Zakończyły się już prace Zespołu ds. Lasów Społecznych wokół Bielska-Białej. Niestety nie udało się dojść do porozumienia z leśnikami. Rozbieżności dotyczą proponowanego obszaru oraz zmiany sposobów gospodarowania.
Działania, związane z utworzeniem w Lipniku w miejscu historycznych lasów komunalnych lasu społecznego, opisujemy od samego początku. Wydawało się, że najtrudniejsze będzie zebranie wszystkich zainteresowanych przy jednym stole.
Jak informuje inicjatywa „Las Wokół Miast”, w sprawie obszaru, który miałby uzyskać status lasu społecznego, udało się wypracować jednolite stanowisko stronom społecznej oraz samorządowej, którą tworzą Bielsko-Biała i gminy Kozy, Wilkowice i Jaworze. Od stanowiska tego odbiega jedynie propozycja strony leśnej. – Strona społeczna oraz strona samorządowa zgodziły się, że cały wskazany obszar powinien być lasem społecznym. Strona leśna natomiast pokazała jakąś swoją część – mówi Jacek Zachara, od początku zaangażowany w inicjatywę Las Wokół Miast. – Na przykład Lasy Państwowe wskazały m. in. obszary, które są już wycięte i trzeba czekać wiele, wiele lat, aż ponownie wyrośnie tam las.
Co istotne strona społeczna ograniczyła propozycję powierzchni obszaru do 25 proc. Zgodnie z wytycznymi ministerstwa mogły one objąć obszary leśne do 10 km wokół Bielska-Białej. – To oznaczałoby jednak wkroczenie na obszar wielu gmin i wielu ościennych nadleśnictw – tłumaczy decyzję Jacek Zachara. – A teraz leśnicy mówią, że chcą przeznaczyć z tego na lasy społeczne 25 proc. Chcą dać ćwiartkę z naszej ćwiartki, na co nie możemy się zgodzić.
Przedstawiciele strony społecznej byli również zaskoczeni rezultatem analizy, która uwzględniała ogólnie dostępne kryteria kwalifikujące do gospodarki leśnej. Wykazała ona, że właściwie może jej być poddana tylko niewielka część lasów w okolicy Bielska-Białej. Kolejna kwestia to lasy wodochronne, które – chroniąc przed powodzią – w przypadku stolicy Podbeskidzia mają bardzo duże znaczenie. – Największą retencyjność ma las stary – tłumaczy Jacek Zachara. – A u nas nie ma fazy terminalnej drzew, bo tych powalonych zostaje za mało.
Kolejna kwestia to nachylenie terenu. Zdaniem prof. Mariusza Czopa, eksperta strony samorządowej, już przy nachyleniu powyżej 10 proc. powinno się teren wyłączyć z gospodarki leśnej. – Poszliśmy tu na ustępstwo, przyjmując wartość graniczną 20 proc. – mówi Jacek Zachara. – Ustąpiliśmy również z wielkości buforów wokół szlaków, które początkowo określane były na 100 m, a zmniejszono je o połowę. Leśnicy natomiast nie ustąpili w ogóle.
W efekcie po wielu spotkaniach roboczych i 5 spotkaniach plenarnych w najbliższych dniach sformułowane zostaną rozbieżne raporty, w których ujęte zostaną różne stanowiska wraz z obszerną ich argumentacją. Trafią one do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, do którego należy ostateczna decyzja co do kształtu i charakteru lasu społecznego wokół Bielska-Białej. Pozostanie czekać.