Lądowisko w Lipowej w ciągu roku było miejscem dwóch wypadków lotniczych, w których zginęły trzy osoby. To nieprawdopodobne statystyki małego, wiejskiego lądowiska. A może to wcale nie jest lądowisko?
Trzy dni temu w Lipowej rozbił się samolot i zginęły dwie osoby. W lipcu ub. roku w pobliżu tego samego lądowiska także doszło do śmiertelnego wypadku lotniczego. Postanowiliśmy sprawdzić, co powoduje, że niewielkie i mało ruchliwe lądowisko stało się najbardziej niebezpiecznym dla lotników miejscem w Polsce?
Już na początku natrafiliśmy na małą sensację. Otóż lądowisko w Lipowej… nie istnieje. W grudniu 2024 r. wójt gminy Lipowa wydał negatywną opinię w sprawie lokalizacji lądowiska o formalnej nazwie Ustronianka-Lipowa. Decyzja wójta opierała się na następujących argumentach: teren jest oznaczony w planie jako rolniczy z zakazem zabudowy, brak jest dojazdu z drogi publicznej, pas startowy nie spełnia parametrów technicznych i odwodnienia a teren nie został odpowiednio przygotowany pod kątem wymagań Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Wydanie decyzji poprzedziło zebranie wiejskie, na którym prawie 250 osób prawie jednogłośnie sprzeciwiło się lądowisku.
Cały proces decyzyjny toczył się w cieniu zeszłorocznej tragedii, po której raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych ujawnił poważne uchybienia: brak rejestracji, brak uprawnień pilota, brak ubezpieczenia, brak wpisu samolotu do Ewidencji i Rejestru Cywilnych Statków Powietrznych. Ultralekki samolot, w którym zginął 75-letni pilot, był przechowywany w hangarze w pobliżu lądowiska w Lipowej.
Od decyzji wójta odwołali się właściciele gruntów, na którym lądowisko jest położone, Zuzanna i Michał Bożek z Ustronia. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach przychylił się do odwołania i unieważnił odmowną decyzję władz gminy Lipowa. Sprawa ma być ponownie rozpatrzona, ale decyzja WSA stawia władze gminy w trudnej sytuacji. Dopóki jednak wójt Lipowej nie wyda decyzji pozytywnej, lądowiska nie ma, albo inaczej – lądowisko Ustronianka-Lipowa działa nieformalnie, bez właściwych uzgodnień i pozwoleń.
Czy zatem zarządca lądowiska, dopuszczając do korzystania z niego, ponosi odpowiedzialność za ostatni wypadek w dniu 9 września, w którym zginęły dwie osoby? Sprawa jest bardziej skomplikowana.
Jak zapewnił naszą redakcję Grzegorz Adamus, zarządca lądowiska, start w Lipowej odbył się legalnie, za wiedzą i zgodą właściciela terenu. Samolot Zenair Zodiac CH to maszyna ultralekka, skonstruowana do startów i lądowań w dogodnym terenie o odpowiednim profilu i warunkach. Dla tego typu samolotów nie jest wymagane korzystanie z zarejestrowanych lotnisk, nadzorowanych przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Prawo lotnicze dopuszcza okazjonalne starty z terenu przystosowanego do lądowania – o ile jest zgoda właściciela i spełnione są warunki bezpieczeństwa.
9 września rano nad lądowiskiem zalegała gęsta mgła, ale czy to ona przyczyniła się do śmiertelnego wypadku – to zbada już Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych i oczywiście prokuratura prowadząca śledztwo w tej sprawie.
***
Komentarz redakcji: Co dalej z lądowiskiem w Lipowej? Czy po tej „czarnej serii” wygasi swoją działalność, jak chcieliby mieszkańcy Lipowej? A może wręcz przeciwnie, wyjściem byłaby formalna rejestracja, uporządkowanie sytuacji prawnej i poprawa bezpieczeństwa poprzez poddanie lądowiska nadzorowi władz lotnictwa cywilnego?
Na zdjęciu pas startowy lądowiska w Lipowej, foto: PKBWL