Wczoraj sąd w Pszczynie wydał wyrok w sprawie Izabeli P. z Pszczyny, ciężarnej kobiety, która zmarła w szpitalu w Pszczynie z powodu wstrząsu septycznego. Jej śmierć stała się w 2021 roku pretekstem do organizowania przez środowiska feministyczne i niektórych polityków lewicy marszów pod hasłem „Ani jednej więcej”, w których odpowiedzialność za śmierć Izabeli P. przypisywano politykom prawicy i wiązano z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który niedługo wcześniej zniósł przesłankę eugeniczną aborcji.
Sprawa trafiła do sądu. Lekarze dyżurujący podczas hospitalizacji Izabeli zostali oskarżeni o bezpośrednie narażenie życia pacjentki na niebezpieczeństwo. Ponadto Andrzej P., jeden z oskarżonych, usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania jej śmierci. Prokuratura zarzuciła również zaniedbania w diagnostyce i terapii. Zarzuty opierały się na opiniach ekspertów ze środowiska medycznego. Podobne stanowisko zajął sąd lekarski, organ samorządu lekarskiego.
Wczoraj lekarze zostali przez sąd uznani za winnych. Krzysztof P. skazany został na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz utratę prawa wykonywania zawodu na cztery lata. Michał M. usłyszał wyrok roku i trzech miesięcy więzienia oraz zakaz wykonywania zawodu przez 6 lat, a Andrzej P. oprócz zakazu wykonywania zawodu przez sześć lat skazany został na karę 1.5 roku więzienia.
I teraz cytat-dedykacja dla uczestników i uczestniczek "czarnych marszów": według prokuratury "w sprawie nie powoływano się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego ograniczający dostęp do aborcji jako czynnika wpływającego na decyzje medyczne".
Błędy medyczne się zdarzają. Jeśli przynoszą tak straszne konsekwencje, muszą być ukarane. Pozostaje kwestia tych politykierów i politykierek, którym parasolki zasłaniają prawdę a głośne przekleństwa zagłuszają sumienie. Wykorzystywanie śmierci pani Izabeli przez środowiska feministyczne świadczy tylko o jednym: każdy fanatyzm, obojętnie "prawy" czy "lewy", sprowadza kobietę do funkcji przedmiotu w politycznej czy ideologicznej wojnie.