W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
KulturaBB

Bielska Zadymka Jazzowa to nie festiwal, to spektakl – mówi Jerzy Batycki

Bielska Zadymka Jazzowa to nie festiwal, to spektakl – mówi Jerzy Batycki

Jerzy Batycki – aktor, reżyser, tancerz, scenograf i choreograf, dyrektor teatru, najbardziej znany jako pomysłodawca i dyrektor festiwalu Bielska Zadymka Jazzowa. Dziś w rozmowie z innym absolwentem bielskiego „Kopernika”, Marianem Antonikiem: o muzyce, pasji, pieniądzach, nagrodach i przede wszystkim – o ludziach.

Dostałeś ostatnio nagrodę Brązowy Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Powiedz, co sobie wówczas pomyślałeś?

– Szczerze?

– No tak, rozmawiamy szczerze, bez pudrowania.

– Nic, bez euforii i wielkich emocji. Wiesz, ja mam już za sobą 40 lat pracy, to szmat czasu. Pamiętam, jak po moim powrocie do BB, kiedy już był za mną Bal w Operze i kolejne edycje Zadymki, i rzeczywiście – tak sobie nieskromnie myślę – zasłużyłem na docenienie, co roku spotykaliśmy się z Bronkiem Krzysztofem, który wówczas szefował kapitule nagrody Prezydenta Miasta, Ikara, i Bronek po raz kolejny informował mnie, że tego Ikara znów nie dostałem…

– W końcu dostałeś w 2020 roku.

– Tak, ale nie dlatego o tym mówię, że mam żal albo, że nie jest miło dostawać nagrody i wyróżnienia. Mówię o tym tylko dlatego, że wtedy, te 20 lat temu nagrody miały dla mnie inny smak, mogły mnie jeszcze podkręcać i inspirować.

Dzisiaj moją największą nagrodą jest to, że mogę robić kolejną Zadymkę, że to się udaje, ludzie to doceniają i mamy pełno widzów. Bo to oznacza, że to, co robię, ma sens. I bądźmy szczerzy, nie robię tego dla miasta, nie realizuję jakiejś misji; robię zadymkę, bo to kocham, bo sprawia mi to ogromną frajdę. Bo to jest moja, Jurka Batyckiego, ogromna pasja.

–  To pogadajmy o tym Festiwalu, o tym, jak on powstaje, jak się tworzy. O tym, co widać w błysku fleszy i o tym, co widzi tylko Jerzy Batycki, jego współpracownicy i przyjaciele, rodzina. Bo zanim my widzowie zasiądziemy na widowni i pozachwycamy się kolejnymi koncertami, za Tobą miesiące przygotowań i walki. Zacznijmy od programu. Jak rodzi się w Twojej głowie program kolejnej zadymki?

– Zadymka to nie festiwal, zestaw dni i koncertów artystów, takich festiwali jest mnóstwo. Zadymka to spektakl, wielowymiarowy i to z jednej strony jest najpiękniejsze, ale z drugiej najtrudniejsze do wymyślenia. A później do poukładania i podomykania tych wszystkich szufladek. Jan Ptaszyn Wróblewski mówił, że tajemnica sukcesu tych widowisk i spektakli polega na tym, że trzeba mieć taki kluczyk, takie coś, co otwiera odpowiednią szufladkę i z niej wyskakuje niespodzianka, która sprawia, że nagle w głowie wszystko mi się układa, pasuje do siebie i zaczynam czuć, że to jest to. W tym roku ta szufladka się otworzyła, kiedy siedziałem w wannie [śmiech].

– I tak narodził się pomysł by wyjątkowo uczcić 85-lecie legendarnej amerykańskiej wytwórni jazzowej Blue Note Records, i to był ten „kluczyk Ptaszyna”, który tak doskonale sprawdził się na ostatniej Zadymce. Ale dobrze: masz już program i dopiero teraz zaczyna się jazda. Trzeba zdobyć kasę!

Fot. Maciej Kanik

– No tak. Organizatorem jest Stowarzyszenie Sztuka Teatr. Nie jesteśmy instytucją miejską, nie mamy zapewnionych etatów, budżetu i wszystkiego, co mają Samorządowe czy Państwowe Instytucje Kultury. U nas nikt nie ma etatu. Ludzie pracują na umowy o dzieło i zlecenia; i to najczęściej, i najwięcej takich osób jest wtedy, kiedy trwa festiwal. W ciągu roku nas najnormalniej w świecie na to nie stać.

– Absolutny kosmos. To trudne do pojęcia, że jeden z największych i najbardziej rozpoznawalnych festiwali jazzowych w Polsce robi stowarzyszenie, które na każdy festiwal,  zbiera pieniądze, poszukuje partnerów, po prostu dokonuje rzeczy prawie niemożliwych. A skoro już przy tym jesteśmy, to powiedz proszę, o jakich pieniądzach mówimy? Żeby nie sięgać daleko – jaki był budżet tegorocznej Zadymki?

– W tym roku budżet Zadymki to około 1,5 mln zł. Nie jest łatwo zdobyć partnerów i pozyskać takie pieniądze. Ludzie myślą, że jak mamy tytularnego partnera takiego jak Lotos kiedyś czy Orlen dzisiaj, to mamy raj. Te firmy zapewniają nam najwyżej 30 % budżetu. Reszta to inni partnerzy oraz pieniądze z grantów: z miasta, Ministerstwa Kultury itp.

– Rozumiem, że miasto jest Waszym dobrym i ważnym partnerem.

– Teraz tak, ale nie zawsze tak było. Prezydent Krywult nas nie lubił, nie życzył nam dobrze i tylko dzięki temu, że byliśmy popularni i odnosiliśmy sukcesy, nas tolerował. Pod tym względem teraz jest miła odmiana.

– Rozumiem, że musisz zdobywać kontrakty z gwiazdami i zamawiać na rok, a może więcej do przodu, a wtedy jeszcze nie masz zapewnionej kasy. Chcesz więc powiedzieć, że ryzykujesz?

– Oczywiście, nie ma innego sposobu. I nieraz już po skończonym festiwalu całymi miesiącami spłacałem długi, bo festiwal mi się nie domknął, bo np. sponsor, z którym miałem umowę, po prostu upadł.

–  To porozmawiajmy o jeszcze jednej tajemniczej sprawie. Ludzie widzą Batyckiego gdy przyjmuje nagrody, błyszczy na festiwalu, fotografuje się z gwiazdami światowego jazzu i myślą sobie: gość musi robić niezłą kasę na tej imprezie… Czy rzeczywiście  dorobiłeś się willi z basenem, super bryki i ogólnie żyjesz jak pączek w maśle?

– Fajna opowieść, tylko nieprawdziwa. Mieszkam w mieszkaniu komunalnym, od 20 lat w tym samym, mam 10-letni samochód, szaleństwo zadymkowe sprawiło, że nieraz kombinowałem jak opłacić rachunki czy przeżyć kolejny miesiąc. Ale to jest cena, którą płacę za to, że robię to co kocham i za swoją niezależność.  

– Wiem, że był taki moment, że miasto ogłosiło konkurs na Dyrektora BCK i pomyślałeś sobie , że może najwyższy czas dać tej instytucji miejskiej wszystko to, co posiadasz: wiedzę, kompetencje, doświadczenie etc. Ale miasto Cię nie chciało.

Wiesz dlaczego?

– Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. A dzisiaj z perspektywy czasu myślę, że dobrze się stało. Cenię sobie wolność, trudno mi się komuś podporządkować, chcę robić festiwal, poświęcać energię na to, co jest esencją sztuki, a nie ginąć w procedurach, regulaminach itp.

– Jest jeszcze coś, co chciałbyś szczególnie podkreślić na koniec naszej rozmowy ?

– Tak, napisz proszę, że te wszystkie sukcesy, nagrody i te 26 lat Zadymki nie byłoby możliwe bez ludzi, z którymi pracuję. Przede wszystkim bez mojej żony Ewy, która od początku mnie wspiera i pomaga, i jest przy mnie wtedy kiedy jest gorzej, kiedy coś się nie udaje, bez tego nie dałbym rady. A te moje wyróżnienia i nagrody; ja je tylko firmuję, w rzeczywistości one są dla całej ekipy, która rok w rok robi ten niezwykły spektakl jazzowy. Mam kapitalny fantastyczny zespół, uważam, że są to profesjonaliści w każdym calu i lepszych nikt nie znajdzie. Bez nich nie byłoby tych wszystkich imprez, festiwali no i nie byłoby mnie i nie gadalibyśmy dzisiaj, bo nie byłoby tej historii. Bo takie historie jak 26 lat Bielskiej Zadymki Jazzowej nie robi się, „przychodząc do pracy”, tylko robi się z pasji, a może nawet odrobiny szaleństwa. 

– Jurek dziękuje za tę rozmowę i życzę Ci, żebyś nadal miał w sobie tyle siły i pasji co do tej pory. Tysiące ludzi kocha Bielską Zadymkę Jazzową i nie wyobraża sobie, że kiedyś Batycki powie „koniec, jestem zmęczony, nie chcę”. 

Ekipa Zadymkowa. Od lewej:

Konrad Kaczyński, Jurii Kleba , Dagmara Jakubowska, Marcin Loska, Ewelina Kowalska, Zdzisław Kaczorowski, Jerzy Batycki, Piotr Damasiewicz, Ewa Czernek-Batycka, Mirosław Szklarski

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart