Tytuł Europejskiej Stolicy Kultury to duży prestiż, ale także okazja do zdynamizowania rozwoju gospodarczego i kulturalnego oraz pogłębienia więzi społecznych. Nic dziwnego, że chętnych do uzyskania tytułu i związanego z nim finansowego wsparcia nie brakuje. Sprawdziliśmy jak do zwycięstwa w finale rywalizacji przygotowują się konkurenci Bielska-Białej.
Do tej pory Europejskimi Stolicami Kultury z Polski były Kraków oraz Wrocław. Dawna stolica Piastów i Jagiellonów została wyróżniona w roku 2000 „poza konkursem”. W roku jubileuszowym organizatorzy wydarzenia chcieli bowiem podkreślić wkład aż 9 miast w dziedzictwo europejskiej kultury. Dwa z państwa w tym gronie nie należały jeszcze wówczas do UE, a wybór pozostawiono rządom. Władze Czech wybrały Pragę, a władze Rzeczypospolitej: Kraków. Drugie polskie miasto będące ESK zostało nią na standardowych warunkach konkursowych: był to Wrocław w roku 2016.
Trzecim polskim miastem z tym tytułem zostanie Bielsko-Biała, Kołobrzeg, Lublin lub Katowice (wraz z Metropolią). Te dwa ostatnie ośrodki mają za sobą starania o tytuł ESK. Rywalizowały bowiem ze zwycięskim Wrocławiem o to miano w roku 2016.
Czy posiadane doświadczenie powoduje, że mają przewagę nad Bielskiem-Białą i Kołobrzegiem? Z jednej strony od zakończenia tamtej rywalizacji minęło całkiem sporo, bo 13 lat. Z drugiej jednak „pamięć administracji” pozostaje żywa: część urzędników z tamtych lat nadal pracuje i wie, jak postępować. Nie jest to jednak przewaga decydująca, coś, co może przeważyć. Bielsko-Biała i Kołobrzeg także mają swoje atuty, a urzędnicy i inne osoby zaangażowane w sprawę Europejskiej Stolicy Kultury, choć nigdy wcześniej tego nie robiły, są kompetentne i poświęcają tematowi wiele serca.
Jakie są więc inne zalety, które Lublin i Katowice, a także debiutujący Kołobrzeg, chcą wykorzystać w rywalizacji z Bielskiem-Białą?
Lublin ewidentnie stawia na syntezę historii i teraźniejszości. Widać to już po samym haśle. Tak jak Bielsko-Biała ma „miasto splotów”, tak Lublin – „re:union”. Można to przetłumaczyć jako „ponownie zjednoczeni” lub „znów w unii”. Lublin w historii Polski zapisał się bowiem na wielu poziomach, ale jednym z najlepiej znanych wydarzeń jest Unia Lubelska ustanawiająca trwałe przez wieki zasady życia w jednym państwie Polaków i Litwinów (w rozumieniu narodów politycznych, nie etnicznych). Hasło podkreśla więc przeszłość i teraźniejszość/przyszłość: obecne członkostwo w UE. A to właśnie Unia Europejska przyznaje tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Może więc zaliczyć Lublinowi to hasło na plus. Miasto zaś wskazuje, że wyróżnienie może świetnie łączyć się z obchodzoną w roku 2029 okrągłą, 460. rocznicą zawarcia unii w czasach jagiellońskich.
Lublin w ramach swojej kandydatury rozwija także szerzej rozumienie hasła zauważając, że widzi w nim miejsce dla „reintegracji jako naturalnego następstwa dezintegracji wywołanej pandemią, kryzysem i wojną”. Celem jest także zwiększenie jakości i częstotliwości kontaktów międzyludzkich, a także propagowanie akceptacji dla różnych systemów wartości. Lublin jako Europejska Stolica Kultura chce także prowadzić dialog różnych dziedzin kultury, sztuki, a także różnych pokoleń i tradycji.
W tym celu otwiera się na młodość i doświadczenie. W mieście w ramach walki o tytuł ESP odbyła się symulacja obrad Parlamentu Europejskiego. W rolę deputowanych wcielili się młodzi ludzie. Młodzi byli także gwiazdami kongresu pt. Młodzi Mają Głos.
Lublin walczy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury próbując włączać do działań mieszkańców, instytucje kultury i organizacje pozarządowe. Zapowiadana jest także ścisła współpraca z innymi gminami województwa. Planuje się ponadto zorganizowanie bardzo wielu wydarzeń. Część z nich odbywa się już teraz.
Zaangażowanie instytucji kultury, mieszkańców i NGO-sów nie jest jednak wyłącznie domeną Lublina. Tą drogą idą także Katowice i Kołobrzeg oraz, oczywiście, Bielsko-Biała. Są to bowiem sprawdzone wzorce i szlaki uznawane przez organizatorów za sprawdzone.
Nie wszystko wygląda jednak zawsze dokładnie tak samo. W przypadku Katowic dużym wyróżnikiem jest zaangażowanie w projekt nie tylko miasta czy ewentualnie sąsiednich gmin, ale całej Metropolii, czyli związku wielu miast i miejscowości na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. W praktyce kandydatura jest więc i katowicka i po części sosnowiecka oraz innych miast.
W materiałach przygotowywanych przez reprezentantów Katowic i Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii znajdziemy duży nacisk położony na odbudowę organicznych struktur społecznych, które uległy rozkładowi w wyniku transformacji lat 80. i 90. Celem nie jest jednak odbudowa dla samej odbudowy. To, co minęło, nie zawsze sprawdzi się bowiem w XXI wieku. Budować należy jednak na trwałym fundamencie, jaki autorzy kandydatury widzą w zaufaniu społecznym.
„Wielu naszych rodaków i rodaczek ma ograniczone zaufanie do możliwości kultury. Świątynie kultury – sale koncertowe, teatry, muzea są ważne, ale czy w pełni zaspokajają ludzką potrzebę̨ kreatywnego wyrażania siebie? Chcemy budować́ mosty między strefami kultury a otaczającymi je dzielnicami. Dla nas podstawową funkcją kultury jest tworzenie więzi w zrozumiałych dla wszystkich kontekstach i świecie wartości” – czytamy.
Autorzy kandydatury dużo mówią także o współpracy w ramach Metropolii oraz z partnerami krajowymi i zagranicznymi. Nie da się przy tym ukryć, że zaangażowanie w projekt tak wielu gmin oraz samej instytucji metropolitarnej powodują, że ciężko polemizować ze słowami organizatorów: „Zakres tego projektu nie ma sobie równych w całym kraju”. Można wręcz usłyszeć, że Metropolia pełni rolę małej Unii Europejskiej. I być może to ujmie unijnych organizatorów.
W swoich staraniach Katowice i partnerzy chcą sięgnąć po doświadczenia sprzed kilkunastu lat, gdy bez powodzenia ubiegano się o tytuł ESK 2016. Planują m.in. korzystać z potencjału Strefy Kultury w Katowicach z siedzibą Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Mówi się ponadto o Międzynarodowym Centrum Kultury. Słowem: Katowice oceniają, że infrastrukturę już mają i mogą ją co najwyżej ulepszać. Teraz chcą zmienić mentalność. Pomóc ma krótkie i wymowne, choć anglojęzyczne hasło: Play!
Służyć temu mają m.in. konsultacje społeczne pozwalające stworzyć jednolitą, akceptowaną i rozumianą przez mieszkańców wizję ESK. Ponadto w ramach realizacji programu Spójnik! wspierane są rozmaite programy kulturalne i społeczne aktywizujące środowisko sąsiedzkie i lokalne oraz promujące dziedzictwo regionu i wzajemne zaufanie ludzi. Ważnym elementem przygotowywania kandydatury jest także Open Call Artystyczny. Chodzi w nim o realizacje artystyczne w przestrzeni miejskiej Katowic. Wybrane realizacje powstałe w ramach tego programu zostaną zaprezentowane w publikacji aplikacyjnej.
Swoją aplikację przygotowuje i udoskonala oczywiście także Kołobrzeg, rywal Bielska-Białej, który podobnie jak stolica Podbeskidzia podejmuje starania o tytuł ESK po raz pierwszy. Ma jednak swoje asy w rękawie, które wykraczają poza słynny w okresie PRL-u Festiwal Piosenki Żołnierskiej.
Kołobrzeg koncentruje się na rozbudowie swojej oferty kulturalnej. Dokonuje tego przy wsparciu zespołu ekspertów. Odbywają się także spotkania i wydarzenia, a o pomysły na rozwój miasta w obszarze kultury pytani są mieszkańcy.
Celem Kołobrzegu jest prowadzenie dialogu międzykulturowego i eksponowanie wspólnego dziedzictwa Europy. Chce ponadto postawić na kulturę jako jeden z filarów własnego rozwoju. Liczy ponadto na umocnienie swojego sektora turystycznego dzięki tytułowi Europejskiej Stolicy Kultury. Autorzy kandydatury nie ukrywają bowiem, że sąsiedztwo morza stanowi ważną część miasta. Chcą to podkreślić w aplikacji poprzez hasło: I sea you.
Kołobrzeg intensywnie przygotowuje się do walki o tytuł i organizuje w tym celu konferencje tematyczne. W maju uczestnikiem spotkania w Regionalnym Centrum Kultury był Hugo de Greef, manager kultury, w roku 2000 dyrektor generalny Brukseli, a w 2002 roku dyrektor generalny Brugii zabiegających o tytułu ESK. Zabiegających skutecznie.
Miasto przeprowadziło casting do filmu promocyjnego Europejskiej Stolicy Kultury. Zdjęcia mają rozpocząć się już wkrótce. Na sierpień jest natomiast planowany Festiwal I See You. Ma poprzedzić ogłoszenie wyników. Jesienią poznamy bowiem polskie miasto, które otrzyma ów prestiżowy tytuł. Drugim unijnym krajem z tytułem Europejskiej Stolicy Kultury będzie reprezentant Szwecji. Wobec tego położenie nad Morzem bałtyckim stanowi niewątpliwy atut Kołobrzegu.
Widać więc, że choć pewne działania są wykonywane przez wszystkich, to każde miasto ma także swój własny, autorski i oryginalny pomysł na skuteczne ubieganie się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Kto z grona czterech polskich finalistów ma największe szanse? Dziś odpowiedzieć nie sposób. Widać jednak wyraźnie, że w ostatnich latach organizatorzy chętnie stawiali na ośrodki mniejsze. O ile bowiem na początku organizowania imprezy, a więc w latach 80. i 90. XX wieku, wygrywały ośrodki stołeczne, to od dwóch dekad sytuacja wygląda inaczej. Obecnie jedną z trzech Europejskich Stolic Kultury jest m.in. Bad Ischl, miejscowość w Austrii licząca 13 tys. mieszkańców. Z drugiej jednak strony w roku 2028 Europejską Stolicą Kultury będzie półmilionowe Skopje. W gronie czterech polskich finalistów Bielsko-Biała jest, podobnie jak Lublin, miastem średnim – ani małym jak Kołobrzeg, ani tak wielkim jak Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia.