Koszykarze z Bielska -Białej rozegrali dwa ostatnie mecze w mijającym sezonie w fazie play-off i zakończyli rozgrywki. O tym, jaki to był sezon z trenerem Grzegorzem Błotko rozmawia Marian Antonik.
– Zanim przejdziemy do podsumowań całego sezonu, zacznijmy może od oceny fazy play–off, w której graliście z AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice. To dla Was koniec sezonu?
– Ponieważ zajęliśmy na koniec rozgrywek 6 miejsce to zgodnie z regulaminem rozgrywek naszym przeciwnikiem w fazie play-off była 3 drużyna w tabeli. AZS AWF to świetny zespół, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. W pierwszym meczu zagraliśmy bardzo dobrze. Przegrana 12 punktami po bardzo wyrównanym meczu wstydu nie przynosi, dopiero w końcówce zabrakło nam zimnej krwi. Drugi mecz Katowice wygrały 82-67 i było to zasłużone zwycięstwo, a dla nas tym samym koniec rozgrywek. Mimo przegranej jestem bardzo zadowolony z tego jak się zaprezentowaliśmy w tym dwumeczu.
– W poprzednim sezonie I rundę zakończyliście na 2. miejscu w tym na 6. Na 30 rozegranych meczy wygraliście 18, a przegrali 12. Jak to skomentujesz?
– Po pierwsze - nasze tegoroczne 6. miejsce odzwierciedla nasz poziom, sytuację finansową i organizacyjną. W zeszłym roku po zakończeniu rozgrywek straciliśmy trzech bardzo dobrych zawodników, mających ogromny wpływ na to jak graliśmy. Klub opuścili wówczas Witek Zub, Michał Medes i Maciej Koćma. Nie jest łatwo na tym poziomie zastąpić trzech kluczowych zawodników. Dlatego to 6. miejsce w tym roku to dla mnie osobiście dobry wynik.
– Porozmawiajmy zatem trochę o samym zespole. Ile osób liczy kadra pierwszego zespołu?
– Pierwszy zespół to 15 zawodników. Warto dodać, bo może nie wszyscy o tym wiedzą: my nie gramy zawodowo w koszykówkę. Zawodnicy nie mają kontraktów, które pozwoliłyby im nie pracować i skupić się tylko na graniu, więc muszą pogodzić treningi, mecze (środy, soboty) ze swoja pracą i życiem osobistym. To wcale nie jest takie proste.
– To rzeczywiście duża sprawa, bo w sezonie gracie około 30 meczów. Trzeba mieć sporo pasji i miłości do koszykówki, żeby to godzić. Czy możesz wyróżnić kogoś po tym sezonie?
– Jasne. Tutaj najbardziej wymierne wydają się być statystyki, a w nich najlepsi są Konrad Mancarczyk i Szymon Łukasik (po 14 pkt. na mecz). Tuż za nimi plasują się Oskar Janicki i Miłosz Matyja (12 pkt), a czołówkę uzupełniają jeszcze Robert Kozaczka I Grzegorz Szybowicz (10 pkt).
– Gracie hali Vicoria na Bratków, ilu widzów Was tam ogląda?
– Jak na nasze miasto, w którym koszykówka wciąż nie jest tak popularna jakby nam się marzyło, to nie jest źle. Średnio na meczu jest około 250 osób.
– Nie unikniemy pytań o pieniądze. Jakim budżetem dysponowaliście w tym mijającym sezonie?
– To około 400 tys. złotych. Drużyny z czołówki II ligi dysponują budżetami powyżej miliona złotych. Ale trzeba podkreślić, że mamy stabilną sytuację finansową i umiejętnie zarządzamy tym, co mamy.
– Oprócz seniorów macie też w klubie młodzież?
– Oczywiście. Trenuje u nas około 200 chłopaków. W tym roku na pewno sukces odnieśli chłopcy z rocznika 2011, którzy zajęli w województwie 4 miejsce.
– Współpracujecie ze szkołami?
– Wygląda to coraz lepiej. W tej chwili mamy takie 4 współpracujące szkoły: w Kamienicy, Komorowicach, Straconce i przy Hulance.
– Sezon zakończony, co dalej?
– Teraz roztrenowanie, niektórzy nasi zawodnicy pograją teraz w koszykówkę 3-osobową. Spotykamy się przed nowym sezonem w sierpniu i wtedy rozpoczynamy na nowo treningi na hali. Jeśli jeszcze mogę na koniec tej rozmowy coś dodać, to chciałbym bardzo podziękować chłopakom za ten sezon, za poświęcenie, pasję i pracę jaką wykonali. Bez tego Basket Hills nie byłby w tym miejscu w którym jest.
– Dziękuje bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w nowym sezonie.
Foto: Jarosław Zięba