W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
Aktualności

Ochrona karpia? To akcja rodem z Bielska-Białej!

Ochrona karpia? To akcja rodem z Bielska-Białej!

Ta akcja wyszła z Bielska-Białej, tutaj się zaczęła dawno temu, w latach 70. – mówi w rozmowie z portalem luBBie.pl Jacek Bożek, współtwórca Klubu Gaja, ekolog i inicjator akcji Jeszcze Żywy KARP. Jak wyjaśnia, nikt nie powinien się martwić: celem działań nie jest zakaz sprzedaży karpi czy likwidacja stawów, ale zakończenie z bezsensownym zadawaniem bólu zwierzętom.

 

– O co chodzi w akcji Jeszcze Żywy KARP i skąd się wziął pomysł na takie działania?

– Ta akcja wyszła z Bielska-Białej, tutaj się zaczęła dawno temu, w latach 70. Nie wiedziałem jeszcze wtedy w ogóle, że z tego wyjdzie kampania. Zobaczyłem wtedy po raz kolejny w wannie moich rodziców karpia. Stwierdziłem, że coś tu nie gra ani z punktu widzenia nas, ludzi, ani z punktu widzenia karpia. I wykradłem wtedy tego karpia, wypuściłem go do Jeziora Żywieckiego. To był naprawdę inny czas, inny świat niż dziś, ale już od tamtego okresu wiedziałem, że będę chciał pomóc tym biednym zwierzętom. Nie przypuszczałem jednak, że to się przerodzi w taką wielką społeczną kampanię.

Zawsze karpiowi pomagaliśmy. Już gdy Klub Gaja powstał, czyli w 1988 roku, robiliśmy akcje na ulicach Bielska-Białej. Akcja przerodziła się w kampanię w roku 1998. Wtedy też zaczęliśmy tę kampanię prowadzić na całego.

– Często słyszycie, że karp w wannie to tradycja?

– Dziś bardzo często mówi się, że karp w wannie to jakiś zwyczaj, jakaś polska tradycja. Ale trzeba wprost powiedzieć, że to tradycja, ale komunistyczna. Narodziła się po II wojnie światowej, gdy polska flota bałtycka była kompletnie zniszczona. Na polskich stołach nie mógł się pojawić tzw. postny śledź. Hilary Minc, komunistyczny minister, zadecydował, że na zakłady pracy będą „rzucane” karpie. A że dystrybucja była marna, to karpie dawano nawet miesiąc przed świętami. A lodówek nie było. To był inny świat. Więc żeby karp wytrzymał do Wigilii, to trzeba go było trzymać w wannie. To więc komunistyczny zwyczaj niedoborów.

Potem rozpoczynały się dla młodych ludzi, dla dzieci, sytuacje związane z tym, co działo się dalej z karpiem. Zobaczenie tego, co ojciec robi z tym karpiem, jak go musi utłuc, jak z nim walczy, to było coś strasznego, horror, trauma dla wielu dzieci. Myśmy zaczęli kampanię od tego, żeby nie zabijano karpi na oczach dzieci i innych ludzi. Dawniej w miejscach sprzedaży karpi na ulicach śnieg spływał krwią.

Później zaczęliśmy działać profesjonalnie. Zbieraliśmy podpisy, spotykaliśmy się z politykami. Dzięki naszym działaniom, zebraliśmy 700 tys. podpisów, powstała Ustawa o ochronie zwierząt. Ale nie było w niej ryb jako kręgowców. Musieliśmy się postarać o zmianę prawa, co nam się udało. W 2009 roku na wniosek Klubu Gaja znowelizowano ustawę. Pomogli nam bardzo dobrzy prawnicy z kraju i ze świata. Już wtedy można było powiedzieć, że karp jest chroniony prawnie.

Z czasem, w roku 2011, do kampanii włączyła się Olga Tokarczuk, dramaturg z Bielska-Białej Artur Pałyga, a potem Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska, Daniel Wieleba, Bartłomiej Topa, Magdalena Popławska. Wiele innych osób. Wtedy też zaczęła się spora kampania społeczna, ludzie zaczynali dowiadywać się, że karp to kręgowiec, że powinien być w wodzie, w żadnym wypadku nie powinien być traktowany bestialsko, nie powinien być noszony do domu żywy w woreczkach foliowych.

W 2014 robiliśmy pierwsze szkolenie dla policjantów na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Dotyczyło tego jak egzekwować prawo dotyczące karpia.

Potem włączyło się w to wiele organizacji, prawnicy, więc to był już wielki ruch społeczny mówiący o tym, żeby karpia traktować jak inne zwierzęta. Nikt nie przynosi do domu innych żywych zwierząt, ani świni, ani kury. Chodzi o to, żeby zmniejszyć cierpienie karpia w drodze ze stawu na nas stół.

 

– Jakie zamierzacie Państwo podjąć dalsze działania? Czy chodzi o kolejne zmiany prawne czy raczej o informowanie klientów i sprzedawców, o edukację?

W tym momencie mamy wsparcie wielu polityków, mamy też w miarę dobre prawo. Nie chodzi więc o dalsze zmiany prawa, o zmienianie go w koło. Mamy wystarczające narzędzia i argumenty, które chronią karpia. Natomiast najtrudniej jest zmienić kulturę, podejście do tego zwierzęcia. To jest najważniejsze.

 

– W ciągu ostatnich lat, także za sprawą Państwa działalności, dużo zmieniło się w tym zakresie. Coraz rzadziej widzi się, żeby ktoś kupił karpia i niósł go do domu w siatce…

Bo to jest karalne. Gdy dostajemy filmiki i widzimy pakowanie żywych karpi do woreczków foliowych, to możemy to zgłosić na policję. Poza tym nawet wielkie sieci handlowe to zrozumiały i nie sprzedają żywych karpi. To zmiana ogromna, ale trzeba ją kontynuować.

– Chciałbym dopytać o coś wykraczającego poza ten temat, ale w internecie nie brakuje różnych zaskakujących interpretacji i poglądów, więc lepiej dowiedzieć się u źródła. Czy państwo interesujecie się karpiami i ich dobrym traktowaniem, żeby nie były transportowane w siatkach, czy może jakimś dalszym celem jest zakaz sprzedaży karpi?

Jak to zakaz sprzedaży karpi? Dlaczego mielibyśmy występować o zakaz sprzedaży karpi? Występujemy o to, żeby żywy karp nie był sprzedawany. Żywy karp. To jest wyraźnie zaznaczone w naszych tekstach i działaniach.

Ale to jest dobre pytanie. Ja podkreślam, jako ekolog, że stawy rybne są bardzo ważnym zbiornikiem wody dla Polski. Podnoszą poziom wód gruntowych. Stawy muszą istnieć. A żeby istniały, to hodowcy muszą sprzedawać karpia. Więc rozdzielmy dwie rzeczy: hodowlę karpia, stawy karpiowe od bezsensownego zadawania bólu i cierpienia zwierzętom.

– Dziękuję za rozmowę.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart