Grudniowa sesja Rady Miejskiej przyniosła kolejną dyskusję o sytuacji rad osiedli. Zdaniem radnych ze stowarzyszenia Niezależni.BB powinny one uzyskać więcej pieniędzy na swoją działalność.
Rady osiedli, których w Bielsku-Białej jest 29 (samych osiedli jest 30, ale na Os. Piastowskim rada nie została wybrana) to jednostki pomocnicze samorządu miasta. Mają za zadanie organizować życie społeczne i kulturalne na terenie dzielnic, w których funkcjonują. Rady podejmują inicjatywy w zakresie rozbudowy infrastruktury miejskiej i jej napraw, zgłaszają do Urzędu Miejskiego nowe inwestycje potrzebne mieszkańcom dzielnic oraz dbają o czystość i poprawę bezpieczeństwa na terenie swojego działania, zgłaszając do odpowiednich służb miejskich swoje uwagi i spostrzeżenia.
Problemem rad osiedli jest ich finansowanie. Przez wiele lat rady miały do dyspozycji zaledwie po kilka tysięcy złotych. Fundusze te wydawane są zwykle na okolicznościowe imprezy organizowane w dzielnicach, wyjazdy integracyjne mieszkańców lub nagrody w szkolnych konkursach. Na początku obecnej kadencji Rady Miejskiej zwiększono kompetencje rad (m.in. o opiniowanie budowy dróg, planów miejscowych, sprzedaży mienia gminnego) oraz zapewniono im fundusze (po 100 tysięcy złotych) na drobne naprawy i inwestycje na ich obszarze. Inicjatorem tych zmian byli radni Niezależnych.BB, którzy uważają, że zwiększenie roli rad osiedli to dobry pomysł na rozwój społeczeństwa obywatelskiego oraz zaangażowanie większej liczby mieszkańców w sprawy lokalnej społeczności. Po dwóch latach, decyzją prezydenta Jarosława Klimaszewskiego, środki finansowe dla rad osiedli zostały wstrzymane, co znacząco wpływa na ich pozycję i możliwości działania. W budżecie na rok 2024 rady ponownie mają do dyspozycji tylko po 12 tysięcy złotych na organizację imprez. Przeciwko takiej sytuacji protestował na sesji budżetowej Tomasz Wawak (Niezależni.BB). – W projekcie budżetu na rok 2024 nie znajduję niczego, co wyszło by naprzeciw rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego Pomimo naszych apeli nie zostały przewidziane środki na inwestycje lokalne dla rad osiedli. Obawiacie się po prostu tych rad, gdyż są one dla was konkurencją. Ludzie, którzy w nich działają są dla was konkurencją jako ewentualni kandydaci w wyborach. To jest przyczyną, dla której nie chcecie od lat zwiększyć funduszy do dyspozycji rad. Świadczy o tym chociażby to, że gdy używam określenia radni osiedlowi, to część radnych miejskich się oburza, że radni to wy, a tamci to, co najwyżej, członkowie rad osiedli – mówił Tomasz Wawak.
Wtórował mu radny Jerzy Bauer (Niezależni.BB): Patrząc na te posunięcia prezydenta miasta i radnych prezydenckiego klubu z szerszej perspektywy, trudno oprzeć się wrażeniu, że ich celem jest osłabienie znaczenia rad poprzez ograniczenie ich kompetencji i funduszy. Zmierza to do centralizacji władzy w naszym mieście, co jest zaprzeczeniem idei samorządności.
Ze słowami NIezależnych.BB nie zgadzał się radny Maksymilian Pryga (Klub Jarosława Klimaszewskiego), który mówił, że zarówno on jak i inni radni regularnie spotykają się z radami osiedli, a ich postulaty są realizowane. Z jego wypowiedzi wynika, że obecny model, w którym rady osiedli są petentem u radnych i prezydenta, jest wystarczający.