Nasze życie nie trwa wiecznie. Jest słabe i kruche. A my jak w amoku tego nie widzimy. Opamiętanie przychodzi często za późno. Pamiętam, po wygranych wyborach jeden z moich znajomych chełpił się wygraną i z nieukrywaną satysfakcją delektował się porażką przeciwników. Pół roku później zachorował na raka, a po trzech miesiącach już było po nim. Żegnali go wygrani i przegrani. Warto nie marnować czasu nam danego, na permanentną wojnę, bo nikt z nas do końca nad swoim losem nie panuje. Solą życia jest wszystko to i Ci, których kochamy, z którymi się przyjaźnimy, pracujemy. Plakaty z ulic znikną, my zostaniemy - pisze w kolejnym felietonie Marian Antonik. Cały tekst mozecie przeczytać tutaj.