W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
Aktualności

Powódź. Kto zawinił?

Powódź. Kto zawinił?

Odpowiedź na tytułowe pytanie nie jest łatwa. Nikt bowiem nie odkręcił zaworu w chmurach i nie zalał celowo Bielska-Białej. Nikt też nie leciał na lotni z wielkim wiadrem, a lokalne media nie odnotowały, by Jarosław Klimaszewski odtańczył na rynku indiański taniec deszczu. Skutki nawalnych opadów można jednak minimalizować. Jak to wygląda w Bielsku-Białej? Co można robić i co robi władza samorządowa oraz centralna?

Powódź błyskawiczna, a o takim przypadku mówimy analizując wydarzenia z 4 czerwca, jest zjawiskiem jak najbardziej naturalnym. Zwiększająca się częstotliwość nawałnic wynika jednak, zdaniem ekspertów, ze zmieniania się klimatu. Tym samym chcąc chronić polskie miasta przed nagłymi powodziami musimy brać pod uwagę kwestie środowiskowe i klimatyczne. Nie jest to jednak zadanie dla jednej miejscowości, ale znacznie szersze: dla społeczności globalnej. Tym samym ów wątek w omawianiu przygotowania (lub nieprzygotowania) Bielska-Białej do oberwania chmury pominiemy. Skupmy się na tym, co miasto może, powinno i musi robić samodzielnie oraz o czym musi pamiętać władza centralna – ktokolwiek by jej nie sprawował.

W obszarze kompetencji Bielska-Białej są takie obszary jak:

– dbałość o wystarczającą przepustowość i dobry stan infrastruktury odprowadzającą wodę (np. czyszczenie jej i modernizowanie, ale także mądre podchodzenie do potencjalnie groźnego zabudowywania wód podziemnych);

– uszczelnianie gruntów (problem stanowi tzw. betonoza, czyli zalewanie wielu części miasta betonem lub asfaltem, co uniemożliwia przyjęcie wody przez glebę, z kolei zwiększać chłonność podłoża można np. poprzez instalowanie „zielonych dachów”);

– troska o wystarczającą ilość terenów zielonych, które absorbują wodę, co ściśle wiąże się z punktem wcześniejszym (warto zauważyć, że zasadzane kwietne łąki sprawdzają się lepiej niż krótko przystrzyżone trawniki, natomiast w przypadku otoczonego górami i lasami miasta ważna jest również kondycja drzewostanu);

– budowa dodatkowej infrastruktury takiej jak przepusty i przegrodzenia na rzekach oraz duże obiekty retencyjne i rozwiązania z zakresu tzw. małej retencji.

Jak o te zagadnienia dbają – nie tylko teraz, ale na przestrzeni wielu lat – władze Bielska-Białej, miejskie instytucje oraz władze państwa? Błyskawiczne zalanie miasta opadami z 4 czerwca sugeruje, że wiele obszarów zostało zaniedbanych i zignorowanych. I to nie tylko przez rządzących tu i teraz, ale także poprzedników. A chcąc stworzyć pełny obraz przyczyn sięgać można naprawdę daleko wstecz. Wszak betonoza czy regulowanie rzek nie jest wymysłem XXI wieku, a wcześniejszych pokoleń i ustrojów, a nawet państw – niektóre rozwiązania są bowiem pomysłami rodem z tzw. czasów austriackich. Inne – z czasów komunistycznych. I taki przypadek znajdziemy w dzielnicy Biała Północ. Chodzi o most na potoku Krzywa.

Jako że wśród komentarzy internautów umieszczanych na różnych bielskich portalach i forach obecny był temat braku modernizacji owego mostu, co rodzić ma podtopienia w okolicy m.in. ulic Montażowej, Komorowickiej, Tulipanjów i Konwaliowej, o sprawę postanowiliśmy zapytać Pawła Kanika, przewodniczącego Rady Osiedla Biała Północ. Samorządowiec zgodził się z diagnozą internautów.

– Największym problemem jest potok Krzywa. Znajduje się na nim most okularowy, który powstał kilka dekad temu jako most tymczasowy. Za prezydentury pana Jacka Krywulta powstał projekt wymiany mostu, gdyż istniejący obecnie nie nadaje się do wykorzystania chociażby w celach prowadzenia w okolicy działalności gospodarczej. Do budowy nowego mostu jednak nie doszło. Ciągle brakuje pieniędzy. I efekt jest taki, że praktycznie co roku przy okazji większych opadów dochodzi do zatkania się przepływu pod mostem. Potok wylewa, a władze miasta odsyłają w tej sprawie do Wód Polskich, zaś Wody Polskie twierdzą, że to nie one są uprawione. Nie wiadomo więc kto powinien się tym zająć – mówi nam Paweł Kanik.

Jak dodaje, skala opadów 4 czerwca była tak olbrzymia, że do podtopień i tak by doszło. Lepsza infrastruktura spowodowałaby jednak mniejszą skalę problemu. Przewodniczący Rady Osiedla Biała Północ pozytywnie ocenia natomiast część innych działań z obszaru ochrony przeciwpowodziowej w mieście. Wskazuje m.in. na budowę w jego dzielnicy terenów zielonych.

Innym newralgicznym miejscem wskazywanym przez internautów jest potok Starobielski. Podobnie jak w przypadku potoku Krzywa także i on regularnie zalewa posesje, domy i przedsiębiorstwa znajdujące się jego sąsiedztwie. Tu problemem jest m.in. uregulowane, a więc wybetonowane koryto rzeczne.

Oceniając przygotowanie miasta na silne opady należy pamiętać, że deszcze, jakie 4 czerwca wystąpiły nad Bielskiem-Białą i okolicami, były ewenementem i gotowość miasta – choć zawsze może być lepsza, a konsekwencje nawałnic: mniejsze – nigdy nie będzie stuprocentowa. Oto bowiem w różnych częściach miasta tamtej felernej, powodziowej nocy, spadło od 100 do nawet 150 litrów wody na metr kwadratowy. To tyle wody, ile mieści średniej wielkości wanna – wanna wylana na obszar o wymiarach metr na metr. W całym lub znacznej części miasta. Ciężko więc wyobrazić sobie system, który podołałby wyzwaniu.

O ile jednak ideału nigdy nie osiągniemy, to można do niego dążyć solidnie realizując podstawowe zadania oraz podglądając dobre praktyki innych miast. Przykładowo: Rotterdam jest dobrze przygotowany na ulewy dzięki wspomnianym wyżej „zielonym dachom”. Wiele miast poświęca sporo uwagi terenom zielonym absorbującym wodę – nie tylko trawnikom, ale także parkom i łąkom. Jest to ważne także z innego powodu: wybetonowane place wraz z gęstą zabudową tworzą tzw. wyspy ciepłe. Te zaś sprzyjają powstawaniu chmur burzowych i obfitych opadów. Owych sytuacji należy szczególnie unikać za sprawą lokalizacji Bielska-Białej. Miasto leży bowiem w sąsiedztwie gór. Na takich terenach opady są zaś intensywniejsze niż na równinach (efekt orograficzny). Ważną rolę w ochronie dolin przed spływającą wodą odgrywają drzewa. Jak jednak alarmują lokalni aktywiści, ich ilość w ostatnim czasie uległa zmniejszeniu. Warto też myśleć zawczasu o rozsądnej polityce retencyjnej. Tymczasem wyśmiewanym z powodów politycznych, ale sensownym pomysłem, który pojawił się w debacie publicznej w roku 2020, jednak niestety nie został szerzej zrealizowany, jest model budowy instalacji tzw. małej retencji – przydomowych, niewielkich zbiorników, tzw. oczek wodnych (plus). To także dobry sposób na przyjęcie dużych ilości wody w momencie oberwania chmury i zmagazynowania jej na przyszłość (zmiany klimatu to naprzemienne deszcze nawalne i okresy suszy). 

Zadaniem dla całego państwa jest natomiast budowanie dużych zbiorników retencyjnych na rzekach. Paradoksalnie w okolicach Bielska-Białej takich obiektów nie brakuje. Tym razem jednak ich obecność nie uchroniła miasta przed zalaniem. 

Jest więc co robić – nawet nie po to, by było idealnie, ale aby prawdopodobne kataklizmy znajdowały się pod kontrolą, a ich skutki były ograniczone w skali. I nie warto pocieszać się twierdzeniami, że takie wydarzenia obserwujemy raz na sto lat czy raz na kilka dekad. W obliczu zmieniającego się klimatu zmienia się bowiem także rodzaj opadów. Miesięczne sumy opadów mogą być bowiem podobne jak dawniej, ale dziś deszcze często nie padają przez kilka dni, a „wyrabiają normę” w znacznie krótszym czasie. Musimy być więc przygotowani na „powtórkę z rozrywki”. Oby władze samorządowe i centralne nie zmarnowały tego czasu.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart