Gdy 15 lat temu przebudowano „schody przy Prezydencie” nikt nie pomyślał o osobach z niepełnosprawnościami ruchowymi. Mimo upływu lat nic się w tej kwestii nie zmieniło na lepsze. Dla wielu bielszczan w centrum miasta stoi przeszkoda nie do pokonania.
Ulica Przechód Schodowy, czyli popularne „schody przy Prezydencie”, łączą ul. 11 Listopada z położoną wyżej ul. 3 Maja. U ich wylotu znajduje się m.in. jeden z najbardziej ruchliwych przystanków autobusowych. Istniejące wcześniej schody przebudowano i poszerzono latach 70. poprzedniego stulecia, wyburzając przy tym jedną z kamienic (Barlickiego 7). Wówczas nikt specjalnie nie zwracał uwagi na takie drobiazgi, jak możliwość swobodnego poruszania się osób na wózkach czy z wózkami, jednak to, że również po przebudowie w latach 2007-2008 nie zadbano o potrzeby takich osób, budzi już najwyższe zdziwienie. Osoby poruszające się na wózkach, ale i np. matki z dziećmi w wózkach, ze względu na brak pochylni muszą nadrobić ok. 300-400 m.
Od ostatniej modernizacji Przechodu Schodowego minęło już kilkanaście lat, ale problemy nadal pozostają nierozwiązane. Nadzieje wiązano m.in. z windą na Pl. Chrobrego, ale urządzenie, nie dość że i tak oddalone, to jeszcze często ulega awariom i jest nieczynne.
Z interpelacją w tej sprawie wystąpił radny Konrad Łoś (Klub Radnych PiS). Zwrócił on uwagę, że w obrębie schodów brakuje także oznaczeń i udogodnień dla osób słabo widzących i niewidomych. Chodzi m.in. o maty dotykowe, oznakowanie poręczy czy specjalne płytki ostrzegawcze z wypustkami.
Niewątpliwie oprócz doraźnych zmian i ulepszeń, potrzebne jest opracowanie dokumentacji całościowej modernizacji Przechodu Schodowego. Najwyższy czas, by zlikwidować w centrum miasta przeszkodę, która utrudnia życie rosnącej rzeszy mieszkańców Bielska-Białej.