Do elitarnego klubu stulatków w Bielsku-Białej dołączył Stanisław Srock, Kaszub, który od ponad 70 lat jest związany z naszym miastem. W imieniu bielskiego samorządu życzenia złożył mu wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Karol Markowski.
Z okazji jubileuszu Stanisław Srock przygotował swój życiorys, który przekazał reprezentantom bielskiego samorządu. Jubilat zatytułował go „Moja pierwsza setka”. Zaczyna tak: - Urodziłem się 2 września 1925 roku w Janowie (obecnie Rumia) w skromnej kaszubskiej rodzinie. Było nas dziewięcioro rodzeństwa, w domu się nie przelewało, rodzice pracowali jako robotnicy w prywatnym gospodarstwie rolnym z przynależną fabryką.
- W przeddzień czternastych urodzin wybuch wojny zakończył moje dzieciństwo, zaczęła się ciężka praca. Z miłością swojego życia, Krystyną, ślub wziął w październiku 1952 roku i po wielu staraniach uzyskali oboje przydziały pracy w Bielsku-Białej. - Jakież było nasze szczęście gdy przydzielono nam jeden wspólny pokój na mieszkanie. Cały nasz majątek stanowiła jedna walizka moja i druga Krysi. (…) Wiosną 1954 roku doczekaliśmy się naszego pierwszego i jedynego dziecka – syna Andrzeja.
W Bielsku-Białej pan Stanisław pracował w Zakładach Przemysłu Wełnianego im. L. Gawlika WEGA, w Bielskiej Fabryce Maszyn Włókienniczych BEFAMA oraz w Centralnym Laboratorium Przemysłu Wełnianego Południe. – Początkiem lat siedemdziesiątych okazyjnie kupiliśmy kawek ziemi przy dzisiejszej ulicy Krakowskiej. Nie był to dobry czas na budowanie. Cegłę wypalaliśmy z gliny wykopanej pod fundamenty, mury stawiał szwagier, materiały budowlane zdobywało się po znajomości. Jakoś z Bożą pomocą udało się w końcu uwić własne gniazdo. Zamieszkaliśmy tam w 1980 roku i byłoby to w dalszym ciągu moje miejsce na Ziemi, gdyby choroba i brak samodzielności nie zmusiły mnie do przeprowadzki do syna i synowej. Nie narzekam, jestem otoczony miłością i opieką najbliższych, choć trochę za starymi kątami tęsknię – mówi jubilat.
Stanisław Srock uwielbia śpiew. Wspomina: – Niedługo po przybyciu do Bielska-Białej dowiedziałem się o naborze do nieistniejącego już dziś chóru Zew. (…) Szybko dałem się poznać nie tylko jako śpiewak, ale i dobry organizator dbający o sprawy zespołu, toteż jakoś tak początkiem lat sześćdziesiątych powołano mnie na prezesa chóru i funkcję tę sprawowałem niezastąpiony do końca mojej w nim działalności. (…) Jeździłem z chórem na koncerty i konkursy po całym kraju, a nawet za granicę - do Wolfsburga i Rzymu. Najbardziej wzruszająca była dla mnie możliwość zaśpiewania nowo wybranemu papieżowi Janowi Pawłowi II podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w Oświęcimiu.
– Moją dewizą życiową jest „Módl się i pracuj, a Pan Bóg ci pobłogosławi”. Zostałem wynagrodzony długim dobrym życiem. Syna wykształciłem na inżyniera, mam piękną i mądrą wnuczkę oraz prawie dorosłych dwóch wspaniałych prawnuków. Jestem zadowolony ze swoich dokonań, w miarę samodzielny i oby tak dalej… – kończy swoje wspomnienia Stanisław Srock.
Na podstawie wspomnień Jubilata opublikowanych na stronie UM Bielsko-Biała,
foto: Jacek Kachel Wydział Prasowy UM w BB