Podbeskidzie od wczorajszego dnia nie ma już Prezesa (więcej na ten temat pisaliśmy tutaj). Zanim zostanie rozstrzygnięty konkurs, klubem będzie rządził prokurent. Jak wygląda sytuacja finansowa TSP?
Prezes Krzysztof Przeradzki miał być zbawcą, naprawiaczem, mistrzem od zarzadzania kasą. Jak pokazuje sprawozdanie finansowe spółki, nic z tych rzeczy w spółce się nie zadziało… Do naszych rąk trafiły wstępne wyniki finansowe spółki, które teraz musi zatwierdzić Walne Zgromadzenie Wspólników i zbadać biegły rewident.
Ponieważ ze względu na rytm piłkarskich rozgrywek rok obrotowy spółki zaczyna się 1 lipca a kończy 30 czerwca, analizie poddamy dane za okres od 1 lipca 2023 roku do 30 czerwca 2024 roku, a punktem odniesienia będzie okres od 1 lipca 2022 roku do 30 czerwca 2023 roku.
Poprzednie lata to kolejne fatalne wyniki finansowe, które z roku na rok powiększały stratę bilansową spółki aż do wysokości 21 147 813 zł na koniec pierwszego półrocza 2024 roku. W efekcie po uwzględnieniu kapitału podstawowego 14 653 800 zł oraz zapasowego w wysokości 106 608 zł oraz dodaniu zysku za rok ostatni okres bilansowy w kwocie 1 563 176 zł, spółka na dzień 30.06.2024 ma ujemny kapitał własny w wysokości 4 824 228 zł. To oczywiście zapisy księgowe, bo wydaje się że kapitał podstawowy powinien być solidnie przeszacowany w dół, biorąc pod uwagę że jego wysokość ustalona była w okresie, kiedy Podbeskidzie grało w ekstraklasie.
Jak wynika ze sprawozdania, ostatni rok obrotowy TS Podbeskidzie zakończyło zyskiem w wysokości 1 563 176,44 zł. Czyżby cud gospodarczy i - chociaż na tym polu - sukces odchodzącego prezesa?
Żeby na to pytanie odpowiedzieć, zrobiliśmy małe porównanie ostatniego roku obrotowego i poprzedniego.
Rok 2023/24 | Rok 2022/23 | |
Przychody ze sprzedaży (w zł) | 7 438 156,85 zł | 7 231 357,81 zł |
Wynagrodzenia (w zł) | 10 183 771,67 zł | 10 053 474,58 zł |
Straty na sprzedaży (w zł) | -9 350 298,63 zł | -10 166 872,67 zł |
Jak widać z tych pierwszych liczb, różnice są minimalne, a mimo to w poprzednim okresie klub odnotował stratę w wysokości - 3 599 209 zł, za to w ostatnim zanotował zysk 1 563 176 zł, co daje różnicę 5 162 386 zł na plus dla bieżącego roku. Brzmi bardzo dobrze i optymistycznie.
Niestety, cudu nie było. Sprawa okazała się banalnie prosta. Otóż w poprzednim okresie spółka otrzymała dotację z miasta w wysokości 5 123 836 zł, a w obecnie rozliczanym aż 10 582 271 zł, czyli o prawie 5,5 miliona większą.
Jeśli do tego dodać prawie 6 mln zł zobowiązań krótkoterminowych (w tym 2 125 078 zł kredytu), to sytuacja spółki nie wygląda dobrze.
Nie ma więc żadnej poprawy ani lepszego wyniku, wręcz przeciwnie. I to musi budzić niepokój, obawy i kolejny raz pokazywać, że struktura właścicielska klubu i sposób zarządzania to katastrofa.
Kiedy zamieniano Kłysa na Przeradzkiego, jednym z argumentów, jaki wówczas podnoszono, były fatalne finanse spółki, z którymi miał sobie nowy prezes lepiej poradzić. Jak widać, to się nie udało. Jedną z dźwigni finansowych miała być emisja nowych akcji. Pomysł może i dobry, tylko wykonanie beznadziejne.
Wydaje się, że stracono kolejne lata. Jeśli dodać do tego fatalną prasę w ostatnim roku, spadek z I ligi do II ligi, fatalne decyzje kadrowe prezesa i zniszczenie być może jednej z nielicznych wartości klubu, czyli marki Podbeskidzia, to przed kandydatem na nowego prezesa ogromne wyzwanie.
***
Pompowanie w polską piłkę pieniędzy szokuje i bulwersuje mieszkańców nie tylko Bielska-Białej. Podbeskidzie nie jest na mapie Polski żadnym wyjątkiem. Kluby piłkarskie, poza nielicznymi, generują duże straty.
Przykładowo, tylko w jednym sezonie 2022/23 kluby ekstraklasy łącznie wygenerowały 165 mln zł nowego zadłużenia. Zaledwie trzy kluby zakończyły sezon na plusie: Lech Poznań, Widzew Łódź i Stal Mielec. Legia Warszawa ma ponad 200 mln zł zadłużenia, w samym 2023 dodała ponad 20 mln zł. Raków Częstochowa, należący do prywatnego właściciela, w ciągu dwóch ostatnich sezonów wygenerował 56 mln zł straty, a Śląsk Wrocław, należący w 100% do samorządu - 47 mln zł.
Czy to może nas, mieszkańców Bielska-Białej pocieszać? Raczej nie. Podbeskidzie potrzebuje dobrego i profesjonalnego zarzadzania. Niech tym klubem zajmą się w końcu ludzie, którzy mają do tego odpowiednie kwalifikacje i wiedzę. To nie partyjny tort do podziału, zabawka w rękach pseudodziałaczy i miejsce, gdzie można dorobić. Czy ktoś w Ratuszu się w końcu opamięta? Najbliższy czas pokaże: czy doczekamy się rzetelnego i transparentnego konkursu na prezesa, czy znów wszystko odbędzie się w myśl zasady „nieważne czy dobry, byle był nasz”.