2,5 letni chłopczyk, który pod koniec sierpnia wypadł w Bielsku-Białej z balkonu na piątym piętrze, opuścił dziś szpital.
Wojciech Gumułka, rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie leczony był mały bielszczanin poinformował, że etap hospitalizacji właśnie się zakończył. – Wszystko co mogliśmy mu podczas leczenia stacjonarnego zaoferować, otrzymał i skorzystał z tego. Chłopiec już chodzi, jest ruchliwy, kontaktowy. Będzie się jeszcze pojawiał u nas na kontrolach, od których wyników uzależniony będzie dalszy przebieg rehabilitacji – wyjaśnił rzecznik.
Chłopczyk przeżył, bo upadł na krzewy rosnące pod balkonem. One zamortyzowały upadek. Dziecko było jednak w bardzo ciężkim stanie. Szybko zostało śmigłowcem LPR przetransportowane do szpitala w Katowicach, gdzie natychmiast wprowadzono je w sen farmakologiczny. Na szczęście stan 2,5 latka zaczął się poprawiać po kilku dniach. Dziecko można było wybudzić ze snu, choć jeszcze przez pewien czas nie oddychało samodzielnie.
Chłopczyk ze szpitala trafił do rodziny zastępczej.
Sprawą jego wypadku zajmują się bielscy prokuratorzy. 28-letniej matce chłopca postawiono zarzut narażenia na niebezpieczeństwo oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu .
Opinię mają przedstawić biegli, którzy ocenią, czy dziecko wypadło samo, czy też zostało wyrzucone lub wypchnięte. Od ich opinii ostatecznie zależeć będzie jakie zarzuty zostaną postawione matce chłopca.