Konkurs Bielskiej Zadymki Jazzowej po przyjęciu patrona w osobie Jana Ptaszyna Wróblewskiego oraz związaną z tym faktem zmianą logotypu, doczekał się również modyfikacji Aniołka Jazzowego, głównej nagrody w festiwalowym konkursie.
W przyszłym roku Bielska Zadymka Jazzowa odbędzie się po raz 27. Konkurs towarzyszy jej od 3. edycji festiwalu. – Od samego początku konkursem zajął się Jan Ptaszyn Wróblewski – mówi Jerzy Batycki, ojciec Bielskiej Zadymki Jazzowej. – Był przewodniczącym Jury i przez jego ręce przechodziły wszystkie materiały. Bardzo cenił ten konkurs dlatego, że poprzez odsłuchiwanie zgłoszeń, które do nas co roku przychodziły, był – jak on to mówił – na bieżąco, bo w zasadzie do nas trafiało wszystko to, co najlepsze w młodym polskim jazzie.
Jerzy Batycki wspomina, jak Jan Ptaszyn Wróblewski ubolewał nad tym, że regulamin konkursu przewidywał tylko trzy miejsca w finale, bo często poziom był bardzo wysoki i selekcja była niezwykle trudna. – To Ptaszyn dbał o tę młodzież, on lansował ten młody polski jazz. Nawet te nagrania, które dostawaliśmy w zgłoszeniach, on wykorzystywał w „Trzech kwadransach jazzu”. Wprowadzał tych młodych ludzi na profesjonalną polską scenę – tłumaczy Jerzy Batycki. – Po jego śmierci doszliśmy do wniosku, że był aniołem stróżem naszego festiwalu, ale prawdę powiedziawszy to był też aniołem stróżem tego młodego polskiego środowiska jazzowego i jakby spod jego skrzydeł wychodzili ci młodzi muzycy. Chcielibyśmy, by te skrzydła były rozpostarte nad naszym festiwalem, a szczególnie nad konkursem i tą młodzieżą. Stąd ta statuetka i stąd też pomysł, żeby spersonalizować tego aniołka, który wcześniej był taką niezidentyfikowaną postacią. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że to będzie Jan Ptaszyn Wróblewski.
I rzeczywiście, trudno w postaci odlanej w brązie nie rozpoznać Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Autorką statuetki, podobnie jak jej wcześniejszej wersji, a także statuetki prestiżowej nagrody artystycznej – Anioła Jazzu, jest Lidia Sztwiertnia. – Inspiracja była dość oczywista. Poprzednią nagrodą w konkursie był młody, nagi jazzman siedzący z saksofonem na pionowej płaszczyźnie. Chciałam zachować pozycję tego aniołka, bo nadal nagroda ta ma się nazywać Aniołek Jazzowy, z tym że starałam się stworzyć postać Jana Ptaszyna Wróblewskiego, co nie jest łatwe w tak małym formacie, który tak samo siedzi – tłumaczy artystka. – Zresztą miał on bardzo duże poczucie humoru; przez te wszystkie lata byłam świadkiem i zabawnych, i anegdotycznych sytuacji, więc myślę, że jeżeli On patrzy na to z góry, to jest zadowolony.
Statuetka wykonana jest z brązu. Przygotowanie projektu i wykonanie odlewu zajęło jej autorce ok. 2 miesięcy. Wiadomo już, że trafi do jednego z trzech zespołów: Blu/Bry, Kosmos lub Sylwester Bugajak Project. One bowiem decyzją Jury konkursu Zadymki Jazzowej im. Jana Ptaszyna Wróblewskiego zostały zakwalifikowane do finału. Ten z kolei będzie miał miejsce w niedzielę 17 listopada od godz.16:00 w Sali Koncertowej Studia Nagrań Radia Katowice w Katowicach.
– Ptaszyn od samego początku był w zasadzie szefem artystycznym festiwalu – mówi przewodniczący Jury prof. Andrzej Zubek. – Wcześniej bywałem od czasu do czasu członkiem Jury. I tak się zdarzyło, że od ubiegłego roku jestem jego przewodniczącym. Chciałbym temu zadaniu sprostać, aczkolwiek ono jest bardzo trudne, bo Jan Ptaszyn Wróblewski był nie tylko znakomitym człowiekiem, ale erudytą, muzykiem, aranżerem, kompozytorem… A czy ja w jego miejscu sprostam zadaniom? Nie wiem, ale będę się starał.
W każdym razie w kuluarach nagroda konkursu Bielskiej Zadymki Jazzowej już zmieniła nazwę. Teraz to już jest po prostu „Ptaszyn”.