Don Chichot z Rzeszowa
Jeśli prawdą jest, że jak już zakończymy nasz ziemski żywot to z góry patrzymy na świat, to niejaki Cervantes musiał przecierać oczy ze zdumienia. W polskim Sejmie pojawił się błędny rycerz. Nie wiem co widział poseł B., nasz polski Don Chichot z Rzeszowa, kiedy z błędnym wzrokiem, uzbrojony w gaśnicę, atakował chanukowy świecznik , ale plotki głoszą, że ośmiogłowego smoka ziejącego ogniem i powinien zostać raczej nagrodzony a nie ukarany za swoją bohaterska postawę. Z bohaterstwa w tym czynie nic jednka nie było i tylko wstyd się ostał.
Po tej słynnej szarży okazało się , że wyznawców judaizmu są w Polsce tysiące, o ile nie miliony, tylko się ukrywali i dopiero teraz się ujawnili. I niespodziewanie okazało się w minionym tygodniu, że więcej osób w Polsce świętuje Chanukę niż obchodzi Adwent, czemu dali wyraz na swoich profilach fejsbukowych. I tu nasz Don Chichot ma swoją satysfakcję, w końcu zdemaskował „kryptożydów”.
Tylko teraz już nikt nie uwierzy, że za wszystkim co złe nie stoją oni, czyli Żydzi. I co my z tym poczniemy?
Mały Rycerz z Żoliborza
Czyn naszego Don Chichota przykrył inną, nie aż tak szaloną, szarżę w Sejmie, chociaż w swej wymowie dużo bardziej niebezpieczną. Bo oto najsłynniejszy prezes w Polsce, Mały Rycerz z Żoliborza, wpadł w amoku na mównicę i dopiero co wybranego polskiego premiera nazwał niemieckim agentem. I co? I nic. Mnie to martwi, bo jak teraz mnie ktoś nazwie Niemcem, Żydem, albo Ruskiem to nawet sprawy do sądu nie będę mógł takiemu założyć, bo jak widać – można. Oj, nie jest mi do chichotu. No chyba, że tylko niektórzy mogą. Ale to by oznaczało, że w Polsce nie ma równości. Nie było, ale teraz będzie – powiedział mi jeden za znajomych. I ja to rozumiem i już się nie przejmuję.
Nierówna równość
Co do tej równości to widzę pewien problem. Ten problem nazywa się Joanna Scheuring-Wielgus -nowa wiceminister kultury. Bo mam dysonans poznawczy i etyczny. Nasza nowa pani minister zasłynęła przecież ze swojego happeningu podczas mszy w kościele w Toruniu, dając wyraz temu gdzie ma uczucia religijne uczestników mszy. Nie była to tak widowiskowa akcja jak naszego Don Chichota, niemniej coś jest na rzeczy i równościowego podejścia do oceny wydarzeń mi tutaj brakuje.
Pinokio mógł zostać człowiekiem
Jeśli coś mnie jednak mocno w…o, to expose premiera dwutygodniowego „nierządu”.
Pinokio to jeden z moich ulubionych bohaterów z dzieciństwa. Mógł zostać drewnianą kukłą bez kręgosłupa, malowaną marionetką, ot po prostu drewnianym pajacykiem. Był jednak odważny, dzielny i nie bał się brać odpowiedzialności. A wszystko po to, żeby stać się człowiekiem.
A tymczasem malowana marionetka zabrała mojego Pinokia, a z nim kawałek mojej wiary w człowieka.
Na szczęście jest trzecia niedziela adwentu. A adwent to nadzieja. Tę nadzieję codziennie daje mi Szymon. Nie, nie ten Szymon. Szymon Majewski daje mi nadzieję, że możemy się radować i śmiać nawet przez łzy.