkie.
Ktoś w autobusie widzi zmęczonego człowieka i zamiast rzucić warczenie jak wszyscy, mówi: „Nie martw się, każdy ma gorszy dzień.” Ktoś zauważa starą sąsiadkę z zakupami i niesie torbę, nawet jeśli sam miał ciężki tydzień. Ktoś słucha przyjaciela, który mówi trzeci raz to samo, bo nie prosi o radę – tylko żeby ktoś był.
Ten świat nadal stoi na ludziach, którzy nie muszą być dobrzy – ale wybierają dobro.
Ciekawe jest to, że gdy bada się zachowania społeczne, okazuje się, że większość ludzi częściej pomaga niż szkodzi. Więcej jest uśmiechu niż agresji. Tylko że dobro nie robi hałasu. Zło krzyczy, dobro szepta. I dlatego wydaje się, że zniknęło. Może problem nie polega na tym, że dobro osłabło. Może problem polega na tym, że przestaliśmy je zauważać. Przestaliśmy je traktować jak coś ważnego. A przecież to ono decyduje o tym, jak wygląda codzienność.
Nie rewolucje. Nie nagłówki. Gesty.
Dobro często nie jest spektakularne – ale zawsze ma w sobie ciężar. Ciężar, który zmienia ludzi. Pomyśl o tych małych sytuacjach, które uratowały ci dzień. Ktoś powiedział jedno zdanie, które podniosło cię, zanim runąłeś. Ktoś zapytał: „Jak naprawdę się czujesz?”, a nie: „Co tam?”. Ktoś tak zwyczajnie pamiętał o Twoich urodzinach. To wszystko są rzeczy drobne, ale przecież my też jesteśmy zrobieni z drobnych rzeczy.
Dlaczego więc tak trudno nam czasem zrobić te najprostsze gesty?
Bo żyjemy szybko.
Bo jesteśmy zmęczeni.
Bo mamy w głowie milion „ważnych” spraw.
Ale prawda jest taka: najważniejsze rzeczy wydarzą się kiedy zwalniasz. Dobro zaczyna się wtedy, kiedy przestajesz być tylko odbiornikiem bodźców, a zaczynasz być człowiekiem, który widzi. Widzi drugiego. Widzi moment. Widzi szansę. Nie potrzebujemy planów naprawy świata. Potrzebujemy odwagi, by zrobić jedno dobre coś – dziś. Dzisiaj, nie jutro. Nie kiedy będę mniej zmęczony. Nie kiedy będzie łatwiej.
Dziś.
Powiedz komuś jedno dobre zdanie. Zadzwoń do kogoś, kto zniknął w ciszy.
Zrób kawę komuś, kto nie poprosił. Uśmiechnij się. Pomóż. Zatrzymaj się.
Bo jeśli my nie zaczniemy robić dobra małego, to nigdy nie będzie dobra dużego.
Świat nie zmienia się od wielkich słów. Świat zmienia się, gdy ludzie stają się dla siebie ludzcy.
I może właśnie w tym tkwi cała tajemnica:
Dobro nie zniknęło. Dobro czeka.
Czeka, aż ktoś je podejmie.
Aż ktoś powie:
Dziś. Ja. Tutaj.




