Początek września dla wielu uczniów to czas trudny. Zaczyna się szkoła, a z nią… lekcje WF.
Należę do tego pokolenia, które dwugodzinne lekcje na szkolnym boisku lub sali gimnastycznej wręcz ubóstwiało. Niewielu moich kolegów ze szkoły podstawowej czy liceum unikało tego przedmiotu. Ba, wydaje mi się, że wręcz większość za nim przepadała. Graliśmy w piłkę, rzucaliśmy do kosza, albo rozgrywaliśmy siatkarskie partie. Nawet test Coopera dla części był przyjemnością, bo niósł ze sobą element rywalizacji. No i po wuefie człowiek jakoś tak lepiej się czuł. To pewnie przez ten strzał endorfin…
Tym razem Tomek Sowa pisze o korzyściach z lekcji wychowania fizycznego. Czytaj tutaj.